Od dziś, 3 lipca, można składać wnioski o Bezpieczny kredyt 2 proc., w którego spłacie przez 10 lat pomoże państwo. Na razie gotowe do jego udzielania są dwa banki: PKO BP i Pekao SA.

Kredyt jest przeznaczony dla osób do 45. roku życia; singli, małżeństw oraz par w związkach nieformalnych, które mają przynajmniej jedno dziecko. Kredytobiorca nie może być właścicielem domu czy mieszkania i nie mógł nim być w przeszłości. Single mogą starać się maksymalnie o 500 tys. zł kredytu, pozostali o 600 tys. zł. Pieniądze można przeznaczyć na zakup nieruchomości na rynku wtórnym i pierwotnym lub na budowę domu. Można mieć własny wkład (do 200 tys. zł), ale nie trzeba. Państwo przez 10 lat będzie dopłacać do rat. W tym czasie kredytobiorca, jeśli nie chce utracić dopłat, nie może mieszkania sprzedać, wynająć, a nawet użyczyć. Koszt kredytobiorcy to 2 proc. plus marża banku.

W piątek do południa umowy z Bankiem Gospodarstwa Krajowego na udzielanie kredytu z dopłatą miały zawarte dwa banki: PKO BP i Pekao SA. BGK rozmawia jednak z kolejnymi i nie wyklucza, że ta liczba do poniedziałku może się jeszcze zmienić. Trzeba jednak pamiętać, że podpisanie umowy nie jest równoznaczne z gotowością banku do obsługi klientów już od następnego dnia po jej zawarciu.

Poza spełnieniem warunków formalnych, żeby dostać kredyt z dopłatą, trzeba mieć zdolność do jego spłaty. KNF, specjalnie dla beneficjentów tego programu, zezwolił bankom złagodzić kryteria oceny zdolności. Pierwszy efekt programu – wzrost cen nieruchomości – już widać.

– Ceny mieszkań powoli rosną. Od stycznia do maja stawki ofertowe wzrosły przeciętnie o 4 proc. W całym roku wzrost może wynieść między 5 a 10 proc. – mówi Jarosław Sadowski, główny analityk Expander Advisors.

Ile trzeba zarabiać, żeby dostać kredyt na 30 lat na 35-metrową kawalerkę przy 20-proc. wkładzie własnym?

– Około 4 tys. zł na rękę w Rzeszowie czy Poznaniu. Za to w Warszawie, Krakowie i Gdańsku musielibyśmy zarabiać ok. 5–6 tys. zł – wyliczył Bartosz Turek, główny analityk Hreit.©℗