Dlaczego warto wziąć udział w wyborach? Wyjaśnia Karolina Lewestam.

Głosuj:

– Bo przecież (tu wpisz nazwę partii politycznej) nie może wygrać!
– Bo przecież (tu wpisz nazwę partii politycznej) musi wygrać!
– Bo Józef z klatki obok głosuje na szkodników, którzy niszczą ten kraj. Unieważnij jego głos głosem przeciwnym!
– Bo Katarzyna z drugiego piętra głosuje przeciwko niszczeniu porządku prawnego państwa. Dodaj jej głosowi sił!
– Bo istnieje sprawa dla ciebie ważna i dotykająca cię bezpośrednio. Może zmiana klimatu, bo masz wnuki i chcesz, żeby żyły w świecie przynajmniej równie niezużytym jak nasz? Może powaga polskiej konstytucji, bo nie możesz znieść myśli, że pozbawiona porządku prawnego ojczyzna mogłaby się zsunąć w stronę autorytaryzmu? Może płaca minimalna, bo jesteś wyzyskiwana w swojej pracy? A może kwestia wolności osobistych, bo jesteś gejem i pragniesz równości wobec prawa, np. możliwości zawarcia formalnego związku z partnerem? Albo los edukacji polskiej, bo jesteś nauczycielką i obecna władza traktuje cię wrogo i protekcjonalnie? Idź i zawalcz o tę sprawę swoim głosem.
– Bo istnieje sprawa, która dla ciebie osobiście jest nieistotna, ale uważasz, że masz moralny imperatyw się jej przysłużyć. Może zmiana klimatu, bo chociaż jesteś bezdzietny i lubisz zapach dwutlenku węgla, to sądzisz, że jako ludzkość mamy pakt moralny przekraczający pokoleniowe granice. Albo płace w budżetówce, bo mimo że sama robisz w banku na menedżerskim stołku, to nie możesz znieść myśli, że kręgosłup polskiego państwa – pielęgniarki, nauczyciele, urzędnicy – zarabiają grosze. Albo kwestia równego traktowania – bo mimo że sam nie jesteś kobietą, to uważasz, że niesprawiedliwe są strukturalne problemy, z jakimi kobiety muszą się mierzyć. Jeśli tak, to idź i daj wyraz moralnemu obowiązkowi przy urnie.
– Bo nie można marnować darów. Demokracja jest darem. Łutem szczęścia. Chwilą w długim paśmie historii pełnym dyktatur, monarchii, anarchii, zamordyzmów i jatek. Masz to szczęście, że tu jesteś? To przestań hamletyzować i uhonoruj to, głosując, nawet jeśli bolą cię nogi, sondaże już przesądzają sprawę, a w ogóle to idealny kandydat w aureoli, z lirą i w przykrótkiej anielskiej tunice jeszcze się nie pojawił. Czy jesteś równie wybredny na Tinderze? Tak myślałam.
– Bo potrzebujesz podkładki do narzekań. „Jak ten PiS, proszę pani, rządzi!”. „A głosowałeś pan?”. „Ano nie…”.
– Bo sondaże nie przewidują niczego, są skompromitowanym narzędziem politycznym, ludzie się wstydzą swoich preferencji i nie chcą powiedzieć przepytującym, na co głosują. Więc nie, nie wiadomo, co się wydarzy. To zależy od ciebie.
– Bo nawet jeśli to nie zależy od ciebie – w końcu jesteś tylko malutkim żuczkiem z jedną mizerną kartką do głosowania i wypisanym długopisem Zenith – to, kurczę blade, czy zawsze musisz się liczyć przede wszystkim ty? Liczy się też proces, w ramach którego bierzesz udział w czymś większym od siebie. Dotykasz losów wspólnoty, deliberujesz, ocierasz się o politykę. Tak więc wyjdź z siebie i stań obok (urny).
– Bo każda wspólnota potrzebuje łączącego rytuału. Idąc głosować, stajemy się współobywatelami. To sekularna procesja, która nas łączy, nawet jeśli dzieje się to w oparach wyborczej walki. Jesteśmy w tym wszystkim razem i razem zmierzamy do lokali wyborczych, żeby rozstrzygnęły się nasze losy.
– Bo nawet jeśli nasze losy nie rozstrzygają się w wcale poprzez politykę krajową, a decydują o nich globalne procesy albo kłótnie wielkich mocarstw, to nikt, wręczając ci uprawniający do głosowania dowód osobisty, nie mówił, że będziesz panem tej ziemi (z długopisem Zenith). Dostajesz do ręki sprawczość malutką, maleńką, tycią – ale jednak ją dostajesz. Nie bądź jak moje kilkuletnie dziecko, które patrzy na małego loda i mówi z pogardą: „Tak mało to ja nawet nie będę jadła”. Zjedz. Po pierwsze, jest dobre. A po drugie, kiedyś mogą nie dać.
– Bo w głosowaniu wszyscy jesteśmy tacy sami. Chcesz być wart tyle samo, co Jarosław Kaczyński czy Kulczykowie? Maszeruj do lokalu wyborczego. Oni tam, tak jak ty, muszą się schować za brudną kotarką w lokalnej sali gimnastycznej i walczyć z tym długopisem Zenith. Wszyscyśmy z jednego elektoratu.
– Bo jak nie pójdziesz na wybory, to wcale się nie buntujesz, tylko skazujesz na milczenie.
– Bo z długopisem Zenith wygląda się atrakcyjnie.
– Bo demokracja jest jak śmieci. Jak jeden rzuci papierek, nic się nie dzieje. Ale jak rzucą wszyscy, to z miasta robi się wysypisko. Jeśli ty zostaniesz w domu, być może nic się nie stanie. Ale jak wszyscy tak zrobią? Demokracja trafi do kosza.
Magazyn. Okładka. 11 października 2019 r. / Dziennik Gazeta Prawna
– Bo wytwory ludzkiej racjonalności, takie jak demokracja liberalna, wydają się trwałym tłem twojego życia. W rzeczywistości są to efemerydy, trzymane w pionie naszą wspólną wiarą i zaangażowaniem. Także twoim.
Nie rób se jaj. Nie wymyślaj. Nie kręć. Nie racjonalizuj. Idź głosować. Możesz nawet wziąć swój własny długopis.