Obowiązek sporządzania kosztownego testu zaspokojenia wierzycieli w praktyce zamknie małym firmom drogę do restrukturyzacji i skaże je na upadłość – ostrzegają eksperci

Przedsiębiorca zamierzający rozpocząć postępowanie restrukturyzacyjne będzie musiał sporządzić test zaspokojenia swoich wierzycieli – takie zmiany proponuje Ministerstwo Sprawiedliwości (MS) w projekcie nowelizacji prawa restrukturyzacyjnego i upadłościowego (nr z wykazu: UC43). Ma ona, po ponad dwóch latach opóźnienia, implementować unijną dyrektywę 2019/1023, czyli dyrektywę drugiej szansy.

Dzięki testowi przeprowadzonemu przez nadzorcę albo zarządcę postępowania restrukturyzacyjnego lub zleconemu przez niego specjalistycznym podmiotom wierzyciele będą mogli porównać, czy odzyskają więcej w przypadku upadłości swojego dłużnika, czy też w ramach planu naprawczego jego przedsiębiorstwa. Problem w tym, że rynkowe stawki za tego rodzaju wyceny sięgają nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych, a resort sprawiedliwości z obowiązku ich sporządzenia zamierza zwolnić jedynie mikroprzedsiębiorców.

Gwóźdź do trumny dla małych firm będących na skraju upadłości

O rozszerzenie zwolnienia również na małych przedsiębiorców zaapelowali w trakcie konsultacji projektu m.in. Pracodawcy RP oraz Związek Banków Polskich. Natomiast Krajowa Izba Doradców Restrukturyzacyjnych (KIDR) napisała wprost, że „utrzymanie obligatoryjnego testu może spowodować mniejszą dostępność restrukturyzacji zapobiegawczej, z uwagi na zwiększenie jej kosztów, co jest sprzeczne z założeniami dyrektywy. Projektowana regulacja może więc wywołać skutek w postaci obniżenia dostępności procedur restrukturyzacyjnych w Polsce”.

W odpowiedzi na te uwagi MS odpisuje, że test zaspokojenia jest niezbędny dla oceny, które postępowanie będzie korzystniejsze dla wierzycieli, zaś „wyłączeniu podlegają jedynie mikroprzedsiębiorcy, jako podmioty prowadzące działalność gospodarczą w niewielkim zakresie, nieposiadające odpowiedniego zaplecza do tworzenia dodatkowych dokumentów”.

Wiktor Danielak, radca prawny oraz doradca restrukturyzacyjny z kancelarii Danielak Maciejczyk i Wspólnicy, w rozmowie z DGP wyjaśnia, że dziś sądy nie mogą, zgodnie z przepisami ustawy – Prawo restrukturyzacyjne (tj. Dz.U. z 2024 r. poz. 1428), wymagać sporządzenia testu zaspokojenia. W praktyce jednak niekiedy zlecają przeprowadzenie takich symulacji.

– Rzetelne ich przygotowanie może wymagać uprzedniej wyceny całego majątku. Z mojej praktyki wynika, że nawet w przypadku małych przedsiębiorców, ale mających majątek ulokowany w różnych miejscach i np. obciążony hipoteką, prawidłowa wycena może kosztować nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. To często zabójcza suma, zwłaszcza dla małych przedsiębiorców – ocenia Wiktor Danielak.

Krytycznie o pomyśle wprowadzenia obligatoryjnego testu zaspokojenia wypowiedział się również Sąd Najwyższy. W zgłoszonych przez siebie uwagach napisał, że „wprowadzona regulacja jest nadmiarowa oraz znacząco wykracza poza cel wskazany w art. 14 dyrektywy 2019/1023 (…), który w sposób wyraźny wskazuje, iż wycena przedsiębiorstwa powinna odbywać się wyłącznie w ściśle okreś lonych sytuacjach. W związku z powyższym zasadnym wydaje się zawężenie testu zaspokojenia do sytuacji kwestionowania planu restrukturyzacji”.

Restrukturyzację pogrzebią kosztowne prognozy na pograniczy spekulacji

– Jeśli przepisy zostaną uchwalone w zaproponowanym dziś kształcie, to w praktyce mali przedsiębiorcy będą mieli utrudnioną szansę na restrukturyzację. Ceny rynkowe usług analogicznych do testu zaspokojenia zaczynają się od 20–30 tys. zł w górę – mówi Karol Tatara, radca prawny, kwalifikowany doradca restrukturyzacyjny, wiceprzewodniczący INSO – Sekcji Prawa Upadłościowego i Restrukturyzacyjnego Instytutu Allerhanda oraz prodziekan KIDR.

Nasz rozmówca przekonuje jednak, że to nie same testy zaspokojenia są największym problemem, bowiem już dziś się je wykonuje, choć nieobligatoryjnie. Zupełną nowością ma być natomiast zaproponowana w projekcie, konieczność sporządzenia wyceny wartości przedsiębiorstwa dłużnika przy założeniu realizacji planu restrukturyzacyjnego – a zatem przy założeniu wykonania układu z wierzycielami.

– Po pierwsze, taka wycena będzie zależna od wielu niewiadomych, a w przypadku układów długotrwałych – będzie to wręcz zwykła spekulacja. Na czym oprzeć taką wycenę? Na symulacji dochodów przedsiębiorstwa? Po drugie, nie jest jasne, czemu właściwie taka wycena miałaby służyć, bo w zasadzie w przypadku braku układu likwidacyjnego lub konwersyjnego wartość przedsiębiorstwa dłużnika zupełnie nie interesuje jego wierzycieli. Z pewnością jednak taka wycena w sposób bardzo istotny zwiększy koszt sporządzania testu zaspokojenia – prognozuje Karol Tatara. Do tego rodzaju wycen będą bowiem potrzebni biegli wyceniający wartość przedsiębiorstwa, nadzorcy nie będą w stanie sami ich wykonać bez pomocy profesjonalisty.

Według doradcy dyrektywa drugiej szansy nie daje jednoznacznych wytycznych, w jaki sposób należy badać sytuację restrukturyzowanego przedsiębiorstwa.

– Wszystko zależy od interpretacji, a wybór konkretnych narzędzi pozostawiono państwom członkowskim. W toku procesu legislacyjnego powinniśmy wypracować najlepszą i najbardziej zbliżoną do realiów polskich metodę wdrożenia postanowień dyrektywy w zakresie sporządzania testu zaspokojenia – mówi mec. Tatara.

Interes wierzycieli

Te argumenty nie przekonują dr Patryka Filipiaka, adwokata i kwalifikowanego doradcy restrukturyzacyjnego oraz członka zespołu ds. prawa restrukturyzacyjnego i upadłościowego przy Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Cywilnego, który brał udział w opracowywaniu projektu ustawy.

– Wycena wartości przedsiębiorstwa w toku, przy założeniu kontynuacji działalności, jest wymagana przez unijną dyrektywę, dlatego nie mieliśmy w tym względzie żadnego pola manewru. Sam również dostrzegam korzyści ze sporządzenia takiej estymacji, dlatego nie rozumiem postulatów wycofania się z tego zapisu – stwierdza dr Filipiak.

Nasz rozmówca przypomina, że przepisy muszą chronić nie tylko restrukturyzowanego dłużnika, lecz także interesy jego wierzycieli oraz dać sądowi możliwość oceny skomplikowanych przesłanek przyjęcia układu po nowelizacji – do czego służy test zaspokojenia.

– Uważam, że obowiązek przeprowadzenia testu zaspokojenia powinien ciążyć na każdym restrukturyzowanym przedsiębiorcy, choć jestem w stanie zrozumieć potrzebę uczynienia wyjątku, co też się stało, dla mikroprzedsiębiorców. Nawet mały przedsiębiorca jest w stanie zapłacić kilka tysięcy za taki test, który jest jedyną wiarygodną podstawą do dokonania właściwych ocen przez sąd i samych wierzycieli – mówi mec. Filipiak. ©℗

ikona lupy />
Restrukturyzacja coraz popularniejsza / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe