Inwestor nie odpowiada solidarnie wobec podwykonawcy, który wszedł na plac budowy przed zgłoszeniem robót. Co istotne, zgłoszenie to musi określać szczegółowy przedmiot prac, w przeciwnym razie należy je traktować tak, jakby go nie było – wynika z niedawnego wyroku Sądu Okręgowego w Szczecinie.

Generalny wykonawca, który wygrał przetarg na remont przedszkola, zatrudnił podwykonawcę do likwidacji starej kotłowni i instalacji centralnego ogrzewania. Wielokrotnie zgłaszał go inwestorowi, ale bezskutecznie. Sam podwykonawca również zgłosił się do inwestora, ale już po tym, gdy zaczął realizować prace.
Podwykonawca nie otrzymał wynagrodzenia, dlatego ‒ powołując się na solidarną odpowiedzialność ‒ zażądał go od inwestora. Gdy gmina odmówiła, wniósł pozew o zapłatę ok. 80 tys. zł. Sąd pozew oddalił, uznając, że nie zostały spełnione wymagania określone w art. 6471. Przepis ten uzależnia solidarną odpowiedzialność inwestora od zgłoszenia mu podwykonawcy. Przy czym, co podkreślono w wyroku, zgłoszenie to musi poprzedzić realizację prac. „Oznacza to, że przystąpienie przez podwykonawcę do wykonywania robót budowlanych w czasie, gdy zgłoszenie nie zostało jeszcze dokonane, uniemożliwia powstanie w trybie zgłoszeniowym solidarnej odpowiedzialności inwestora z generalnym wykonawcą względem podwykonawcy. (…) Podwykonawca – ażeby nie wyłączyć możliwości powstania solidarnej odpowiedzialności inwestora i wykonawcy – winien powstrzymywać się z przystąpieniem do robót podwykonawczych, dopóki nie upewni się, że zgłoszenie dotarło do inwestora” – zauważył w uzasadnieniu rozstrzygnięcia sąd.
Pomijając to, że zgłoszeń dokonywano po terminie, w tej sprawie i tak nie mogły one wywoływać skutków prawnych, bo okazały się niezgodne z prawdą. W każdym z pism generalny wykonawca twierdził, że w przyszłości zamierza zawrzeć umowę z podwykonawcą, podczas gdy kontrakt ten został podpisany dużo wcześniej.
„Tym samym żadne ze zgłoszeń dokonanych przez spółkę nie może być uznane za skuteczne, nie może bowiem wywoływać skutków prawnych oświadczenie odwołujące się do fałszywie (niezgodnie z prawdą, tj. z rzeczywistym stanem rzeczy) przedstawionych faktów. (…) Gmina wprost wskazywała, że zgłoszenia te nie mogą być skuteczne z uwagi na to, że umowa z podwykonawcą została już wcześniej zawarta. Mimo tego spółka (…) w kolejnych zgłoszeniach z uporem wskazywała, że przedkłada projekt umowy podwykonawczej, która dopiero ma być zawarta” ‒ można przeczytać w uzasadnieniu wyroku.
Jedno ze zgłoszeń wpłynęło do inwestora przed wejściem podwykonawcy na plac budowy. Tyle że, zdaniem sądu, nie można było go traktować jako rzeczywistego zgłoszenia. Nie wskazywało bowiem szczegółowego przedmiotu robót, które mają być zlecone. Tym samym nie został spełniony wymóg wynikający z art. 6471 par. 1 k.c.
Podwykonawca zwracał uwagę, że pozwana gmina zapłaciła część należności. Tym samym, jego zdaniem, uznała jego roszczenie. Sąd nie zgodził się z tą argumentacją. Zwrócił uwagę, że wpłat tych dokonano z uwagi na wystawienie poleceń przekazu, w których generalny wykonawca przekazywał na rzecz podwykonawcy swoje świadczenie pieniężne przysługujące mu od zamawiającego. „Dokonanie przekazu nie stwarza żadnego stosunku pomiędzy przekazanym (w tym przypadku gminą) a odbiorcą przekazu (powódką). Tym samym nie doszło do uznania przez gminę jej solidarnej odpowiedzialności z generalnym wykonawcą” ‒ uzasadnił sąd.

orzecznictwo

Wyrok Sądu Okręgowego w Szczecinie z 15 kwietnia 2021 r., sygn. akt VIII GC 205/20. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia