W praktyce ani PIP, ani pracodawca nie będą mogli skutecznie przeprowadzać kontroli w domu zatrudnionego. Może to ograniczyć stosowanie takiego modelu wykonywania obowiązków

Skoro pracodawca odpowiada za zapewnienie bhp także w przypadku pracy zdalnej, powinien móc zweryfikować warunki, w jakich zatrudniony wykonuje obowiązki. Projekt nowelizacji kodeksu pracy, który ma uregulować na stałe zasady takiego trybu świadczenia zadań, teoretycznie umożliwi kontrolę. Ale w praktyce – z uwagi na konieczność zadbania o prywatność pracownika – skuteczny nadzór ze strony firm nie będzie możliwy. Wizytacji w domach nie może prowadzić też Państwowa Inspekcja Pracy.
W rezultacie niektórzy zatrudniający mogą rezygnować ze stosowania takiego modelu wykonywania obowiązków (z obawy przed odpowiedzialnością za niedopilnowanie bhp). Tak stało się w przypadku telepracy. Przepisy umożliwiające jej wdrażanie obowiązują od 2007 r., ale ten tryb pracy nigdy się nie upowszechnił. Jedną z przyczyn były właśnie spoczywające na firmach obowiązki bhp, które trudno wdrożyć i zweryfikować w przypadku osób świadczących zadania poza siedzibą przedsiębiorstwa.
Listek figowy
Ostatnia wersja projektu dotyczącego pracy zdalnej (przygotowanego przez Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii) przewiduje, że firma ma prawo przeprowadzić kontrolę w miejscu wykonywania pracy zdalnej. Może sprawdzić świadczenie zadań, serwisować (inwentaryzować, naprawiać) powierzone narzędzia pracy oraz weryfikować bhp. Taki nadzór może jednak odbyć się jedynie za uprzednią zgodą pracownika, a zatrudniający ma dostosować sposób kontroli do miejsca świadczenia obowiązków i ich charakteru. Wykonywanie czynności kontrolnych nie może naruszyć prywatności podwładnego i innych osób ani utrudniać korzystania z pomieszczeń domowych.
Oznacza to, że pracodawca ma prawo wizytacji, ale podlega ono takim obostrzeniom, że nie będzie on w stanie skutecznie zweryfikować ani rzeczywistych warunków świadczenia zadań, ani przestrzegania bhp. Bo jak może np. wejść do domu pracownika i dokonać oględzin bez naruszenia prywatności?
– To jakby zezwolić komuś na pływanie, ale bez zamoczenia się w wodzie. Takie przepisy to jedynie ozdobniki. Tworzą fikcyjne uprawnienie, którego w rzeczywistości nie da się stosować – wskazuje Grzegorz Orłowski, radca prawny z kancelarii Orłowski Patulski Walczak.
Pracodawca nie będzie mógł przeprowadzić kontroli w sposób niezapowiedziany i w wybranym przez siebie momencie (nie może stawić się pod drzwiami prywatnego domu, domagając się wpuszczenia i umożliwienia oględzin). – W praktyce szybko wykształcą się sposoby omijania nieracjonalnych reguł. Firmy mogą np. oferować możliwość pracy zdalnej, ale nie na podstawie etatu, tylko umowy cywilnoprawnej, która wiąże się ze znacznie mniejszą odpowiedzialnością z zakresu bhp – dodaje mec. Orłowski.
Co z wypadkami?
Omawiany problem dotyczy uprawnień nie tylko pracodawców, lecz także organów państwa, w tym Państwowej Inspekcji Pracy, której ustawowym zadaniem jest nadzór nad warunkami pracy i przestrzeganiem prawa. Jak ma ona spełniać ten obowiązek w stosunku do kilkuset tysięcy osób, które już teraz świadczą obowiązki z domu? Na ten problem zwróciła uwagę sama PIP podczas posiedzenia Rady Ochrony Pracy.
– Potrzebujemy jako instytucja kontrolna precyzyjnych przepisów w zakresie pracy zdalnej. Nie mamy takich i tym samym nie mamy podstaw, by prowadzić czynności kontrolne w prywatnych domach pracowników. To duża przeszkoda przy badaniu wypadków związanych z pracą zdalną i przy ocenie przestrzegania warunków bhp – podkreśliła Katarzyna Łażewska-Hrycko, główny inspektor pracy.
Od 1 marca do 31 grudnia 2020 r. do PIP zgłoszono sześć wypadków, do których doszło podczas wykonywania obowiązków w formule zdalnej. Wszystkie zostały uznane za wypadki przy pracy. Trzech poszkodowanych zmarło, dwoje doznało ciężkich obrażeń ciała, a jeden lekkich.
– W zwykłych, codziennych okolicznościach możliwość kontroli rzeczywiście będzie ograniczona. Ale istotniejsze znaczenie mają sytuacje, gdy dojdzie do nieszczęśliwych zdarzeń. Projektowane przepisy regulują tę kwestię. Jeśli zatrudniony odmówi oględzin w miejscu zdalnego świadczenia obowiązków, musi liczyć się z tym, że dane zdarzenie może nie być uznane za wypadek przy pracy – podkreśla Andrzej Radzikowski, przewodniczący OPZZ.
Trudna regulacja
Rzeczywiste wyegzekwowanie reguł bhp przy ograniczonej możliwości nadzoru nie będzie łatwe, ale eksperci podpowiadają ewentualne rozwiązania.
– Warto przemyśleć np. dopuszczenie kontroli przez połączenie wideo. Byłaby ona ograniczona do stanowiska pracy. Zatrudniający mógłby sprawdzić, czy jest ono zorganizowane prawidłowo, nie mając dostępu do innych miejsc w domu pracownika. Obyłoby się bez fizycznej obecności w miejscu jego zamieszkania – zauważa szef OPZZ.
Zdaniem Grzegorza Orłowskiego przy zdalnym trybie należy zrezygnować z tradycyjnego schematu stosunku pracy. – Inaczej będziemy tolerować fikcję. Skoro praca na odległość ma być wdrażana za zgodą zatrudnionego, to on powinien przejąć ryzyko związane z jej wykonywaniem, na które nie ma wpływu zatrudniający. Nie chodzi tu przecież o szczególną odpowiedzialność, ale o prawidłowe korzystanie z narzędzi powszechnego użytku, np. laptopa – podkreśla.
Ekspert wskazuje, że praca zdalna przynosi konkretne korzyści zatrudnionym, np. oszczędności na dojazdach do pracy (więc tym bardziej uzasadnione jest przejęcie części odpowiedzialności za bhp). – Przypomnijmy, że pracodawca wciąż ponosiłby ryzyko ekonomiczne związane choćby z dostępnością do internetu, awariami itp. – dodaje.
Przeciwne takim rozwiązaniom są jednak związki zawodowe. – Ich wdrożenie oznaczałoby, że praca zdalna zmierza w kierunku samozatrudnienia – podsumowuje Andrzej Radzikowski.
Jak pracujemy z domu