- Reakcja organu kontrolującego byłaby na pewno skuteczniejsza i korzystniejsza dla rynku niż indywidualnie prowadzone sprawy sądowe, które nierzadko trwają latami i nie przynoszą zamierzonego przez franczyzobiorcę skutku - mówi w rozmowie z DGP prof. dr hab. Rafał Adamus, Uniwersytet Opolski.

ikona lupy />
prof. dr hab. Rafał Adamus, Uniwersytet Opolski / Materiały prasowe
Instytut Wymiaru Sprawiedliwości opublikował pana drugi raport na temat regulacji franczyzy. Jak ma się on do prowadzonych przez Ministerstwo Sprawiedliwości prac nad ustawą dotyczącą tej kwestii?
Nie jestem zaangażowany w prace nad projektem przygotowywanym przez ministerstwo. Jednakże z publicznych wypowiedzi przedstawicieli resortu wynika, że moje publikacje oraz propozycja regulacji mają być brane pod uwagę.
Pierwszy raport opracowany dla IWS jeszcze w 2020 r. był reakcją na sygnały od drobnych przedsiębiorców, ich zdaniem pokrzywdzonych przez franczyzodawców. W raporcie wskazywałem możliwości nowelizacji przepisów kodeksu cywilnego i innych ustaw mogących poprawić sytuację franczyzobiorców.
Potem postanowiłem jednak przygotować wstępny projekt osobnej ustawy. Dziś nadal stoję na stanowisku, że osobna ustawa byłaby najkorzystniejszym sposobem uregulowania kwestii franczyzy, o ile ustawodawca zechciałby zająć się nie tylko regulacją praw i obowiązków stron umowy, lecz także ochroną przedkontraktową franczyzobiorców i gwarancjami skuteczności wprowadzonych przepisów.
Drugi raport powstał już wiosną 2022 r. w odpowiedzi na zapotrzebowanie IWS, który chciał ocenić, jak kwestia franczyzy została uregulowana w innych państwach członkowskich Unii Europejskiej i czy odbywa się to poprzez osobne ustawy, czy też poprzez regulacje rozsiane po różnych aktach prawnych.
Dlaczego osobna ustawa byłaby korzystniejsza niż nowelizacja kodeksu cywilnego?
Zakres potrzebnych przepisów wykraczałby poza kwestie samej umowy cywilnej. Potrzebna byłaby zatem nowelizacja nie tylko samego kodeksu cywilnego, lecz także np. ustawy o ochronie konsumentów czy ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. Takie rozproszenie byłoby mniej przyjazne dla franczyzobiorców poszukujących najważniejszych regulacji podczas zawierania kontraktu z organizatorem sieci.
Poza tym przyjęcie osobnej ustawy byłoby mniej problematyczne niż nowelizacja kodeksu cywilnego. Ten formalnie jest ustawą, ale z uwagi na swoją treść pełni centralną rolę dla prawa prywatnego.
Wiele rodzajów umów uregulowano poza kodeksem cywilnym: umowę deweloperską, umowę o podróż czy umowę timesharingu.
Czy regulacja franczyzy jest jednak potrzebna?
Tak, bo w Polsce głośne były przypadki tzw. niewolniczych franczyz, czyli relacji z góry skonstruowanych w taki sposób, że nie mogły one przynieść korzyści franczyzobiorcom. Bardzo często do systemów franczyzowych były rekrutowane osoby przypadkowe, bez choćby podstawowej wiedzy w zakresie prawa i ekonomii.
Co więcej, franczyzobiorcami są z zasady obywatele polscy, natomiast franczyzodawcami - bardzo często podmioty zagraniczne. Jest to również argument przemawiający za regulacją, która będzie chroniła własnych obywateli. Regulacje przyjęte przez inne państwa członkowskie pokazują, że problem z sieciami franczyzowymi niewątpliwie istnieje.
Branża franczyzodawców twierdzi, że podawane przez pana przykłady patologii na rynku są anegdotyczne. I że nie ma żadnych badań potwierdzających tezę o nadużywaniu przez sieci swojej pozycji.
W swoich raportach analizowałem sygnały trafiające do mnie z rynku oraz stany faktyczne z postępowań sądowych. Rozmowy z przedstawicielami stowarzyszeń byłych franczyzobiorców raczej nie skłaniały do śmiechu. Na temat czarnej franczyzy powstał też szereg reportaży prasowych.
Sam nie prowadziłem szerokich badań socjologiczno-prawnych na temat franczyzy. Uważam, że jeżeli istnieje pewna dziedzina stosunków społecznych i ona wiąże się z możliwymi problemami dla słabszej strony, to jest potrzeba przyjęcia przepisów zwiększających ochronę tejże strony.
W toku prac nad ewentualną ustawą warto byłoby jednak przeprowadzić odpowiednie analizy. Bo być może zidentyfikowałyby one obszary, które wymagałyby większej uwagi. Niewątpliwie projekt ustawy o franczyzie wymagałby też bardzo szerokich konsultacji społecznych z udziałem obu zainteresowanych stron.
Po pana pierwszym raporcie branża szybko zabrała się za przygotowywanie kodeksu etyki, czyli znanego ostatniego bastionu obrony przed ustawą. Ta inicjatywa, w której brał udział rzecznik małych i średnich przedsiębiorców, nie do końca wypaliła.
Kodeks etyki na bazie dorobku wypracowanego w czasie prac pod auspicjami rzecznika MŚP ostatecznie powstał, ma swoją stronę internetową, ale wiele sieci franczyzowych do niego nie przystąpiło. Zresztą kodeks etyki dla sieci franczyzowych funkcjonuje na poziomie europejskim od lat 70. XX. w. Gdyby był skuteczny, to nikt nie musiałby przyjmować własnego w Polsce. Poza tym regulacja na poziomie etyki nie ma sankcji prawnej.
Jakie kwestie powinna zatem regulować ustawa?
Przede wszystkim uregulowany powinien zostać prospekt informacyjny organizatora sieci o franczyzie. Czyli powinno się zwrócić uwagę na sytuację mającą miejsce jeszcze przed zawarciem umowy. Ogólna regulacja dotycząca culpa in contrahendo (wina w kontraktowaniu - red.) nie jest wystarczająca.
Franczyzobiorcy muszą być odpowiednio poinformowani, z czym wiąże się prowadzenie działalności franczyzowej. Powinni wiedzieć, na jakich zasadach funkcjonuje sieć, jakie są koszty prowadzenia działalności, jakie mogą się pojawić ryzyka.
Na marginesie warto zwrócić uwagę, że w większości wypadków kandydaci na franczyzobiorców nie są jeszcze przedsiębiorcami. Teoretycznie podpadają pod ogólny obowiązek informacyjny przedsiębiorcy w relacji z konsumentem.
Są konsumentami?
Fakt, że dana osoba fizyczna nieprowadząca działalności gospodarczej dopiero zmierza do zawarcia umowy i stania się przedsiębiorcą, nie oznacza, że powinna ona tracić ogólną ochronę prawną jako konsument.
Mamy więc sytuację, w której konsumenci zawierają kontrakty z przeważnie dużym podmiotem gospodarczym. Można postawić tezę, że tę sytuację mogłyby regulować już nawet istniejące przepisy o ochronie konsumenta. I że jest pole do reakcji prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, gdyby ktoś proponował konsumentom zasady prowadzenia sieci franczyzowej, które nie byłyby korzystne ekonomicznie dla franczyzobiorcy. Można kwalifikować to jako praktykę naruszającą zbiorowe interesy konsumentów.
A co z samą umową?
Przepisy powinny uwzględniać fakt ekonomicznej nierównowagi stron umowy i chronić franczyzobiorców przed nieuzasadnionym nadużywaniem pozycji kontraktowej przez organizatora sieci.
Chociażby poprzez ograniczenia w stosowaniu weksli na zlecenie. Chciałbym podkreślić, że chodzi mi tylko o weksle na zlecenie, czyli zbywalne przez indos. Zakaz tym samym nie dotyczy weksli imiennych przenoszonych w drodze i ze skutkami zwykłego przelewu. W tym ostatnim wypadku dłużnik wekslowy ma takie same zarzuty względem nabywcy weksla jak względem remitenta w chwili powzięcia wiadomości o przelewie. Byłem mocno krytykowany za pomysł rzekomego wyeliminowania taniego zabezpieczenia, jakim jest weksel. Tymczasem od samego początku proponowałem niedopuszczenie jako zabezpieczenia jedynie weksli na zlecenie.
Z innych kwestii istotne jest też zwrócenie uwagi na połączenie umowy sieci franczyzowej z umową najmu. Bardzo często jest bowiem tak, że właścicielem lokalu jest franczyzodawca, co dodatkowo zwiększa jego i tak już silną pozycję względem franczyzobiorcy.
Z drugiej strony można rozumieć franczyzobiorców, że chcą chronić siłę swoich marek.
Regulacja ustawowa umowy franczyzy nie może być, rzecz jasna, jednostronna. Organizatorzy sieci powinni być chronieni przed praktykami naruszania ich praw własności intelektualnej, know-how itp.
Nie można też zakazać w umowach franczyzowych np. kar umownych, bo byłoby to niezgodne z prawem cywilnym. Ale nadużywanie tychże kar w umowach prezes UOKiK mógłby już traktować np. jako naruszenie zbiorowych interesów franczyzobiorców. Reakcja organu kontrolującego byłaby na pewno skuteczniejsza i korzystniejsza dla rynku niż indywidualnie prowadzone sprawy sądowe, które nierzadko trwają latami i nie przynoszą zamierzonego przez franczyzobiorcę skutku.
A jakich kwestii ustawodawca nie powinien regulować?
Regulacja w jak najmniejszym stopniu powinna ingerować w swobodę działalności gospodarczej. Przy czym czym innym jest wolność działalności gospodarczej, a czym innym praktyka nieproporcjonalnej eksploatacji kontrahenta.
W innych jurysdykcjach prawnych funkcjonują obecnie obligatoryjne rejestry franczyz, niekiedy prowadzone nawet przez podmioty prywatne. Polskie przepisy nie powinny kopiować takich rozwiązań.
Ustawodawca nie powinien też uzależniać podjęcia i prowadzenia działalności franczyzowej od uzyskania na ten mechanizm biznesowy koncesji, zezwolenia, zgody, wpisu do rejestru działalności regulowanej czy innej formy reglamentacji administracyjnej. W związku z działalnością franczyzową nie powinny być również nakładane żadne dodatkowe podatki. Ponadto żadnej ze stron kontraktu nie należy zmuszać do uczestnictwa w organizacjach zrzeszających.
Rozmawiał Jakub Styczyński