Zawód zarządcy znów ma zostać uregulowany. Jednym z pomysłów jest powołanie izby, która będzie przeprowadzać egzaminy i nadawać uprawnienia.

Po 10 latach od zniesienia licencji dla zarządców nieruchomości trwają prace nad ponownym uregulowaniem tego zawodu. Na stole są dwie propozycje. Jedna z nich powstaje w Krajowym Zasobie Nieruchomości. Ma on udziały w 47 społecznych inicjatywach mieszkaniowych (SIM), czyli spółkach, w których współudziałowcami jest przeszło 500 gmin. Miały one dostarczyć tysiące mieszkań na wynajem po niższych niż rynkowe cenach. Na razie nie powstało żadne, choć wydano już 4 mld zł.

– Przyjrzeliśmy się tym spółkom i poza przypadkami rażącej niegospodarności, jak wydanie ponad 500 tys. zł na promocję i marketing w jednej z SIM, doszliśmy do wniosku, że przyczyną tak słabych efektów w przeważającej części jest brak kompetencji osób, które nimi zarządzają. Planowanie inwestycji, budowa oraz zarządzanie nieruchomościami wielorodzinnymi nie są prostymi sprawami i wymagają specjalistycznej wiedzy o eksploatacji budynków, prawie, księgowości. Konsultowaliśmy się z różnymi uczestnikami rynku nieruchomości i okazuje się, że oni podzielają nasz pogląd, że zawód zarządcy wymaga ponownego uregulowania – mówi Łukasz Bałajewicz, p.o. prezes Krajowego Zasobu Nieruchomości.

Zarządzaniem zajmują się dziś dziesiątki tysięcy ludzi (dokładnie nie wiadomo ilu). Odpowiadają za nieruchomości, w których mieszkają miliony Polaków. Obojętnie, czy we wspólnotach, czy w spółdzielniach mieszkaniowych, czy w budynkach prywatnych, czy w budownictwie społecznym.

– Nie chcę powierzać najcenniejszej rzeczy, jaką dla każdego człowieka jest jego mieszkanie, dajmy na to muzykowi. A w tej chwili mamy do czynienia z taką sytuacją, że każdy może zostać zarządcą. I jak patrzymy na to, co takie nieprzygotowane osoby robią, to włos się jeży na głowie – mówi Jerzy Jankowski, prezes Związku Rewizyjnego Spółdzielni Mieszkaniowych RP, który wspólnie z KZN postuluje regulację.

Efektem braku kompetencji, a czasem też uczciwości, jest tworzenie nierzetelnych sprawozdań finansowych, które ukrywają rzeczywiste koszty wspólnot mieszkaniowych, niewywiązywanie się z umowy o zarządzanie, odmawianie dostępu do dokumentacji. Do tego dochodzą nieprawidłowe gospodarowanie budżetem wspólnoty, czasem wręcz oszustwa, np. przy zleceniach remontowych, czy defraudacja pieniędzy. Taką listę grzechów głównych w tym zawodzie stworzyła Wielkopolska Grupa Zarządców.

Niekoniecznie licencje

Zdaniem prezesa Bałajewicza powrót regulacji nie musi oznaczać powrotu do licencji. Zamiast tego jest rozważane utworzenie krajowej izby zarządców i jej okręgowych oddziałów. Tak jak mają inżynierowie budownictwa czy architekci. Do jej kompetencji należałoby nadawanie uprawnień oraz organizowanie egzaminów.

– Wzorem izb samorządu zawodów prawniczych można ustalić, że egzaminowanie należy do krajowej izby, aby zminimalizować ryzyko wpływu lokalnych relacji towarzyskich. Izby organizowałyby też szkolenia. Konieczne jest również przywrócenie obowiązku regularnego podnoszenia kwalifikacji, aby nadążać za zmianami legislacyjnymi – mówi Łukasz Bałajewicz.

– Osoby, które uzyskały licencje, gdy one obowiązywały, mogą mieć ułatwienia, pod warunkiem że praktykują. Jeśli ktoś przez 10 lat nie wykonywał tego zawodu, to powinien, moim zdaniem, ponownie zdać egzamin, który składałby się z części pisemnej i ustnej. W tej drugiej części byłaby obrona przygotowanego wcześniej planu zarządzania nieruchomością. Przekonaliśmy do naszych propozycji parlamentarzystów i wierzymy, że uwzględniający je poselski projekt ustawy trafi wkrótce do Sejmu – dodaje prezes Jankowski.

Coraz więcej skarg

Ta droga jest możliwa, bo na pewno nie będzie to projekt Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej, któremu podlega KZN. Zarządzenie nieruchomościami to dziś kompetencja Ministerstwa Rozwoju i Technologii i tam odesłało nas MFiPR zapytane o regulacje dotyczące zarządców. W piątek zainteresowani zmianami spotkali się w Trójstronnym Zespole ds. Budownictwa i Gospodarki Komunalnej, który skupia przedstawicieli rządu, pracodawców i pracobiorców. Swoje propozycje przedstawili KZN i Krajowa Izby Gospodarki Nieruchomościami.

– Zeszły rok był rekordowy, jeśli idzie o liczbę skarg na zarządców, które do nas trafiły. Możemy reagować tylko wtedy, gdy dotyczy to naszych członków, a takie skargi stanowią zaledwie margines. Nie ma też dnia, żebym nie odbierał telefonu od wspólnoty, spółdzielni, gminy czy dewelopera z prośbą o pomoc w znalezieniu doświadczonego zarządcy. Jest ogromne zapotrzebowanie na takie osoby. Poszukujący zorientowali się, że jest problem z wykwalifikowanymi zarządcami, i choć przepisy się jeszcze nie zmieniły, oczekują potwierdzenia kwalifikacji dawną licencją państwową lub wydawaną obecnie przez takie organizacje jak nasza – mówi Marek Urban, prezes KIGN.

Marek Urban widziałby jednak nieco inaczej uregulowanie zawodu zarządcy niż KZN i spółdzielcy. Wzorem dla niego jest model amerykański, gdzie dwie prywatne, wyznaczone przez państwo organizacje nadają uprawnienia, szkolą, egzaminują. Tworzą standardy zawodowe i kodeks etyki. Mogą karać za ich naruszenie, z pozbawieniem licencji włącznie. Rolą państwa byłoby prowadzenie rejestru takich licencjonowanych zarządców, na co pieniądze pozyskałoby z opłat za wpis.

Za ponownym uregulowaniem zawodu zarządców jest też Związek Miast Polskich.

– Trzeba przywrócić jakość w tej profesji. Otwarcie zawodów ma swoje plusy, ale, jak się przekonaliśmy w tym wypadku, również minusy. Uważam, że ten zawód będzie wymagał coraz większego profesjonalizmu. Coraz bardziej będziemy szanować przestrzeń i coraz droższe będą nieruchomości, dlatego ludzie, którym je powierzymy, muszą być bardzo dobrymi fachowcami – uważa Marek Wójcik, ekspert ZMP ds. legislacji.©℗

ikona lupy />
Każdy może zostać zarządcą / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe