W związku z sytuacją w kraju wielu dziennikarzy białoruskich mediów państwowych odchodzi z pracy - pisze w czwartek portal Tut.by, powołując się na list otwarty do białoruskiego ministra informacji. Pojawiają się też doniesienia o tym, że zwalniają się pracownicy administracji.

W mediach społecznościowych opublikowano już zdjęcia kilku wypowiedzeń państwowych urzędników - relacjonuje Tut.by. Jak dodaje, są wśród nich pracownik administracji prezydenta i mińskiego miejskiego komitetu wykonawczego.

"Nie widzę już możliwości, by pracować jako prawnik w administracji państwowej" - napisał na Instagramie Artiom Proskałowycz, który pracował w administracji prezydenta.

Oficjalny list otwarty do ministra informacji Ihara Łuckiego wystosowali dziennikarze mediów państwowych. "To, że dzisiaj wielu naszych kolegów z mediów państwowych zwalnia się, to nie fake, nie technologia polityczna, nie opłacona akcja PR-owa. To głos sumienia i to, że nie mogą spokojnie patrzeć na obecną przemoc" - podkreślono w dokumencie, pod którym w momencie publikacji podpisało się ponad 40 osób.

Jak dodano w liście cytowanym przez Tut.by, zastosowanie przemocy przez służby wobec dziennikarzy jest niedopuszczalne. Wezwano resort informacji do podjęcia pilnych kroków mających na celu zaprzestanie napaści na dziennikarzy i ich zatrzymań oraz zakończenie ich prześladowania.

Zaapelowano też o to, by nie wyłączać internetu, nie utrudniać działania komunikatorów i portali informacyjnych.

Tut.by informuje, że wśród dziennikarzy, którzy podpisali się pod listem jest ponad 10 pracowników państwowej agencji informacyjnej BiełTA, w tym Siarhiej Peluszkewycz, który w przeszłości był szefem biura prasowego prezydenta.

Serwis pisze, że w czwartek z pracy w telewizji państwowej ONT odszedł Dzmitryj Semczanka, stojący na czele grupy dziennikarzy pracujących przy prezydencie.

"Nieopisana brutalność OMON-u wszystkich dziennikarzy ONT po prostu zniszczyła. Każdy ma bliskiego albo znajomego, który został poważnie poszkodowany. (...) Niektórzy poszli na zwolnienie, niektórzy na bezterminowy urlop" - twierdzi źródło Tut.by. Według rozmówcy portalu odejście Semczanki może spowodować reakcję łańcuchową.