Stołeczny Bulwar Flotylli Wiślanej jest ulicą, a więc miejscem, gdzie nie wolno pić alkoholu - stwierdził we wtorek Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście, uznając winę mężczyzny, który pił tam piwo. Sąd odstąpił od ukarania obwinionego, uznając, że jego pobudki nie były niskie.

Sprawę wywołał Marek Tatała z Forum Obywatelskiego Rozwoju, założyciel inicjatywy "Legalnie nad Wisłą", która ma na celu stworzenie warunków legalnego spożywania alkoholu nad rzeką.

W zeszłym roku udał się on z butelką piwa na schodki leżącego na lewym brzegu Wisły Bulwaru Flotylli Wiślanej, położonego między mostami Poniatowskiego a Łazienkowskim. To miejsce niebędące drogą publiczną, stanowiące umocnienie pasa rzeki. Tam policja ukarała go mandatem za naruszenie ustawy o wychowaniu w trzeźwości. Tatała mandatu nie przyjął i odwołał się do Sądu Rejonowego Warszawa-Śródmieście.

Przed sądem wskazywał, że bulwar to betonowy obiekt oddalony od ulicy, nieoznaczony jako ulica. Wykazywał, że nie ma nawet podstaw, by za ulicę go uznawać, więc nie jest to miejsce wskazane w ustawie o wychowaniu w trzeźwości, gdzie nie można pić alkoholu, bo ustawa wskazuje tylko "ulice, parki i place". Pokazywał na mapach, że betonowe schody, na których pił piwo, nie są częścią pasa drogowego, ani nie oznaczono ich jako drogi lub ulicy w miejskim studium uwarunkowań.

We wtorek sędzia Grażyna Jankowska ogłosiła wyrok w sprawie. Sąd uznał Tatałę za winnego naruszenia ustawy o wychowaniu w trzeźwości, ale odstąpił od ukarania go uznając, że pobudki obwinionego nie były niskie (sędzia Jankowska nie sprecyzowała, co sąd uznałby za niskie pobudki), bo chodziło o "przetestowanie systemu", czyli doprowadzenie do wyroku, by usunąć wątpliwości prawne. Jako że Tatała został uznany za winnego, będzie musiał zapłacić 100 zł kosztów postępowania.

"Wbrew opiniom części mediów dzisiejszy wyrok nie przesądza, czy picie na bulwarach wiślanych jest, czy nie jest dopuszczalne. Sądy nie tworzą prawa, nie mamy systemu precedensowego - w innych sprawach mogą zapadać inne wyroki" - zastrzegła sędzia Jankowska.

Przyznała, że ustawa o wychowaniu w trzeźwości (która pochodzi jeszcze z lat 80. ubiegłego wieku) wprowadziła w 2001 r. zakaz spożywania alkoholu na ulicach, placach i w parkach (z wyjątkiem miejsc wyznaczonych w punktach sprzedaży takich jak restauracje z ogródkami).

"Uzasadniając zasady, ustawodawca pragnął wyeliminować demoralizujący wpływ spożywania alkoholu w miejscach publicznych takich jak place, parki czy ulice. Nie chodziło wtedy o wszystkie miejsca publiczne, tylko te o szczególnym znaczeniu - plac, ulica i park. Ale nie zdefiniowano tych pojęć" - zauważył sąd i aby poznać definicję "bulwaru" sięgnął do innych aktów prawnych oraz do Słownika Języka Polskiego pod redakcją prof. Szymczaka.

Z wykładni tej wynikło, że bulwar nie jest parkiem ani placem. "A czy może być ulicą"? W ustawie o drogach publicznych z 1985 r. art 4 p. 3 tej ustawy wskazuje: ulica to droga do zabudowy, może być torowisko tramwajowe" - przypomniała sędzia Jankowska.

W uzasadnieniu wyroku sąd posiłkował się orzeczeniami sądów administracyjnych i zauważył, że już w 2005 r. uchwała siedmiu sędziów NSA wskazała, iż pojęcie ulicy jest nie tylko w ustawie o drogach publicznych, ale też w Prawie geodezyjnym i kartograficznym.

W wydanym cztery lata temu rozporządzeniu Ministra Administracji i Cyfryzacji ws. ewidencji ulic i budynków sąd znalazł definicję: "Ulica to wydzielony pas terenu posiadający swoją nazwę, przeznaczony do ruchu pojazdów i ruchu pieszych. Może to być też most, aleja albo właśnie bulwar" - wskazała sędzia Jankowska, dodając: "taką definicję ulicy Bulwar Flotylli Wiślanej niewątpliwie spełnia. Jest tam dziś ruch pieszy, w planach też ścieżka rowerowa".

"Rady gmin mają w oparciu o ustawę o samorządzie gminnym kompetencje do nadawania nazw i ulicom, i innym obszarom niebędącym drogami publicznymi. Nazwa ulicy spełnia też funkcję zapewnienia bezpieczeństwa i porządku publicznego - dzięki nazwie można szybko wezwać pogotowie, straż pożarną czy policję. Nazwy można nadawać także ulicom jeszcze niezamieszkanym, niezlokalizowanym nawet w pasie drogowym. Gmina może tworzyć ulice, ale nie w rozumieniu ustawy o drogach publicznych, lecz ustaw takich jak Prawo geodezyjne i kartograficzne" - wskazał sąd.

Ze Słownika Języka Polskiego wynika, że bulwar to "obmurowanie zabezpieczające brzeg rzeki lub morza, a także ulica nabrzeżna, wzdłuż tego obmurowania". "Działanie obwinionego stanowi czyn zabroniony, bo jest to spożywanie alkoholu na ulicy - ulicy o nazwie Bulwar Flotylli Wiślanej. Oczywiście ulica o tej nazwie nie należy do pasa nazwanego ul. Wioślarska - drogi publicznej i pasa drogowego, na który składa się chodnik i pas zieleni. To ulica rozumiana jako budowla stanowiąca swego rodzaju ciąg komunikacyjny" - mówił sąd.

Wyrok jest nieprawomocny. Można złożyć od niego apelację do Sądu Okręgowego w Warszawie. Tatała już zapowiedział, że po analizie pisemnego uzasadnienia najpewniej złoży apelację.

"Wygrała argumentacja językowa, to dla mnie zaskoczenie. Ta sprawa wymaga, by zbadał ją sąd kolejnej instancji. Bulwar należy przecież do rzeki, a przywołane przez sąd rozporządzenie nie było mi znane. Dziś zresztą jesteśmy w stanie niepewności, bo np. na wiślanej plaży po prawej stronie rzeki alkohol pić można, a po przejściu mostem na drugą stronę można zostać ukarany mandatem" - zauważył.