W DGP opisaliśmy wzrost zainteresowania sankcją kredytu darmowego i związaną z tym coraz większą liczbą spraw, w których konsumenci domagają się, by sąd zwolnił ich z konieczności płacenia odsetek.
TAK
Prognozuję dalszy wzrost zainteresowania tego typu sprawami, ale nie ze strony kredytobiorców, lecz firm odszkodowawczych, które wytaczają masowo powództwa z powołaniem się na sankcję kredytu darmowego. Nie są tym zainteresowani sami klienci, tylko firmy, które ich wierzytelności najczęściej skupują. Trzeba to powiedzieć wprost – tzw. firmy odszkodowawcze upatrują w SKD szansy na dość łatwe źródło dochodów. Świadczą o tym chociażby agresywne kampanie reklamowe, w których te firmy przekonują klientów, że w każdej umowie kredytu można znaleźć uchybienia w zakresie obowiązków informacyjnych i w konsekwencji ją podważyć. Firmy odszkodowawcze, informując o sankcji kredytu darmowego, nazywają ją „nowym produktem w ofercie”, a reklamy dotyczące SKD zalewają media społecznościowe – Facebook czy nawet Instagram. Inna jest także motywacja klientów, a w zasadzie jej brak, w przypadku SKD. Sprawy frankowe miały swoisty wymiar społeczny i to sami frankowicze, ale także politycy, poszukiwali „sprawiedliwego” rozwiązania. W przypadku SKD cała medialna narracja jest budowana przez firmy odszkodowawcze. Klient jest tu traktowany przedmiotowo – namawiany na sprzedaż swojej wierzytelności lub udzielenie pełnomocnictwa, sam bowiem (w większości przypadków) nie miał z kredytem żadnych problemów.
TAK
Trzeba mieć na uwadze to, że narzędzie, jakim jest sankcja kredytu darmowego, dotyczy kredytów konsumenckich, czyli takich, które zaspokajają bieżące potrzeby przeciętnego Polaka, takie jak: remont mieszkania, wakacje czy wyprawienie wesela. Maksymalna wysokość zobowiązania to 255 550 zł i zobowiązanie nie może być zabezpieczone hipoteką. Szacuje się, że w ostatnich latach udzielono 8–9 mln kredytów, przy których można zastosować tę instytucję. W przeciwieństwie do kredytów frankowych w przypadku tego zobowiązania nie ma comiesięcznego bodźca, jakim jest wahanie wysokości rat. Kredytobiorca w trakcie spłacania zadłużenia nie odczuwa więc niepokoju co do ich wysokości. Niesłusznie naliczone opłaty dodatkowe są zawarte bezpośrednio w samej umowie i rozbite na stałe raty. I właśnie w treści umowy należy szukać nieprawidłowości, które dla kredytobiorcy dotychczas nie były oczywiste. Dlatego tak ogromną rolę pełni edukacja prawna, która skłania konsumenta do weryfikowania zawartych umów na etapie ich wykonywania. Doniesienia medialne bezsprzecznie zwiększą świadomość w tym zakresie i kolejna fala pozwów przeciwko sektorowi bankowemu jest nieuchronna. Kredytobiorcy konsumenccy nauczyli się na sprawach frankowych, że warto walczyć o swoje prawa, ponieważ roszczenia wynikające z zastosowania SKD mają skutek darmowego kredytu, co w przypadku moich klientów daje im możliwość oszczędności rzędu kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych przy średnim kredycie.
NIE
Gdyż sprawy dotyczące SKD są zwykle wytaczane w interesie tzw. kancelarii i firm odszkodowawczych skupujących te roszczenia. Nie powinniśmy zatem w tym przypadku mówić o braniu strony kredytobiorców. Już teraz widzimy, że w dużej mierze sądy oddalają pozwy z powołaniem się na SKD. Dostrzegają, że stanowiska prezentowane przez powodów w takich sprawach nie mają niczego wspólnego z ochroną konsumentów. To przykłady instrumentalnego wykorzystywania praw konsumentów w celu maksymalizacji zysków opartego na masowym nabywaniu wierzytelności od konsumentów. Jednym z częściej podnoszonych przez firmy odszkodowawcze zarzutów jest rzekome nieprawidłowe naliczanie odsetek od kredytowanych kosztów. Dzieje się tak, gdy koszt związany z zawarciem umowy kredytu – jakim jest np. prowizja – nie jest płacony ze środków własnych klienta, tylko z pieniędzy udostępnionych przez bank, przez co zwiększa się zadłużenie, i ten koszt jest tak samo oprocentowany. Jest to zarzut bezpodstawny, ponieważ po pierwsze, przepisy prawa tego nie zabraniają, a po drugie – o dopuszczalności takiego rozwiązania wypowiedział się UOKiK już w 2012 r., a także Sąd Najwyższy w sprawie o sygn. I CSK 4175/22. Liczymy także, że TSUE w odpowiedzi na pytanie prejudycjalne potwierdzi to ugruntowane stanowisko. Firmy odszkodowawcze nie powstrzymują się nawet od formułowania wydumanych zarzutów wprowadzenia w błąd przez rzekomo błędne wyliczenia, nawet jeśli są one na korzyść klienta! Te firmy skrzętnie pomijają ten fakt w kontaktach z klientami. W konsekwencji nawet w sytuacji, w której klient ma zapłacić mniej, niż ma zapisane w umowie, firmy odszkodowawcze chcą dowodzić, że doszło do błędu skutkującego darmowym kredytem.
TAK
Mimo że przepisy regulujące odpowiedzialność banku za poprawność konstruowania umów z konsumentami istnieją w porządku prawnym już od dawna, a od 2011 r. w ich obecnym kształcie, nie było to zbyt często przedmiotem postępowań sądowych. Właśnie ze względu na niską świadomość kredytobiorców. Dopiero kiedy prawnicy, którzy również edukowali się na historii frankowiczów, zaczęli analizować wzorce umowne kredytów konsumenckich, okazało się, że zawierają one postanowienia, które nie powinny się tam znaleźć. Ponadto proces ofertowania tych umów był bardzo podobny jak w przypadku kredytów frankowych. Konsument nie miał możliwości negocjowania wzorca, nie był dostatecznie poinformowany o skutkach zawarcia takiej umowy. Wiedział jedynie, ile wynosi jego rata, ale co stanowi podstawę takiego wyliczenia, już nie zostało mu wytłumaczone. Sądy zaczęły rozumieć problem kredytobiorców i słuchać ich pełnomocników. Banki mają się czego obawiać? Tak, bowiem po raz kolejny przedstawiły wzorzec umowny, który jest sprzeczny z prawem, zabezpiecza interes tylko jednej strony, przyznając sobie niczym nieuzasadnione korzyści kosztem klienta. Taki schemat działania nie może zostać zaakceptowany, dlatego oczywiste dla mnie jest ukształtowanie korzystnej dla konsumentów linii orzecznictwa na terenie całego kraju, tak jak w sprawach frankowych. Jedynie marginalnie wskazuję, że zastosowanie sankcji kredytu darmowego daje finansowy rezultat podobny do unieważnienia kredytów frankowych. Konsument oddaje tylko tyle, ile rzeczywiście dostał od banku, co dla instytucji finansowej jest oczywiście rozwiązaniem skrajnie niekorzystnym.
TAK
Uważamy, że takie zmiany powinny nastąpić jak najszybciej, m.in. aby uniknąć sparaliżowania polskich sądów falą pozwów opartych często na absurdalnych zarzutach. SKD w obecnej formie obowiązuje niezmiennie od 13 lat i była przewidziana w diametralnie odmiennych realiach prawno-nadzorczych, kiedy na rynku kredytów pozabankowych szalała wolna amerykanka. Przepisy powinny zostać zmienione tak, aby zapewnić ich proporcjonalność. Obecnie mamy w Polsce najsurowszą sankcję w całej UE. Jako sektor bankowy zgadzamy się co do tego, że sankcje są konieczne. Powinny one być stosowane w przypadku istotnego naruszenia obowiązków informacyjnych wobec konsumentów, a na pewno nie mogą stanowić narzędzia wykorzystywanego w celu osiągnięcia zysku przez firmy odszkodowawcze. Konsument powinien móc skorzystać z sankcji, jeżeli naruszenie obowiązków informacyjnych przez kredytodawcę negatywnie wpłynęło na jego sytuację finansową, a w konsekwencji na decyzję o zawarciu umowy. Należy zastanowić się również nad powiązaniem sankcji i jej wysokości z wagą i rodzajem naruszonego obowiązku informacyjnego. Jako sektor bankowy uważamy, że instrumentalne wykorzystywanie prawa konsumenckiego jest szkodliwe społecznie. Beneficjentem obecnego rynku handlu wierzytelnościami z tytułu SKD są firmy odszkodowawcze, a nie konsumenci. Chcemy podkreślić, że każdy klient ma prawo do etycznego i uczciwego reprezentowania jego interesów, dlatego uważamy, że obrót wierzytelnościami z tytułu SKD powinien być prawnie ograniczony.
NIE
Zakres ochrony praw konsumentów jest ściśle powiązany ze standardem, który kształtuje prawodawstwo UE. Dyrektywy wyznaczają kierunek i zakres koniecznych zmian w prawie polskim. Z uwagi na stały rozwój rynku kredytów konsumenckich oraz zwiększoną mobilność obywateli europejskich konieczna jest regulacja na poziomie wspólnotowym. Ma to zapewnić zwiększenie zaufania konsumentów przy jednoczesnym zachowaniu elastyczności i uniwersalności przepisów. Jak wiadomo, prawo wspólnotowe jest stosowane przez sądy polskie wprost. Można się jednak obawiać, że sądy, które obecnie rozpoznają sprawy dotyczące nowej grupy kredytobiorców, będą się wstrzymywały z wyrokowaniem do czasu wydania orzeczeń przez TSUE. By wrócić do historii frankowiczów: wyraźnie widać, że to właśnie TSUE kształtowało linię orzecznictwa w sądach powszechnych i rozstrzygało najbardziej kluczowe zagadnienia. Sąd Najwyższy w swojej uchwale frankowej z kwietnia tego roku tylko potwierdził coś, co było już wiadome w poprzednich latach. Obecny kształt przepisów dotyczących sankcji nie powinien jednak przysparzać tylu problemów. Prawidłowo złożone oświadczenie konsumenta wywołuje skutki z mocy prawa i nie ma tu przestrzeni na wątpliwości interpretacyjne. Jeśli umowa narusza przepisy i konstrukcyjnie podlega ustawie o kredycie konsumenckim, to postępowanie powinno się toczyć sprawnie i nie jest konieczne dalsze dostosowywanie prawa. Zostawmy to ustawodawcy wspólnotowemu. ©℗