Z szacunków resortu finansów wynika, że w przyszłym roku, dzięki podniesieniu stawki podatku CIT dla banków z 19 proc. do 30 proc., do państwowej kasy wpłynie dodatkowe 6,5 mld zł. Resort planuje obniżenie stawki do 26 proc. w 2027 r., a następnie do docelowego poziomu 23 proc. w kolejnych 12 miesiącach. W ubiegłym roku banki zapłaciły z tytułu CIT 13,5 mld zł.
Podwyżka CIT zamiast podatku od rezerw
– Sam pomysł zwiększenia opodatkowania sektora bankowego nie jest zaskoczeniem, ale forma tej operacji już tak – mówi Łukasz Jańczak, analityk Erste Securities. Ekspert szacuje, że podwyższona stawka doprowadzi do spadku zysku największych banków o 15–20 proc. w 2026 r. i o ok. 10 proc. w kolejnym roku. Jeszcze niedawno Ministerstwo Finansów odżegnywało się od pomysłu podniesienia podatku dochodowego dla banków. Resort sygnalizował jednocześnie, że pracuje nad planem opodatkowania odsetek od rezerw obowiązkowych. Dzięki temu do budżetu miało trafić 1,5–2 mld zł rocznie. Ostatecznie zdecydował się na rozwiązanie znacznie bardziej kosztowne dla instytucji finansowych.
– Zwiększone obciążenia dla sektora bankowego znajdą się na poziomie przewidzianym w planach wprowadzenia podatku od rezerw obowiązkowych, ale dopiero w 2028 r. W najbliższych dwóch latach banki zapłacą więcej – mówi Łukasz Jańczak. Z punktu widzenia akcjonariuszy wyższe obciążenia podatkowe zmniejszą strumień przyszłych dywidend. Stąd gwałtowny spadek kursów banków na Giełdzie Papierów Wartościowych.
Notowania PKO BP i Pekao, dwóch największych instytucji pod względem wartości aktywów, spadły w piątek o 11,2–12,2 proc. Indeks WIG-Banki zniżkował o 10,1 proc. i była to największa jednosesyjna strata od czasu rozpoczęcia rosyjskiej inwazji na Ukrainę w lutym 2022 r. Finanse to najliczniej reprezentowany sektor w WIG20. Gwałtowna przecena akcji banków sprawiła, że indeks skupiający największe firmy notowane na GPW stracił 4,6 proc.
Więcej podwyżek podatków
Dodatkowa danina od banków to najbardziej dochodowy z punktu widzenia budżetu pomysł na zwiększenie wpływów podatkowych spośród ujawnionych w ostatnich dniach przez MF. Ale nie jedyny. Resort planuje też podniesienie akcyzy na alkohol o 15 proc. w 2026 r. i kolejne 10 proc. w 2027 r. W górę pójdzie opłata cukrowa, uzależniona od ilości cukru oraz kofeiny lub tauryny w napojach. Kierowane przez Andrzeja Domańskiego ministerstwo pracuje nad rozszerzeniem i uszczelnieniem podatku handlowego, którym może zostać objęty także handel online. Łącznie w poprzednich 12 miesiącach z trzech wymienionych źródeł do budżetu trafiło ok. 20 mld zł.
– Od dłuższego czasu wiadomo, że najbliższe lata będą trudne dla finansów publicznych. Jesteśmy objęci unijną procedurą nadmiernego deficytu i zobowiązaliśmy się do stopniowej redukcji niedoboru w publicznej kasie. A skoro nie ma chęci do obniżania wydatków, to trzeba podwyższać podatki – ocenia Piotr Bielski z Santander Banku Polska. Zgodnie z przedstawionym Brukseli pod koniec zeszłego roku planem, w 2028 r. mieliśmy sprowadzić deficyt poniżej wymaganego progu 3 proc. PKB. Problem w tym, że od samego początku mamy problem z jego realizacją, ponieważ deficyt w punkcie wyjścia (za 2024 r.) wyniósł 6,6 proc. zamiast przewidzianych 5,7 proc.
Wiele wskazuje na to, że jeżeli w 2025 r. spadnie, to tylko nieznacznie. Po siedmiu miesiącach niedobór w budżecie zbliżył się do 157 mld zł wobec zaplanowanych na cały rok 289 mld zł. Ekonomiści coraz częściej wspominają o konieczności nowelizacji ustawy i prognozują, że w całym roku dziura w finansach publicznych ponownie przekroczy 6 proc. PKB. Niemal równie nierealistyczna, jak założenia dotyczące poziomu deficytu, okazała się ścieżka prowadząca do jego redukcji. MF przewidywało, że uda się zejść do odpowiednich wartości bez większych dostosowań fiskalnych, głównie dzięki przyspieszeniu wzrostu gospodarczego.
Prezydent może postawić weto
– Rzeczywiście wzrost PKB przyspiesza, ale założenia dotyczące wpływu tego czynnika na deficyt okazały się zbyt optymistyczne. Nie jestem przekonany, czy proponowane zmiany w podatkach uda się wprowadzić w życie, bo do tego potrzebny jest jeszcze podpis prezydenta. A jednym z podstawowych punktów programu ekonomicznego Karola Nawrockiego było zapewnienie o niepodpisywaniu żadnych ustaw zwiększających obciążenia podatkowe – zwraca uwagę Bielski.
Więcej o rządowych planach poprawy sytuacji finansów publicznych powinniśmy dowiedzieć się po weekendzie. Rząd ma czas na skierowanie ustawy budżetowej do Sejmu do końca września, ale z reguły miesiąc wcześniej projekt trafia do partnerów społecznych. Piotr Bielski ocenia, że ustawa będzie zakładała spadek deficytu finansów publicznych, jednak podobnie jak w 2024 i 2025 r. pojawią się problemy z realizacją tych założeń. Ostatecznie – w ocenie ekonomisty – deficyt ponownie przekroczy 6 proc. PKB. ©℗