Głosowanie na 45. prezydenta USA zakończą mieszkańcy Alaski w środę o godzinie siódmej rano czasu polskiego. Amerykanie nie głosują bezpośrednio na prezydenta, ale na elektorów. Do zwycięstwa kandydat musi zebrać minimum 270 głosów elektorskich.

Kilkoro wyborców z miejscowości Dixville Notch na dalekim północnym wschodzie Stanów Zjednoczonych, w Appalachach, symbolicznie otworzyło wybory prezydenckie, oddając głosy w nocy z poniedziałku na wtorek. Prawo w New Hampshire pozwala miejscowościom zamieszkanym przez mniej niż stu zarejestrowanych wyborców oddanie głosów już o północy.

Oficjalnie głosowanie, podczas którego wyłoniony zostanie następca Obamy w Białym Domu, rozpoczęło się we wtorek o godz. 6 na Wschodnim Wybrzeżu, czyli o godzinie 12 czasu polskiego. Lokale wyborcze w zachodnich stanach zostaną zamknięte w środę o godzinie 5 czasu polskiego.

Jako ostatni głosują mieszkańcy Alaski - tam lokale zostaną zamknięte w środę o godz. 7 polskiego czasu.

W USA walka wyborcza toczy się w każdym z 50 stanów osobno. Z każdego stanu pochodzi z góry określona liczba elektorów, na których głosują Amerykanie. Wszystkich głosów elektorskich jest 538. By zdobyć prezydenturę, trzeba uzyskać większość, czyli 270 głosów.