Jeszcze dzisiaj grecki rząd ma przygotować szczegółowy plan reformy emerytur. To najbardziej skomplikowana i bolesna spośród reform, do jakich zobowiązał się w Brukseli grecki premier Aleksis Tsipras. Przeforsowanie zmian w systemie emerytalnym jest jednym z warunków otrzymania przez Ateny nowej pomocy finansowej.

Jak relacjonuje z Aten specjalny wysłannik Polskiego Radia Wojciech Cegielski, greckie ministerstwo pracy zapowiedziało, że do wieczora reforma emerytalna będzie gotowa. Rząd chce znacznie ograniczyć liczbę osób, które będą mogły przejść na wcześniejsze emerytury. W przypadku wcześniejszego zakończenia pracy, od 62. roku życia dana osoba będzie otrzymywała mniejszą wypłatę, a dopiero od 67. roku życia - emeryturę w wyliczonej wcześniej wysokości. Greckie władze chcą także zwiększyć składkę na ubezpieczenie zdrowotne wśród emerytów o 2 procent.

Reforma emerytalna będzie bardzo bolesna i można spodziewać się, że wywoła protesty. Obecni emeryci już teraz mają rządowi za złe, że system nie dba o najbiedniejszych, którzy dodatkowo ucierpieli z powodu zamknięcia od dwóch tygodni banków. "Chcemy, żeby otworzyli banki i dali nam pieniądze, które sami zarobiliśmy. Chcemy móc kupić jedzenie i lekarstwa dla nas i dla naszych rodzin" - mówi 70-letni Dimos.

O greckim systemie emerytalnym od lat mówi się, że jest niewydolny. Wiele osób ma możliwość wcześniejszego przejścia na emeryturę, a duże bezrobocie wśród młodzieży powoduje, że na starsze osoby nie ma kto pracować.

Oprócz reformy emerytalnej, grecki rząd zobowiązał się w Brukseli także do podwyżki podatków VAT i CIT oraz dokończenia prywatyzacji.