Dziś w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie odbędzie się rozprawa apelacyjna w sprawie pozwu grupowego ponad 200 poszkodowanych przez Amber Gold. W lipcu 2022 r. Sąd Okręgowy w Warszawie (sygn. akt XXVC 1614/16) przyznał im odszkodowanie w wysokości ponad 20 mln zł.

Opieszałość prokuratury w sprawie Amber Gold

Początki tej sprawy sięgają 2009 r. i niechlubnej działalności Marcina P., który pod pretekstem „niezwykle korzystnych” inwestycji w złoto wyłudzał od swoich klientów pieniądze i przeznaczał je na finansowanie działalności własnej firmy. Mechanizm działania Amber Gold szybko wzbudził zaniepokojenie Komisji Nadzoru Finansowego (KNF), która już w październiku 2009 r. wpisała spółkę na (nieformalną jeszcze wówczas) listę ostrzeżeń publicznych (LOP), a w połowie grudnia złożyła do gdańskiej prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa.

Prokuratorzy długo opierali się przed zajęciem się sprawą, a zarzuty Marcinowi P. postawiono dopiero w sierpniu 2012 r. Wtedy też zaniepokojeni klienci zaczęli masowo wypłacać pieniądze. Opieszałość prokuratury była głównym zarzutem stawianym państwu polskiemu przez klientów spółki występujących w pozwie grupowym. Ich zdaniem, gdyby prokurator podjął stosowne działania wcześniej, większości strat poniesionych przez inwestorów można by uniknąć. SO w Warszawie podzielił ten punkt widzenia i w uzasadnieniu do wyroku napisał, że „bezprawne zaniechanie jednostek prokuratury doprowadziło do powstania szkody majątkowej u członków grupy, którzy dokonali wpłat na rzecz spółki w okresie od 1 marca 2011 r. do 16 sierpnia 2012 roku”.

Z tym wyrokiem nie zgadza się reprezentująca Skarb Państwa Prokuratoria Generalna (PG). W odpowiedzi na zadane przez nas pytania Wojciech Murawski, dyrektor departamentu prawa deliktowego w PG, wskazał, że „zaskarżenie dotyczy części wyroku uwzględniającej roszczenia członków grupy. W apelacji zostały podniesione zarzuty zarówno natury procesowej, jak i materialnoprawnej, w tym wskazujące na brak podstaw do przypisania Skarbowi Państwa odpowiedzialności odszkodowawczej”. Nie podzielono się z nami szczegółami dotyczącymi argumentacji PG, mamy je poznać dopiero na sali sądowej.

Szansa na kolejne odszkodowania dla poszkodowanych przez Amber Gold

– Liczę na to, że SA zgodzi się z rozstrzygnięciem SO, a poszkodowani dostaną odszkodowanie. Co istotne – w przypadku pomyślnego rozstrzygnięcia SA możliwe będzie również wszczęcie sprawy z powództwa pozostałych poszkodowanych. Ich łączne straty przekraczają 700 mln zł, zaś sprawa tocząca się przed SA dotyczy roszczeń na kwotę zaledwie 20 mln zł – mówi adwokat Tomasz Ludwik Krawczyk, pełnomocnik reprezentujący w pozwie grupowym poszkodowanych.

– Kilka lat temu sama prokuratura przyznała, że niepodjęcie przez nią postępowania po pierwszym zawiadomieniu w sprawie Amber Gold było przestępstwem urzędniczym. W związku z tym okres przedawnienia wynosi nie trzy lata od dowiedzenia się przez pokrzywdzonych o szkodzie i jej sprawcy, ale aż 20 lat od czynu wywołującego szkodę – dodaje.

O komentarz poprosiliśmy niezwiązanego ze sprawą prawnika. Przemysław Szmidt, adwokat, partner i menedżer zespołu w dziale prawa cywilnego w kancelarii Filipiak Babicz, zauważa, że choć reprezentanci poszkodowanych rozważają wniesienie kolejnego pozwu grupowego, to kluczową kwestią jest termin przedawnienia roszczeń. Tylko w przypadku uznania działań prokuratury za bezprawne trzyletni termin uległby wydłużeniu do 20 lat od chwili popełnienia przestępstwa.

– Równie istotne jest, na ile sąd cywilny dokona – a ma do tego kompetencje – autonomicznej oceny co do popełnienia przestępstwa i da temu wyraz w ustnych motywach, a następnie w pisemnym uzasadnieniu wyroku. Ten wątek najbardziej mnie – i z pewnością nie tylko mnie – interesuje – mówi mec. Szmidt.

Sprawa Amber Gold pokazuje, że przepisy to jedno, a praktyka drugie

Zapytaliśmy prawników o to, czy ponad dekadę po tzw. aferze Amber Gold tego typu sytuacja mogłaby się wydarzyć ponownie, czy też podjęto wystarczające kroki, by zapobiec podobnym mechanizmom wyzyskiwania niewiedzy drobnych inwestorów. Przypomnijmy, że to właśnie na gruncie doświadczeń związanych z Amber Gold w 2013 r. znowelizowano przepisy ustawy o nadzorze nad rynkiem finansowym (Dz.U. z 2013 r. poz. 1567) i zobligowano KNF do wpisywania na LOP niektórych podmiotów, wobec których złożono zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa.

LOP działa od ponad dekady. Przez ten czas pojawiło się wiele wątpliwości co do procedury wpisywania na listę oraz braku możliwości odwołania się od tej decyzji. W ub.r. na łamach DGP opisywaliśmy nieprawidłowości związane z LOP. Wiele z wpisanych na nią podmiotów tkwi tam latami, a prokuratura nie wnosi przeciwko nim aktu oskarżenia. Dziś kontrolę w zakresie tych nieprawidłowości prowadzi Najwyższa Izba Kontroli.

– Czy to LOP działa? Trudno powiedzieć, ostatnio przecież wybuchła głośna sprawa Cinkciarza, w przypadku którego ostrzeżenia najwyraźniej nie okazały się skuteczne – komentuje Tomasz Ludwik Krawczyk.

Nasz rozmówca zwraca też uwagę, że od czasu afery Amber Gold nie zmieniły się przepisy zobowiązujące prokuratora do wszczęcia postępowania. – Tak samo dawniej, jak i dziś, w razie uzasadnionego podejrzenia popełnienia przestępstwa, prokurator jest zobligowany podjąć sprawę. Przepisy i praktyka to jednak dwie różne sprawy – kwituje mec. Krawczyk.

Zdaniem Przemysława Szmidta, w związku z zaniechaniami prokuratury, które w toku tej sprawy ocenił dziś SA w Warszawie, nie były wymagane działania systemowe, zapobiegające podobnym błędom w przyszłości.

– Elementarne jest to, że zarzuty należy postawić wtedy, kiedy są do tego wystarczające podstawy. Nie jest to jednak ocena zero-jedynkowa. Słusznie sąd podkreślał w ustnych motywach orzeczenia z 1 lipca 2022 r., że „w żadnej sprawie nie ma takiej sytuacji, aby samo zgłoszenie zawiadomienia powodowało, poza ekstremalnymi sytuacjami, niezwłoczne postawienie zarzutów” – przekonuje mec. Szmidt. ©℗

ikona lupy />
Lata oczekiwania na wyrok / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe