Prezes PiS Jarosław Kaczyński podczas miesięcznicy katastrofy smoleńskiej ponownie nazwał ją „straszliwą zbrodnią”, wskazując na ośrodki chcące wyeliminować z polityki jego brata. Wystąpienie Kaczyńskiego było zakłócane przez protestujących, których nazwał „śmieciami” i zagroził, że ich spotka surowa kara. Polityk podkreślił, że Lech Kaczyński był zagrożeniem dla rosyjskiego imperializmu i dlatego zginął.

Jarosław Kaczyński zabrał głos w niedzielę 10 sierpnia rano podczas kolejnych obchodów miesięcznicy katastrofy smoleńskiej na placu Piłsudskiego w Warszawie. Jego wystąpienie było zagłuszane przez grupę osób sprzeciwiających się tym uroczystościom, którzy skandowali słowo „kłamca”.

Jarosław Kaczyński o katastrofie smoleńskiej

Po złożeniu wieńca przed Pomnikiem Ofiar Tragedii Smoleńskiej 2010 roku Jarosław Kaczyński stwierdził, że „jak co miesiąc mamy tutaj zbiór śmieci po służbie bezpieczeństwa i mamy jednocześnie prawdę, prawdę o tym co stało się już przeszło 15 lat temu”. Zdaniem prezesa PiS katastrofa smoleńska to „straszliwa zbrodnia, która została zaplanowana i zrealizowana przez te ośrodki, które za wszelką cenę chciały wyeliminować z polskiej, europejskiej polityki człowieka, który ośmielił się postawić czy podjąć próbę postawienia tamy rozwojowi rosyjskiego imperializmu”.

Według prezesa PiS Lech Kaczyński ostrzegał przed rosyjskim imperializmem i „dlatego był groźny”. - Potrafił stworzyć układ między różnymi krajami, głównie postsowieckimi, które - kiedy działałyby wspólnie, szczególnie w sferze energetyki, eksportu, ropy i gazu - mogły Rosji bardzo poważnie zagrozić. Mogły zmniejszyć jej dochody, mogły doprowadzić do tego, że droga do budowy armii gotowej do walki, gotowej do zaatakowania innych państw - wiemy, że to się stało na Ukrainie, wobec Ukrainy - że ten proces byłby co najmniej wolniejszy, trudniejszy dla Rosji i dlatego zginął - ocenił Kaczyński.

Kaczyński obraża protestujących

Odnosząc się do osób sprzeciwiających się uroczystościom, prezes PiS powiedział: „tu stoją ci, którymi powinny zająć się służby specjalne”. - Niestety, my na razie mamy taki rząd i takie służby, które nie wykonują swoich obowiązków, ale już niedługo przyjdzie czas, że ci ludzie znajdą się tam, gdzie ich miejsce, to znaczy w więzieniach, a władza Polski będzie realizowała polskie interesy - mówił.

Dodał, że „tego się tak panicznie boją i te śmiecie, które tu stoją”. - Tego boją się także i ci, którzy dzisiaj siedzą w rządowych urzędach, ci, o których dzisiaj wszyscy w Polsce mówią jednym słowem, czy właściwie jednym równoważnikiem zdania: KPO - „koryto Platformy Obywatelskiej”. To jest prawda o tych rządach, to jest prawda o tym, co dzisiaj w Polsce się dzieje i z tym musimy skończyć i skończymy - podkreślił.

10 kwietnia 2010 r. w katastrofie samolotu Tu-154 wiozącego polską delegację na uroczystości 70. rocznicy zbrodni katyńskiej, zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka, najwyżsi dowódcy wojska i ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski.