Rośnie liczba ofiar zamieszek w Port Saidzie w Egipcie. Ministerstwo zdrowia poinformowało, że zginęło 26 osób, a 277 jest rannych. Wśród zabitych jest dwóch policjantów, wielu funkcjonariuszy ma poważne obrażenia.

Po ogłoszeniu wyroku w sprawie zeszłorocznych starć na miejscowym stadionie piłkarskim, gdzie zginęły 74 osoby, tłum usiłował wedrzeć się do więzienia, w którym są przetrzymywani skazani.

Rano sąd w Kairze skazał 21 oskarżonych o udział w zamieszkach na stadionie na śmierć. Zarówno na sali jak i przed budynkiem słychać było okrzyki radości. Kilka minut później w Port Saidzie tłum usiłował wedrzeć się do zakładu karnego. Policjanci zostali ostrzelani z broni automatycznej. W odpowiedzi władze odcięły połączenia kolejowe z miastem, a na ulice wysłały wojsko.

Wczoraj żołnierze zaczęli patrolować ulice Suezu - tam z kolei doszło do najkrwawszej w skutkach demonstracji opozycji w drugą rocznicę egipskiej rewolucji. W całym kraju zginęło 10 osób, około 500 zostało rannych; ponad połowa ofiar to uczestnicy manifestacji w Suezie.

Dziesiątki tysięcy uczestników wczorajszych demonstracji domagały się ustąpienia prezydenta, zawieszenia obowiązywania nowej konstytucji i ustanowienia płacy minimalnej. Manifestacje, które objęły cały Egipt, zwołano dwa lata po wybuchu rewolucji, która obaliła dyktaturę prezydenta Hosniego Mubaraka.