Prezesi niektórych kooperatyw mieszkaniowych wykorzystują stan epidemii do forsowania korzystnych dla siebie pomysłów. Ministerstwo Sprawiedliwości wskazuje jasno, że to niedopuszczalne

Obecna sytuacja epidemiczna (w tym obowiązujący stan epidemii) znacząco zmieniła rzeczywistość w spółdzielniach mieszkaniowych. Trudno bowiem zorganizować walne zgromadzenie spółdzielców, na którym mogłoby się stawić kilkaset osób. Dostrzegł to ustawodawca, wprowadzając wiele zmian. Wszystkie miały na celu jedno: umożliwić bieżące zarządzanie kooperatywami. Sęk w tym, że coraz częściej przepisy są wykorzystywane wbrew intencjom ich pomysłodawców. Sebastian Kaleta, wiceminister sprawiedliwości, przyznaje, że resort to dostrzega. I się na to nie godzi.
Utrwalanie władzy
Walne zgromadzenie spółdzielców – jako najwyższy organ w każdej spółdzielni mieszkaniowej – co do zasady odbywa się fizycznie. Ponieważ pandemia to uniemożliwiła, ustawodawca postanowił więc rozróżnić dwie kwestie: samo walne zgromadzenie, w którym każdy spółdzielca może uczestniczyć fizycznie, i głosowanie walnego zgromadzenia. To drugie można zorganizować wyłącznie pisemnie lub przez internet. Wynika to z art. 36 par. 9 prawa spółdzielczego (t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 648) dodanego 18 kwietnia 2020 r.
Chodziło o to, by nie sparaliżować całkowicie spółdzielni. Bywa bowiem tak, że jakaś decyzja musi zostać podjęta, a jest zastrzeżona dla walnego zgromadzenia. Przykładem może być podział zysku z wykonywanej działalności gospodarczej. Z reguły spółdzielnie pokrywają z niego niedobory na funduszu eksploatacyjnym. Bez uchwały walnego zgromadzenia jednak pieniądze leżą na koncie i nie można ich właściwie spożytkować.
– Szkopuł w tym, że w niektórych spółdzielniach prezesi postanowili nowe przepisy wykorzystać do swoich celów – mówi Adam Rymski, prezes stowarzyszenia „Razem dla Targówka”, które pomaga członkom warszawskich spółdzielni mieszkaniowych. Podaje przykład stołecznej SM Bródno, która administruje jego mieszkaniem.
Władze spółdzielni – rada nadzorcza wespół z zarządem – zdecydowały, że zostanie zorganizowane głosowanie walnego zgromadzenia. Ludzie mają jednak zagłosować nie za najpilniejszymi potrzebami spółdzielni, lecz za kontrowersyjnymi zmianami w statucie, które zdaniem części mieszkańców utrwalą rządy obecnie zarządzających kooperatywą. Przykładowo mają zostać skasowane rady osiedli, którymi kierują mieszkańcy, a które często krytykują działalność zarządu. W przeciwieństwie do standardowej procedury przy walnym zgromadzeniu tym razem niedopuszczane są projekty uchwał pochodzące od zwykłych spółdzielców.
– To oczywisty absurd. Albo koronawirus przeszkadza w głosowaniu nad wszelkimi zmianami, albo nie przeszkadza w głosowaniu nad żadnymi – spostrzega Rymski.
Dodaje, że pomysł głosowań na piśmie nad najważniejszymi sprawami przyjmuje się w środowisku prezesów spółdzielni coraz chętniej. – Dzieje się tak dlatego, że wtedy ucięta jest jakakolwiek dyskusja. Wiele osób nie wie nawet, nad czym tak naprawdę głosuje. Demokracja spółdzielcza staje się więc całkowicie fasadowa – twierdzi prezes stowarzyszenia.
Karcące ministerstwo
Resort sprawiedliwości popiera głosy spółdzielców. – Praktyka wybierania projektów uchwał do głosowania jest niezgodna z przepisami. Przepisy covidowe nie przyznają uprawnienia do wyboru, które uchwały mogą być głosowane, a które nie – zaznacza Sebastian Kaleta.
W ocenie ministerstwa zarządzający spółdzielniami powinni zachować rozsądek. Nie dało się przecież w ustawie wymienić enumeratywnie spraw, którymi można się zająć w pandemii, a którymi nie, gdyż potrzeby różnych organizacji mogą być różne.
Sebastian Kaleta zauważa, że to kolejna wątpliwa sprawa dotycząca Spółdzielni Mieszkaniowej „Bródno”. Wiceminister sprawiedliwości po jednym z tekstów DGP złożył bowiem zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa związane z działalnością prezesa spółdzielni („Spółdzielcze drzwi obrotowe obejrzy prokuratura”, DGP nr 20/2021). Chodziło o kontrowersyjną decyzję zmierzającą do umorzenia części należności spółdzielni wobec miasta. Prezes był wówczas burmistrzem warszawskiego Targówka oraz przewodniczącym rady nadzorczej spółdzielni jednocześnie.
– Niepokoi, że ignorowane są postulaty mieszkańców, a forsowane pomysły centralizujące spółdzielnie jeszcze mocniej oddalają je od mieszkańców – spostrzega Kaleta.
Nieoficjalnie ustaliliśmy, że niektórzy członkowie rządu zastanawiają się nad uszczelnieniem prawa spółdzielczego. Tyle że – jak usłyszeliśmy – kwestią do dyskusji jest, czy warto procedować stosowny projekt ustawy w obliczu tego, że być może walne zgromadzenie w 2022 r. będzie już można przeprowadzać w tradycyjny sposób.©℗
3500 spółdzielni mieszkaniowych działa w Polsce
8 mln Polaków mieszka w zasobach spółdzielczych