Wprowadzane przez Fidesz reformy będą trudne do cofnięcia, bo zwiększono liczbę spraw, które wymagają poparcia dwóch trzecich posłów
Viktor Orban zrealizował wizję / Dziennik Gazeta Prawna
Viktor Orban, wskazywany często przez polityków Prawa i Sprawiedliwości jako inspiracja, rozpoczął przebudowę Węgier według swojej wizji po wyborach parlamentarnych w 2010 r. Kryzys gospodarczy i skandal wokół fałszowania przez rządzących wówczas socjalistów danych gospodarczych ułatwił jego Fideszowi odniesienie druzgocącego zwycięstwa. Fidesz wraz z koalicyjną Chrześcijańsko-Demokratyczną Partią Ludową (KDNP) uzyskał prawie 53 proc. głosów, co dało im 263 miejsca w 386-osobowym parlamencie, czyli większość wystarczającą do zmiany konstytucji.
Pierwszą rzeczą, którą się zajął nowy parlament, była ustawa o obywatelstwie, która dawała możliwość uzyskania węgierskiego paszportu wszystkim Węgrom mieszkającym w krajach sąsiednich, co wzbudziło kontrowersje zwłaszcza na Słowacji. Opór w kraju i za granicą spowodowało przyjęcie ustawy medialnej jesienią 2010 r. Rozwiązano istniejące ciała nadzorujące działalność mediów, w ich miejsce powstały Narodowy Urząd ds. Mediów i Środków Masowego Przekazu oraz Rada ds. Mediów. W obu na wieloletnie kadencje zasiadły osoby związane z Fideszem. Ustawa przewidywała możliwość nakładania wysokich kar finansowych na media oraz ujawniania źródeł informacji. Mimo obaw nie doszło do poważnych ograniczeń w wolności słowa. Przy okazji ustawy medialnej dokonano natomiast masowych zwolnień w mediach publicznych, ale nie było to niczym wyjątkowym, bo to samo wcześniej robili socjaliści.
Na początku 2011 r. przyjęto projekt nowej konstytucji, co też wzbudziło kontrowersje m.in. ze względu na tempo zmiany. Konstytucję później kilka razy nowelizowano. Nie zmieniała ona w zasadniczy sposób ustroju kraju, który pozostał systemem parlamentarno-gabinetowym, ale wprowadzała kilka istotnych modyfikacji – tak w sferze symbolicznej (zmiana nazwy państwa, odwołanie do wartości chrześcijańskich, definicja małżeństwa, ochrona życia), jak i instytucjonalnej (ograniczenie roli szefa banku centralnego, reorganizacja i zmiana nazw sądów, obniżenie wieku obowiązkowego przejścia na emeryturę przez sędziów). Te zmiany w instytucjach pozwoliły Fideszowi na wymianę ludzi w sposób zabezpieczający interesy partii na przyszłość – nowych wybierano na długie kadencje, a w przypadku wielu stanowisk wprowadzono zasadę, że do odwołania i powołania potrzeba zgody dwóch trzecich posłów. To powoduje, że nawet gdyby do władzy doszła inna opcja, będzie ona uzależniona od współpracy Fideszu. Trudne do cofnięcia będą zmiany w polityce rodzinnej, systemie emerytalnym czy podatkowym, bo one też teraz wymagają większości konstytucyjnej.
W ramach reform ustrojowych liczbę posłów zmniejszono do 199 i nieznacznie zmodyfikowano system wyborczy, zwiększono nadzór instytucji centralnych nad placówkami będącymi dotychczas w gestii województw. Wreszcie ograniczono liczbę ministerstw, zaś rozszerzono kompetencje kancelarii premiera, której podlegać zaczęły m.in. kwestie współpracy gospodarczej z zagranicą, funduszy europejskich oraz wywiad cywilny.