Na madryckim lotnisku wojskowym wylądował samolot na pokładzie, którego przyleciał z Liberii duchowny, Miguel Pajares zarażony wirusem Ebola. Razem z nim podróżuje Juliana Bohi - siostra zakonna z Gwinei, mająca hiszpański paszport. Kobieta jest zdrowa. Oboje zostaną przewiezieni do madryckiego szpitala Carlosa III.

Zanim eskortowana przez policję karetka pogotowia przemierzy ulice Madrytu, misjonarz i siostra zakonna przejdą pierwsze badania na lotnisku. O duchownym wiadomo, że jest w poważnym stanie i od wczoraj nie chodzi. Towarzysząca mu siostra nie jest zarażona wirusem, ale też zostanie poddana kwarantannie. Oboje będą leczeni w szpitalu Carlosa III, z którego - aby zachować środki bezpieczeństwa - ewakuowano wszystkich chorych. Duchowny i siostra zakonna będą leżeli na zamkniętym oddziale chorób zakaźnych.

Decyzja o przewiezieniu zarażonego wirusem nie wszystkim się spodobała. Eksperci przypominają, że w Europie nie ma środków zwalczających tę chorobę. Związek zawodowy pielęgniarek skrytykował zaś przewiezienie chorego do szpitala, w którym nie ma specjalistycznych laboratoriów ani banku krwi. Światowa Organizacja Zdrowia przyznała, że epidemia w Afryce Zachodniej rozszerza się i jest poza kontrolą służb sanitarnych, W czterech krajach afrykańskich zmarło na nia 900 osób. Liberia ogłosiła o świcie stan wyjątkowy.