W Paryżu odbył się pogrzeb pilota, który zginął w Mali. Prezydent Francois Hollande zapowiedział, że Francuzi wycofają się z tego kraju po wkroczeniu tam wojsk afrykańskich.

Pochowany dziś z honorami pilot zginął w pierwszym dniu francuskiej interwencji w Mali. Premier Jean-Marc Ayrault podkreślił, że śmiertelnie ranny dowódca śmigłowca do końca ratował życie swojej załogi.

W Mali przebywa 750 fracuskich żołnierzy z zaplanowanych ponad 2 tysięcy. Prezydent Hollande podkreślił, że celem interwencji jest rozprawienie się z terroryzmem i niedopuszczenie do tego, aby państwo malijskie przestało istnieć. „Gdy tylko w najbliższym czasie do Mali przybędą jednostki państw Afryki Zachodniej, wspierane przez społeczność międzynarodową i przez Europę, Francja się wycofa, bo jej celem nie jest pozostanie w Mali” - powiedział prezydent.

W najbliższym czasie ma przybyć do tego kraju stu dziewięćdziesięciu komandosów nigeryjskich. W sumie kontyngent z siedmiu państw Afryki Zachodniej składać się będzie z 3 tysięcy 300 żołnierzy.