W kampanii przed wyborami europejskimi w Niemczech nie brakowało poważnych tematów. Poruszano między innymi kwestie przyszłości Unii Europejskiej i strefy euro. Zainteresowanie niedzielnym głosowaniem jest jednak za Odrą niewielkie.

Wydarzenia ostatnich lat i miesięcy dostarczyły paliwa dla poważnej dyskusji o Europie. Jak ratować zadłużone kraje strefy euro? Jak reformować pogrążoną w kryzysie Wspólnotę? Co robić z imigrantami? W końcu, jak reagować na wydarzenia na Ukrainie? Ale nie można powiedzieć, że kampania porwała Niemców. Na początku maja w jednym z sondaży ponad 60% badanych przyznało, że nie interesuje się zbliżającymi się wyborami.

Duże emocje z pewnością towarzyszą jednak wyborcom małych partii. Od tego roku w niemieckich wyborach do Parlamentu Europejskiego nie obowiązuje próg wyborczy. Oznacza to, że szanse na europejski mandat mają ugrupowania niegrające większej roli na krajowej scenie politycznej. Jest niemal pewne, że do Europarlamentu dostaną się niemieccy eurosceptycy. Sondaże dają im około 6 procent poparcia.