W poniedziałek w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie odbyła się rozprawa w sprawie pozwu grupowego ponad 200 poszkodowanych przez Amber Gold. Wcześniej jej rozpatrzenie było wielokrotnie odraczane, poprzedni termin rozprawy wyznaczono na 14 kwietnia br., jednak z powodów proceduralnych został on przełożony na ostatni dzień czerwca. Okazało się bowiem, że jedna z osób występujących w sprawie jako poszkodowana zmarła, a jej dane nie zostały usunięte z pozwu.
Tym razem proces udało się rozpocząć. Przewodnicząca składu sędziowskiego wskazała 11 członków grupy powodowej, którzy nie doczekali wyroku i zmarli. W odniesieniu do tych osób wyrok sądu I instancji został uchylony, a dalsze postępowanie umorzone. Ta sytuacja nie przeszkadza jednak dalszemu procedowaniu sprawy.
Sędzia sprawozdawca przypomniała, że w lipcu 2022 r. Sąd Okręgowy w Warszawie (sygn. akt XXVC 1614/16) przyznał poszkodowanym przez firmę określaną mianem piramidy finansowej odszkodowanie w wysokości ponad 20 mln zł. Wskazała również okoliczności towarzyszące sprawie oraz pytania, które postawił przed sobą SO w Warszawie.
Kto zawinił w sprawie Amber Gold?
Odpowiedź na to właśnie pytanie jest kluczowa. To od niej zależy, czy poszkodowanym należy się odszkodowanie od Skarbu Państwa. Chodzi bowiem o zweryfikowanie tego, czy w odniesieniu do nadzoru nad Amber Gold nie doszło do zaniedbań po stronie organów państwa. Poważne zastrzeżenia pełnomocników poszkodowanych budzi opieszałość prokuratorów, którzy nie podjęli sprawy od razu po jej zgłoszeniu.
Może to być zastanawiające, bo kłopoty Amber Gold zaczęły się niemal natychmiast po zarejestrowaniu spółki. Wówczas to jej pomysłodawca Marcin P. zaczął oferować swoim klientom „niezwykle korzystne” inwestycje w złoto iw ten sposób pozyskiwać od nich środki, które następnie przeznaczał na finansowanie własnej firmy. Ta działalność niezwykle szybko wzbudziła zaniepokojenie Komisji Nadzoru Finansowego (KNF), która już w październiku 2009 r. wpisała spółkę na (nieformalną wówczas) listę ostrzeżeń publicznych (LOP), a w połowie grudnia złożyła do gdańskiej prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa.
Prokuratorzy nie byli jednak przekonani co do konieczności podjęcia tej sprawy, a zarzuty Marcinowi P. postawili dopiero w 2012 r. Wtedy to ruszyła akcja masowego wypłacania środków ulokowanych przez klientów w Amber Gold, co zakończyło się ostatecznym zawaleniem się piramidy finansowej. Dlaczego jednak prokuratura nie zadziałała szybciej i nie postawiła zarzutów wobec twórcy Amber Gold wcześniej? Odpowiedzi na to pytanie nie znalazł SO w Warszawie, który w uzasadnieniu do wyroku z lipca 2022 r. przyznał, że „bezprawne zaniechanie jednostek prokuratury doprowadziło do powstania szkody majątkowej u członków grupy, którzy dokonali wpłat na rzecz spółki w okresie od 1 marca 2011 r. do 16 sierpnia 2012 roku”. Gdyby bowiem Marcinowi P. szybciej postawiono zarzuty, to zdaniem SO poszkodowani mogliby szybciej wypłacić pieniądze, a przede wszystkim nie wpłacać kolejnych kwot.
KNF ostrzegał przed Amber Gold
Ten tok prowadzenia argumentacji nie znalazł jednak zrozumienia u przedstawicieli występującej w imieniu Skarbu Państwa Prokuratorii Generalnej (PG). Zdaniem Marzeny Witkowskiej, radcy prawnego PG, wiązanie odpowiedzialności państwa polskiego z brakiem działań prokuratury jest nieuzasadnione. Według niej kluczowym mechanizmem ostrzegania przed podejrzanymi podmiotami były komunikaty KNF.
– W wyroku SO w ogóle nie wziął pod uwagę tego, że od 30 października 2009 r. wszyscy wiedzieli, że są zastrzeżenia wobec spółki Amber Gold wydane przez organ zajmujący się kwestiami prawa bankowego. Natomiast działania prokuratury dotyczyły konkretnej osoby, czyli prezesa Amber Gold, a nie spółki. Brak upubliczniania efektów postępowania przygotowawczego jest normą, a zgodnie z prawem traktuje się człowieka jako niewinnego, dopóki nie zostanie prawomocnie skazany – mówiła Marzena Witkowska.
– Wszystkie osoby, które podejmowały działania w związku ze spółką Amber Gold, robiły to świadomie i miały wiedzę. W październiku 2009 r. było wiadomo, że ta spółka ma zaledwie 1 mln zł kapitału zakładowego, a jej reklama mówi o tym, że oferowane są produkty podobne do lokat. Trudno ubezwłasnowolnić człowieka, który chce zainwestować środki pieniężne mimo tak jasnego przekazu, że jest to ryzykowne. Chęć zysku nie może zwalniać z odpowiedzialności za zbadanie sytuacji podmiotu, w którym chce zainwestować – przekonywała mec. Witkowska.
Według niej podtrzymanie w obrocie prawnym wyroku SO w Warszawie mogłoby doprowadzić do wzmożenia nieodpowiedzialnych zachowań ze strony inwestorów. Mieliby oni sięgać po ryzykowne instrumenty finansowe oferowane przez podejrzane podmioty, żyjąc w przekonaniu, że w razie straty – państwo wypłaci im odszkodowanie.
Przedstawiciele PG wskazali również na swoisty paradoks dotyczący rozpatrywania spraw dotyczących odszkodowań za działalność Amber Gold. Chodzi o to, że w przypadku spraw indywidualnych bada się stan wiedzy finansowej konkretnego inwestora oraz dopytuje się go m.in. o to, czy wiedział o ostrzeżeniach KNF. W przypadku postępowania grupowego tak się jednak nie stało.
– Sprowadzono to postępowanie do teoretycznych rozważań na temat potencjalnych zachowań abstrakcyjnych konsumentów. Do tego posłużyła opinia biegłej. Sąd powinien za to przeprowadzić przesłuchanie konkretnych klientów Amber Gold występujących w tej sprawie – mówił Maciej Szczerba, radca PG.
Przesłanki odpowiedzialności dla Skarbu Państwa
Pełnomocnicy poszkodowanych zrzeszonych w ramach pozwu grupowego nie kryli zdziwienia linią przyjętą przez pełnomocników PG.
– Wystąpienie pełnomocników strony pozwanej było popisem prawniczej demagogii. Nie miało wiele wspólnego z realiami niniejszej sprawy. Jej przedmiotem jest bowiem rozstrzygnięcie, czy doszło do wypełnienia przesłanek odpowiedzialności odszkodowawczej Skarbu Państwa. SO w Warszawie jasno wskazał, że doszło– mówił Tomasz Ludwik Krawczyk, pełnomocnik poszkodowanych.
Według niego argumenty reprezentantów PG wskazujące na konieczność indywidualnego przesłuchania poszkodowanych mają na celu doprowadzenie do przedłużenia postępowania. Może to być szczególnie ryzykowne ze względu na zaawansowany wiek niektórych poszkodowanych.
– W postępowaniu bada się poziom świadomości przeciętnego konsumenta. To było też badane w opinii biegłej. Nie ma potrzeby indywidualnego przesłuchiwania wszystkich poszkodowanych.
Sąd po wysłuchaniu obu stron zarządził zakończenie rozprawy i wskazał, że wyrok w sprawie zostanie ogłoszony 30 lipca br.©℗