Sprawa dotyczyła wynagrodzenia dla wykonawcy prac związanych z remontem i przebudową jednego z dolnośląskich komisariatów policji. Piotr G. – po przeprowadzeniu procedury zamówień publicznych i wybraniu jego oferty jako najkorzystniejszej – zawarł z wrocławską komendą wojewódzką policji umowę na wykonanie dokumentacji projektowej oraz kosztorysu przedsięwzięcia. Poza tym miał także uzyskać stosowne pozwolenia od administracji budowlanej. Wynagrodzenie ustalono ryczałtowo na kwotę 126 tys. zł. Umowa została zawarta w listopadzie 2008 r., a termin jej realizacji był niezwykle krótki i przypadał na koniec grudnia 2008 r. Kontrakt przewidywał też kary umowne za opóźnienie.

Termin na wykonanie wielu skomplikowanych prac projektowo-kosztorysowych oczywiście nie został dotrzymany. W dodatku już w toku realizacji umowy strony wielokrotnie uzgadniały zmiany w projekcie budowlanym – sam remont został poszerzony o przebudowę i rozbudowę komisariatu, co wpłynęło na konieczność przeprojektowania niektórych elementów budynku. Finalnie projekt i kosztorysy zostały przygotowane z niemal rocznym poślizgiem.
Po ich złożeniu wykonawca zażądał podwyższenia do 150 tys. zł wynagrodzenia w związku z większym nakładem pracy. W odpowiedzi zamawiający wskazał, iż do zapłaty zostało mu zaledwie kilka tysięcy złotych, bo niemal 120 tys. zł potrąca tytułem kar umownych za opóźnienie.
W efekcie strony spotkały się w sądzie. W I instancji na rzecz wykonawcy zasądzono niespełna 54 tys. zł. Apelację złożyły obie strony, ale tylko odwołanie zamawiającego odniosło częściowy skutek – sąd II instancji obniżył kwotę do niewiele ponad 40 tys. zł. Skargę kasacyjną złożył pełnomocnik wykonawcy, ale tę z kolei oddalił w całości Sąd Najwyższy.
Zdaniem SN zasadniczy problem w sprawie polegał na tym, że umowa była wykonywana w ramach przepisów o zamówieniach publicznych (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 1843 ze zm.), które zawierają liczne obostrzenia dla stron. W szczególności nie może ulegać zmianie przedmiot umowy, który jest określony przez zamawiającego w toku jej realizacji. To oznacza, że przedmiot musiał być wskazany w zamówieniu – i taki był, co wynika z postępowania dowodowego, którego SN nie kwestionuje. Zdaniem SN przedmiot zamówienia został określony w sposób klarowny. Co więcej, przewidywano też, że pomiędzy stronami będą musiały toczyć się pewne uzgodnienia w toku realizacji kontraktu, co miało miejsce.
– Jeżeli zatem projektant miał jakieś wątpliwości, to przed podpisaniem umowy powinien uzyskać dokładne dane od zamawiającego, np. dowiedzieć się, ile osób będzie korzystało z tego budynku po przebudowie i remoncie. Wykonawca miał taką możliwość, ale z niej nie skorzystał. Niestety, w tym wypadku widać, że przed zawarciem umowy nie zostały dokładnie przemyślane przez wykonawcę czas i zakres prac. Zarazem nie było zamiaru uzyskania wyjaśnień i dodatkowych informacji, ten element jest niesporny. Nie można więc mówić o naruszeniu prawa zamówień publicznych – powiedziała sędzia Maria Szulc. ©℗

orzecznictwo

Wyrok Sądu Najwyższego z 25 lutego 2021 r., sygn. akt V CSKP 5/21. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia