Co w praktyce oznacza uchwalony ostatnio przez parlament zakaz hodowania zwierząt futerkowych?
Katarzyna Topczewska, adwokat, pełnomocnik fundacji Międzynarodowy Ruch na rzecz Zwierząt Viva
ikona lupy />
Katarzyna Topczewska, adwokat, pełnomocnik fundacji Międzynarodowy Ruch na rzecz Zwierząt Viva / Materiały prasowe

Fermy futrzarskie będą musiały zakończyć swoją działalność. W praktyce miliony zwierząt przestaną cierpieć w zamknięciu w klatkach na fermach i nie będą umierać w męczarniach w komorach gazowych lub poprzez porażenie prądem. O ten zakaz od wielu lat postulowały organizacje społeczne. Niestety, przez ostatnie lata, pomimo wnoszonych do Sejmu kolejnych projektów, lobby przemysłu futrzarskiego było silniejsze niż głos organizacji społecznych i całego społeczeństwa. Należy pamiętać, że 70 proc. Polek i Polaków popiera zakaz hodowli zwierząt na futro. Fermy nie są w stanie zapewnić zwierzętom futerkowym warunków, w których mogłyby realizować swoje podstawowe potrzeby gatunkowe. Jest to niemożliwe, nawet przy wypełnianiu przez fermy minimalnych wymogów, o których mowa w przepisach.

Na czym polega problem?

Na fermach w ciasnych klatkach zamknięte są zwierzęta występujące w naturze jako drapieżniki żyjące na dużych powierzchniach. Zwierzęta futerkowe mają specyficzne potrzeby, w zależności od gatunku – norki mają potrzebę pływania, lisy – grzebania w ziemi. Fermy nie są im w stanie tego zapewnić z przyczyn oczywistych – gdyby musiały to robić, produkcja byłaby nieopłacalna. Zwierzęta hodowane na futro żyją w ciasnych klatkach, stłoczone na bardzo małej powierzchni, na niestabilnym podłożu, przez bytowanie na którym mają często problemy ze stawami. Brak możliwości realizacji podstawowych potrzeb prowadzi do zaburzeń behawioralnych, stereotypii i okaleczeń. Zwierzęta okaleczają same siebie i siebie nawzajem. Często ranne i chore zwierzęta pozbawione są opieki lekarsko-weterynaryjnej. Do tego dochodzą błędy przy uboju, z czym mam do czynienia na co dzień w sprawach o znęcanie się nad zwierzętami na fermach – nieskuteczne rażenie prądem czy gazowanie, zabijanie zwierząt na oczach innych osobników, wyciąganie za ogony i uderzanie zwierząt o komorę gazową – to są przykłady z prowadzonych przeze mnie spraw sądowych. Na szczęście sądy dostrzegają, że zwierzętom futerkowym przysługuje tak samo jak wszystkim innym kręgowcom ochrona prawna wynikająca z ustawy o ochronie zwierząt i zwierzęta te nie tylko czują ból, ale i cierpienia psychiczne. Najlepszym tego przykładem są wyroki, które zapadały w prowadzonych przeze mnie sprawach, gdzie oskarżeni mieli zarzuty znęcania się nad zwierzętami poprzez zabijanie ich bez odpowiednich przesłon, w bezpośrednim sąsiedztwie zwierząt żyjących w klatkach. Biegli zoopsychologowie, którzy opiniowali w tych sprawach, nie mieli wątpliwości, że taki ubój powoduje dodatkowy stres u zwierząt, a sądy kwalifikowały tego typu zachowanie jako przestępstwo. Należy pamiętać, że nawet hodowla prowadzona zgodnie z tymi minimalnymi wymogami przewidzianymi prawem jest niehumanitarna wobec zwierząt z uwagi na ich potrzeby gatunkowe. Jeśli do tego dochodzą rażące błędy przy utrzymaniu i uboju zwierząt, które możemy oglądać na filmach z aktywistycznych śledztw, to cierpienie tych zwierząt jest niewyobrażalne. A to wszystko dla mody i fanaberii, która już dawno przeminęła. Nie mam wątpliwości, że coraz więcej Polek uważa noszenie futer za obciach. Większość wielkich domów mody zrezygnowało już z używania futer w swoich kolekcjach. W Polsce zabija się na futro ok. 4 mln zwierząt rocznie. Aktualnie jesteśmy, niestety, pierwsi w Europie. Większość ze skór zabitych zwierząt trafia na eksport. Fermy to nie tylko horror zwierząt, ale i ludzi. Mieszkańcy skarżą się, że ich nieruchomości tracą na wartości poprzez sąsiedztwo ferm. Nie mogą prowadzić działalności agroturystycznej ani nawet funkcjonować w pobliżu takiej działalności – wiąże się to przede wszystkim z okropnym fetorem i plagami much. Fermy to zarobek tak naprawdę niewielkiej grupy przedsiębiorców (aktualnie mówimy o ok. 200 aktywnie działających fermach).

Od kiedy zakaz będzie egzekwowany? Na jakie odszkodowania mogą liczyć ci, którzy dotychczas parali się taką działalnością?

Fermy futrzarskie będą mogły prowadzić działalność do końca 2033 r. Naruszenie powyższego zakazu będzie stanowiło wykroczenie zagrożone karą aresztu lub grzywny do 5 tys. zł. Im szybciej fermy zdecydują się na zamknięcie hodowli, tym otrzymają wyższe odszkodowanie. Odszkodowanie będzie wynosić od 25 do 5 proc. średniego rocznego przychodu z działalności polegającej na chowie hodowli zwierząt na futro za lata 2020–2024. ©℗