W rządzącej koalicji znów trzeszczy i nie wszyscy jej członkowie patrzą przychylnym okiem na nowy pomysł zmian w prawie, jaki zaproponowały posłanki Koalicji Obywatelskiej. Liczą one co prawda na poparcie swych koalicjantów, ale jak ustaliła Gazeta Prawna, są posłowie, którzy nie zamierzają przykładać ręki do zmian. Czy zwierzęta futerkowe przegryzą koalicyjną zgodę?
Prawdziwy przełom w walce o dobro zwierząt zaproponowały we wtorek posłanki Koalicji Obywatelskiej, prezentując w Sejmie projekt ustawy o zakazie hodowli zwierząt futerkowych. Ich propozycje idą bardzo daleko.
Jeden zakaz podzielił koalicję. Poszło o futerka
Zaproponowany przez posłanki KO: Katarzynę Piekarską, Dorotę Łobodę, Monikę Rosę, Jolantę Niezgodzką i Małgorzatę Tracz projekt ustawy raz na zawsze rozprawia się z jedną z polskich gałęzi gospodarki rolnej, a mianowicie z hodowlą zwierząt na futra.
- Projekt będący efektem ponad 2 lat mojej, Stowarzyszenia Otwarte Klatki oraz Fundacji Viva! wspólnej pracy. Projekt, nad którym odbyły się szerokie konsultacje społeczne i dyskusja. Projekt będący propozycją umowy społecznej pomiędzy obywatelami i obywatelkami, a branżą futrzarską o jej sprawiedliwej transformacji – mówiła podczas prezentacji projektu ustawy posłanka Tracz.
Owa „umowa społeczna”, o której wspomniała posłanka, zakłada, iż hodowcy zwierząt na futra nie będą musieli z dnia na dzień likwidować swych ferm, ale dostaną 5 lat na zastosowanie się do nowych przepisów. Przewidziane mają być też pewne odszkodowania dla hodowców, zmuszonych do 2029 r. zamknąć swe zakłady, a dla zwalnianych z nich pracowników trzymiesięczne odprawy. Doprecyzowano też, że zakaz miałby dotyczyć niemal wszystkich zwierząt futerkowych, jednak z wyłączeniem królików.
Posłanki, przekonujące, że proponowane przepisy mają wyjść naprzeciw dbaniu o prawa i dobro zwierząt, liczą na wsparcie posłów koalicji rządzącej i w Sejmie rozpoczęły zbieranie podpisów pod projektem ustawy.
- Jestem przekonana, że tak jak dziś jesteśmy tutaj w szerokim gronie, tak i w momencie głosowania nad tym projektem poprą go wszyscy posłowie i posłanki koalicji 15 października – mówiła pełna nadziei posłanka Tracz.
W koalicji zgrzyta. A co o zakazie mówi opozycja?
A właśnie z tym poparciem może być pewien problem, gdyż nie jest tajemnicą, że projekty ustaw idące właśnie w tym kierunku już kilkakrotnie rozbijały się właśnie o brak zgody. Tak między innymi poległa słynna „piątka dla zwierząt” autorstwa Prawa i Sprawiedliwości, które nawet we własnych szeregach nie mogło znaleźć większości do jej przegłosowania. I wiele wskazuje na to, że teraz będzie podobnie.
- Uważam, że jakiekolwiek ograniczenie dziedziny produkcji rolnej nie jest wskazane w tych trudnych czasach dla rolnictwa. I nie wiem, czy to jest dobry pomysł, i ja się pod tym projektem nie podpiszę. Decyzji jako takiej nie ma, ale moje osobiste zdanie jest takie, że nie powinniśmy samoograniczać żadnej z dziedzin produkcji rolnej – deklaruje w rozmowie z Gazetą Prawną poseł PSL, Mirosław Maliszewski, przewodniczący sejmowej komisji rolnictwa.
Podobne głosy padają ze strony posłów opozycji, zawodowo zajmujących się rolnictwem i od lat z nim związanych. W ocenie byłego szefa resortu rolnictwa, posła Roberta Telusa, można rozmawiać o różnych rozwiązaniach, mogących poprawić dobrostan zwierząt, ale trzeba znać umiar.
- Oczywiście, że ja, jako Robert Telus jestem przeciwko takim pomysłom i one uderzają w gospodarkę. Jeżeli ktoś chce hodować i ktoś chce chodzić w futrach, to ma do tego prawo, a jak ktoś chce chodzić w sztucznych, to też ma do tego prawo i nikomu nie powinniśmy tego zabraniać – deklaruje w rozmowie z GP poseł Telus.
Przypomina on, że gdy kierował jeszcze Ministerstwem Rolnictwa, robiono na ten temat wyliczenia, z których czarno na białym wynikało, że zakaz hodowli zwierząt na futra uderzy nie tylko w samych hodowców. Dotknie też inne dziedziny gospodarki.
- Nie chodzi tylko i wyłącznie o sprawę hodowli, ale również o odpady, bo właśnie te zwierzęta, które są hodowane na futra, zjadają duże ilości odpadów zwierzęcych, padlin, również odpadów z masarni. To wszystko jest pewien mechanizm i w tej chwili zakaz będzie błędem. Oczywiście, że możemy wprowadzać pewne podatki, o których część osób mówi. Zróbmy może mechanizm, który przyniesie korzyść dla kraju, ale nie na pewno nie jest dobre wprowadzanie zakazu – mówi Robert Telus.