Interwencja w Syrii będzie bez względu na decyzję Kongresu. Tak przekonuje w rozmowie z Informacyjną Agencją Radiową amerykański ambasador w Polsce. Steve Mull twierdzi, że opóźnienie ataku nie zmniejszy jego skuteczności.

Na razie Komisja Senatu USA opowiedziała się za interwencją w Syrii. Projekt rezolucji, przegłosowany przez to gremium, trafi teraz pod obrady senatu.
Ambasador Steve Mull w rozmowie z IAR przyznaje, że poparcie Kongresu dla operacji wojskowej jest ważne, ale nie niezbędne." Będzie reakcja z naszej strony bez względu na decyzję Kongresu. To jest kluczowe dla naszych interesów. Głosowanie będzie w przyszłym tygodniu i oczekuję, że kongresmeni poprą propozycję prezydenta Obamy. " - tłumaczy Steve Mull.

Ambasador USA w Polsce podkreśla, że z militarnego punktu widzenia późniejszy termin interwencji w Syrii będzie równie dotkliwy dla reżimu."Nasi eksperci wojskowi mówią, że nie ma znaczenia czy interwencja będzie dzisiaj czy jutro. Mamy już dobre pojęcie jak osłabić potencjał wojskowy Asada." - przekonuje ambasador USA.
O Syrii będzie mowa już za kilka godzin również na szczycie G 20 w Petersburgu. Będzie tam i Władimir Putin i Barack Obama.

USA i Rosja różnią się w kwestii rozwiązania syryjskiego konfliktu. Barack Obama opowiada się za interwencją, natomiast Władimir Putin wzywa do dialogu. Steve Mull przyznaje, że relacje Waszyngtonu i Moskwy w ostatnim czasie pogorszyły się. "Stosunki z Rosją są dla nas w Stanach bardzo ważne. Czasami są lepsze, czasami gorsze. Oczywiście nie zgadzamy się teraz w ocenie sytuacji w Syrii. Nasza współpraca w innych dziedzinach jest kluczowa dla naszego bezpieczeństwa". - podkreśla Steve Mull.

Syryjska wojna kosztowała dotąd życie co najmniej stu tysięcy osób. Konflikt wygnał z kraju co najmniej dwa miliony ludzi.