W biurze Biełhazprambanku, którym do niedawna kierował Wiktar Babaryka, potencjalny kandydat w wyborach prezydenckich na Białorusi, odbywa się rewizja – potwierdziła rzeczniczka Komitetu Kontroli Państwowej.

Milicja finansowa wkroczyła do siedziby Biełhazprambanku – poinformowały w czwartek portale TUT.by i „Nasza Niwa”.

Informację potwierdziła rzeczniczka białoruskiej milicji finansowej. „Wszczęto sprawę karną z artykułu o unikaniu płacenia podatków w dużym rozmiarze” – poinformowała przedstawicielka Komitetu Kontroli Państwowej. Drugi zarzut, jak wyjaśniła, to "legalizacja środków zdobytych w drodze przestępstwa", również "w wyjątkowo dużym rozmiarze".

Według służby prasowej KGK wśród podejrzanych są przedstawiciele struktur biznesowych, byli i obecni pracownicy banków. Na pytanie TUT.by, czy wśród podejrzanych jest Wiktar Bаbaryka, odpowiedź była odmowna.

Do maja Biełhazprambankiem, działającym na Białorusi bankiem w większości należącym do Gazpromu, kierował Wiktar Babaryka, potencjalny kandydat w wyborach prezydenckich. Był prezesem tej struktury przez 20 lat.

W czwartek rano portal TUT.by podał z kolei informację o tym, że funkcjonariusze przyjechali w pobliże sztabu Walera Capkały, również starającego się o mandat kandydata w wyborach. Portal powołał się nas szefa sztabu Capkały.

Później uściślono, że chodzi nie o dom, a o sztab komitetu wyborczego. Ostatecznie przedstawiciel sztabu Aleksiej Urban poinformował, że „wszystko jest dobrze”, a rewizji nie było.

Zarówno Babaryka, jak i Capkała, informowali o tym, że udało im się zdobyć liczbę podpisów poparcia niezbędną do rejestracji w charakterze kandydata w wyborach (100 tys.). W środę sztab Babaryki mówił o 280 tys. podpisów. Również Capkała miał już zebrać co najmniej 120 tys. podpisów (informacja z wtorku).

Sztab Aleksandra Łukaszenki informował już o zebraniu miliona podpisów.

Wybory na Białorusi odbędą się 9 sierpnia. Zbieranie podpisów poparcia trwa do 19 czerwca.

W czasie tegorocznej kampanii wyborczej ma miejsce nieoczekiwanie wysoka aktywność obywateli, którzy masowo udają się na pikiety wyborcze i oddają podpisy poparcia pod nazwiskami oponentów obecnego prezydenta. Portal Naviny.by określił to zjawisko jako „rewolucję podpisów”.