Reakcja państw zachodnich na sytuację na Białorusi oraz próbę otrucia Aleksieja Nawalnego powinna być jeszcze silniejsza; powinna prowadzić przede wszystkim do powstrzymania prac przy Nord Stream 2, który wzmacnia siłę Rosji - podkreślił w środę premier Mateusz Morawiecki.

Premier pytany w Programie Pierwszym Polskiego Radia, jak ocenia reakcje państw zachodnich na sytuację na Białorusi oraz próbę otrucia rosyjskiego opozycjonisty Aleksieja Nawalnego, podkreślił, że ta reakcja "powinna być jeszcze silniejsza".

"Powinna prowadzić przede wszystkim do powstrzymania prac przy Nord Stream 2, przy Gazociągu Północnym, który wzmacnia siłę Rosji, który pomaga panu prezydentowi Władimirowi Putinowi budować siłę militarną, pomaga zastraszać inne narody" - ocenił Morawiecki.

Według niego, "ten dzwonek zadzwonił bardzo głośno". "Niemcy wreszcie zrozumieją, że jest to projekt antyeuropejski, jest to projekt antywolnościowy, jest to wspieranie dyktatury, jest to wspieranie autorytarnego systemu, który w bardzo brutalny sposób łamie pragnienia wolnościowe, w tym momencie narodu białoruskiego" - zaznaczył premier.

Jak zaznaczył, działania rządu Prawa i Sprawiedliwości "konsekwentnie od kilku lat dążyły do tego, żeby nałożyć sankcje na te przedsiębiorstwa, które budują Nord Stream 2". "I wreszcie to się przynajmniej częściowo udało, ponieważ Stany Zjednoczone bardzo wyraźnie artykułują teraz swoje żądania dotyczące Nord Stream 2" - powiedział.

Szef polskiego rządu, zwrócił uwagę, że "można zapytać: +a dlaczego artykułują te swoje żądania tak wyraźnie+, i można zapytać, +co zrobiła Platforma Obywatelska wcześniej, jak jeszcze była u władzy, w tym względzie+". "Otóż (PO) nie tylko nic nie zrobiła, ale (jej politycy) starali się przedstawiać ten projekt, jako mało znaczący: +no trudno, biznesowy projekt, prawda my tutaj nic nie możemy zrobić+".

Na uwagę, że Radosław Sikorski (PO) nazywał go nowym paktem Ribbentrop-Mołotow, Morawiecki przyznał, że "była i taka wypowiedź". "Ale pan Rafał Trzaskowski mówił, że to jest projekt biznesowy, a wiemy doskonale, że bez wsparcia państw - państwa niemieckiego i państwa rosyjskiego - nic by się tu nie zadziało" - zaznaczył Morawiecki.

"Nasza konsekwentna postawa doprowadziła do tego, że dzisiaj ten projekt jest po raz pierwszy postawiony rzeczywiście w stan wstrzymania i poważne znaki zapytania nad nim zawisły" - dodał premier.

Pytany, czy wzorem Ronalda Reagana, który zażądał zburzenia Muru Berlińskiego, można zażądać, aby teraz "zburzyć" Nord Stream 2, Morawiecki odparł, że nie ma złudzeń i taką naiwnością wobec prezydenta Rosji nie chciałby się wykazywać.

"Apelować zawsze można. Natomiast mamy po naszej zachodniej granicy Niemcy, bez których ten projekt nie ma sensu i nie ma racji bytu. I to do nich apeluję, żeby zobaczyli, co dzieje się na Białorusi, żeby zobaczyli co dzieje się na Ukrainie, jak wielkie ryzyka wygeneruje dokończenie tego projektu na Ukrainie. To właśnie wtedy, po odcięciu gazociągów ukraińskich Putin będzie mógł bez przeszkód wmaszerować ze swoim wojskiem chociażby do środka Ukrainy. I to samo z Białorusią" - oświadczył Morawiecki.

Według szefa rządu, "te zagrożenia z odcięciem Gazociągu Jamalskiego są w tym przypadku bardzo podobne". "Dlatego bardzo mocny głos powinien popłynąć do Berlina ze wszystkich stolic: +Zacznijcie respektować Unię Europejską od strony jej wartości, energetyczną Unię Europejską również+. I do tego potrzebne jest wstrzymanie projektu Nord Stream 2" - apelował Mateusz Morawiecki.