Temat deregulacji stał się ostatnio dosyć modny. Czy to się przekłada na jakiekolwiek realne zmiany w prawie?

To bardzo dobrze, że deregulacje stały się modne. Sam włożyłem ogromną pracę w przygotowanie projektu ustawy deregulacyjnej (pierwszego pakietu deregulacyjnego). Odbyłem ponad sto spotkań z przedsiębiorcami. Mój zespół stworzył projekt, który został przeprocedowany i przeszedł przez konsultacje społeczne, opiniowanie i uzgodnienia międzyresortowe. Przez rok mojej pracy żadna z organizacji przedsiębiorców nie powiedziała, że moja ustawa jest zła. Nigdy też nie zarzucono mi braku konsultacji.

Mimo to premier do prac nad deregulacją zaprosił przedsiębiorcę Rafała Brzoskę. Zaskoczyło to pana?

Im więcej osób zajmuje się tym tematem, tym lepiej. Prezes Brzoska jest wybitnym polskim przedsiębiorcą i zna problemy, które w zarządzaniu tak dużym biznesem powoduje polskie prawo. Premier zdaje sobie z tego sprawę i dlatego wyznaczył pana Brzoskę do prac nad deregulacją. Dlaczego by miało mnie to zaskoczyć?

Prezes Brzoska chwali się, że po zaledwie tygodniu udało mu się już uformować zespół liczący kilkudziesięciu specjalistów. Padły też pierwsze propozycje zmian w prawie. Tymczasem projekt, za który odpowiadacie pan oraz resort rozwoju, po roku prac nie trafił jeszcze nawet na biurko premiera.

Projekt został przygotowany i skierowany do prac Stałego Komitetu Rady Ministrów – to jest przedsionek Sejmu.

Nim projekt trafi do Sejmu, musi go zatwierdzić rząd. Nic tego nie zapowiada.

Trwa normalna procedura legislacyjna. W Stałym Komitecie Rady Ministrów ścierają się stanowiska poszczególnych resortów – to nic nadzwyczajnego.

Kiedy projekt trafi do Sejmu?

Tego nie wiem. W mojej ocenie jest gotowy – przygotowany i skonsultowany z poszczególnymi resortami i przedsiębiorcami. Decyzja należy do Stałego Komitetu Rady Ministrów. Tak wygląda procedura legislacyjna w Polsce – uważam, że to dobrze, bo dzięki temu wszystko jest dokładnie sprawdzane.

W tym przypadku ta procedura trwa dosyć długo.

Nie widzę tutaj niczego nadzwyczajnego. Kilka miesięcy prac, żeby przygotować dobrą ustawę, to naprawdę bardzo krótko. Nie ma mowy o żadnej opieszałości. Można oczywiście przedstawić projekt poselski. Natomiast ja wykonałem ciężką pracę nad merytoryczną stroną projektu, a następnie dołożyłem ogromnych starań, żeby każdy mógł wypowiedzieć się na temat zaproponowanych rozwiązań. Na każdym spotkaniu z przedsiębiorcami mówiłem, że to jest nasz wspólny projekt. I proszę zapytać organizacji przedsiębiorców, czy któraś z nich powie, że projekt jest zły.

W rządzie nie ma hamulcowych dla tego projektu?

W mojej ocenie są to normalne procedury legislacyjne.

Pojawiają się głosy, że skoro premier powierza prace nad nowym pakietem Rafałowi Brzosce, to może deregulacją powinni zajmować się sami przedsiębiorcy, a ministerialni eksperci nie są do niczego potrzebni.

Proszę zwrócić uwagę na to, co powiedział sam prezes Brzoska. On przedstawi propozycje, natomiast systemowo opracuje je rząd.

Propozycje zespołu Brzoski zostaną włączone do już procedowanego ministerialnego projektu czy będzie to osobny projekt ustawy?

Nie, projekt przygotowany w ministerstwie jest odrębną sprawą. Premier na spotkaniu z przedsiębiorcami powiedział, że rzuca wyzwanie prezesowi Brzosce, żeby odformalizować biurokrację z punktu widzenia tego, co da się zrobić nieustawowo. Chodzi o to, że procedowanie ustaw ma swój tryb, a premierowi zależy na zmianach w codziennym życiu przedsiębiorców, np. w urzędach.

Jak inaczej niż za pomocą ustawy albo rozporządzenia ma dojść do deregulacji prawa?

Zespół pana Brzoski dopiero zaczął prace i przedstawił swoje pierwsze propozycje. Nikt nie zrobi niczego z dnia na dzień. Dajmy sobie czas.

Gdzie są granice deregulacji? Niektórzy obawiają się powrotu do wolnej amerykanki.

System prawa w Polsce jest systemem spójnym. I niech to będzie odpowiedź na pana pytanie.

To, co nieprzyjemne dla przedsiębiorców, często chroni nas jako konsumentów przed nadużyciami ze strony dużych firm. Czy to rozsądne, by powierzać deregulację szefowi gigantycznego przedsiębiorstwa?

W Polsce obowiązuje hierarchia aktów prawa, które chronią nas jako obywateli. System jest spójny i taki musi pozostać – to jest gwarancja naszego bezpieczeństwa.

Zespół Brzoski zapowiada m.in. ograniczenie kontroli u przedsiębiorców. Tymczasem ministerialne propozycje skrócenia czasu trwania i częstotliwości kontroli spotkały się z oporem innych organów państwa. Czy propozycje składane przez Brzoskę są realistyczne?

Odniosę się do ministerialnego projektu deregulacji. Wprowadziliśmy tam rzadsze i krótsze kontrole wyłącznie dla mikroprzedsiębiorców, czyli firm zatrudniających do 10 osób. Zespół pana Brzoski chce rozciągnąć tę propozycję na innych przedsiębiorców. Do oceny tego pomysłu potrzebuję jednak konkretnych przepisów, a tych nie ma. Sam kierunek jest słuszny.

Wróćmy do projektu przygotowanego przez pana. Jeden z przepisów nakłada na prezesa UOKiK obowiązek brania pod uwagę zatorów wstecznych przy wymierzaniu kar za nieterminowe płatności. Zdaniem prezesa UOKiK oraz organizacji przedsiębiorców to ukłon w stronę dużych firm, które nie płacą na czas małym kontrahentom.

Racjonalność funkcjonowania gospodarki zakłada istnienie łańcucha: rzetelny kontrahent, rzetelny wykonawca i wzajemna uczciwość kupiecka, czyli zapłata za wykonaną usługę. Skoro więc jeden podmiot nie otrzymał wynagrodzenia, to w tym momencie racjonalne jest, żeby ten, który jest od niego zależny, chwilę poczekał. Znam uwagi zgłaszane przez przedsiębiorców i dostrzegam w nich pewną racjonalność – to, jak będzie ostatecznie brzmiał ten przepis, zależy od decyzji Stałego Komitetu Rady Ministrów.

Swoje pomysły na deregulację przesłała do premiera również rzecznik małych i średnich przedsiębiorców, której jest pan zastępcą. Rzecznik proponuje m.in. całkowite zwolnienie mikro i małych przedsiębiorców z obowiązku raportowania ESG. Z czego wynika taki postulat?

Raportowanie ESG obejmuje dzisiaj dużych przedsiębiorców. Od 2026 r. raportowaniem mają być objęte małe, mikro i średnie przedsiębiorstwa, które są na giełdzie New Connect. Następnie w 2028 r. mają wejść w życie przepisy, które obejmą wszystkie pozostałe firmy. Czy raportowanie małych i średnich przedsiębiorców jest potrzebne, skoro i tak raportują duże podmioty? Moim zdaniem nie.

Pani rzecznik domaga się również uproszczenia systemu kaucyjnego. Co kryje się za tym postulatem?

Odpowiem tak jak w przypadku pana Brzoski – mamy pewien kierunek i to dobrze. Gdy zostaną wypracowane konkrety, wówczas będzie można je oceniać.

Dużo tych niewiadomych i dużo projektów. Czy ich mnogość nie doprowadzi do tego, że żadnej deregulacji nie będzie albo jej jakość będzie wątpliwa?

To już rola mechanizmów gwarantujących spójność prawa i pracy, którą wykonują poszczególne ministerstwa konsultujące wszelkie projekty. Nie wyobrażam sobie, żeby nie było uproszczeń dla przedsiębiorców. Zbyt długo na nie czekali, by teraz powiedzieć im, że czekali na marne.

Był pan na spotkaniu z premierem i z Rafałem Brzoską. Czy premier wyznaczył horyzont czasowy, w którym, jak przewiduje, zostaną uchwalone rozwiązania deregulujące prawo?

Po pierwsze, ustawa deregulacja przygotowana przez MRiT jest procedowana zgodnie z procesem legislacyjnym. Po drugie, zespół pana Brzoski dopiero zaczął działać. Jego kolejne spotkanie ma odbyć się za ok. miesiąc – wtedy być może zobaczymy pierwsze efekty jego prac. Prezes Brzoska zadeklarował, że będzie pracował najszybciej, jak to jest możliwe.

Uczestniczy pan w tych pracach?

Byłem na spotkaniu premiera i prezesa Brzoski. Poza tym pracuję w określonym obszarze i nikt tego obszaru nie zamyka. Tak samo sytuacja wygląda w przypadku MRiT – nikt nie zamknął tego ministerstwa, więc nadal pracuje ono nad kolejnymi propozycjami. W połowie grudnia odbyło się spotkanie zespołu do spraw deregulacji, w którym zapowiedzieliśmy już kierunki kolejnego pakietu. Nie obawiam się dublowania prac. Wręcz przeciwnie – wszystkie ręce na pokład i pracujemy nad kolejnymi dobrymi rozwiązaniami dla przedsiębiorców. ©℗

Rozmawiał Adam Pantak