Słowo „termorad” jest zbyt podobne do zarejestrowanego wcześniej znaku towarowego „THERMRAD”, aby móc je zarejestrować – uznał Sąd UE.

Słowo „termorad” jest zbyt podobne do zarejestrowanego wcześniej znaku towarowego „THERMRAD”, aby móc je zarejestrować – uznał Sąd UE.

Sprawa zaczęła się w 2019 r., kiedy przedsiębiorca z Turcji Salim Selahaddin Gönenç zgłosił w Urzędzie Unii Europejskiej ds. Własności Intelektualnej (EUIPO) graficzny znak towarowy zawierający napis „termorad” i dopisek mniejszą czcionką: „ALUMINIUM PANEL RADIATOR”. Miał odnosić się on do klasy 11, obejmującej m.in. instalacje grzewcze i dotyczyć, jak informuje dopisek, aluminiowego grzejnika panelowego. Sprzeciw złożyła duńska spółka Solar A/S. Podniosła, że już wcześniej posługiwała się międzynarodowym znakiem towarowym „THERMRAD”, również odnoszącym się m.in. do klasy 11.

EUIPO uwzględnił sprzeciw, a izba odwoławcza tego organu utrzymała w mocy jego decyzję. Gönenç złożył skargę do Sądu UE. Argumentował m.in., że elementy „termo” i „rad” są używane przez różne przedsiębiorstwa, co świadczy o ich słabym charakterze odróżniającym. Kwestionował podobieństwa między znakami i przekonywał, że instalacją urządzeń grzewczych zajmują się profesjonaliści, którzy wykazują szczególny poziom uwagi.

Sąd UE oddalił skargę. Zgodził się z wcześniejszą decyzją EIUPO, że charakter odróżniający wcześniejszego znaku jest normalny, a nie słaby. Przywołał argumentację izby odwoławczej, według której chociaż elementy „therm-”, lub „termo-” w wielu językach odnoszą się do ciepła lub temperatury, to już człon „rad” nie musi być dobierany jako skrót od słowa „radiator” oznaczającego w różnych językach grzejnik. Sąd uznał ponadto, że towary oznaczone kolidującymi znakami są identyczne lub podobne, a stopień podobieństwa wizualnego i fonetycznego obu znaków jest wysoki: różnica w dominującym elemencie sprowadza się do użycia litery „o” zamiast niewymawianej w niektórych językach „h”, zaś krój pisma i dopisek mają mniejsze znaczenie. Krąg odbiorców grzejników obejmuje zaś zarówno profesjonalistów, jak i zwykłe osoby, nie można więc wykluczyć, że przeciętny konsument zostanie wprowadzony w błąd.©℗

orzecznictwo