Nazwiska kandydatów na komisarzy są znane nawet od kilku tygodni.
Kluczowy dzisiaj będzie przydział tek, o którym w południe poinformuje nowa szefowa KE.

Europejskie stolice liczą na to, że wysunięte przez nie osoby otrzymają portfolio ważne z punktu widzenia interesów krajów oraz prestiżu. Największym wzięciem cieszą się teki gospodarcze i te związane z finansami, takie jak konkurencja, wspólny rynek, energia i budżet.
Warszawie ma przypaść teka rolnictwa i, jak słyszymy w rządzie, sprawa jest przesądzona – von der Leyen nam to już obiecała. Rolnictwo było wskazywane jako jeden z obszarów, o które Prawo i Sprawiedliwość zabiegało u nowej przewodniczącej, początkowo wymieniane było jednak na końcu. Pierwszorzędne były te energetyczne i związane ze wspólnym rynkiem. Teraz spekuluje się, że energetyka ma przypaść kandydatowi litewskiemu Virginijusowi Sinkevičiusowi, o finanse starają się Włosi i Francuzi, handel dostanie podobno dotychczasowy komisarz ds. rolnictwa, Irlandczyk Phil Hogan, a Holender Frans Timmermans, który pozostanie w KE na stanowisku wiceprzewodniczącego, ma być odpowiedzialny za „green deal” – politykę klimatyczną, która w ciągu najbliższych pięciu lat będzie dla KE priorytetowa.
Polski rząd na początku sierpnia zorientował się, że o rolnictwo nie zabiega żaden ważny gracz, ponieważ dwa duże rolnicze kraje mają inne sprawy na agendzie – Paryż chce nadzorować strefę euro, która jest oczkiem w głowie prezydenta Emmanuela Macrona, a Dublin nie może już wziąć rolnictwa, ponieważ do tej pory tę tekę miał nominowany ponownie na komisarza Hogan. Z kolei w związku z brexitem i ewentualnymi barierami w handlu dużego znaczenia dla Irlandczyków nabiera teka handlowa (Wielka Brytania nie wystawiła swojego kandydata).
Nominowany pierwotnie przez PiS Krzysztof Szczerski, obecnie szef gabinetu prezydenta Andrzeja Dudy, nie był zainteresowany teką rolnictwa, a przynajmniej tak uzasadniał swoją rezygnację z ubiegania się o stanowisko komisarza. Na jego miejsce wskazany został obecnie pełniący funkcję audytora w Europejskim Trybunale Rachunkowym Janusz Wojciechowski.
Jako europoseł PiS polityk poznał komisję rolnictwa w europarlamencie, która przeprowadzi jego wysłuchanie jako kandydata na komisarza. Na dodatek większą część sporu o praworządność Wojciechowski spędził w trybunale jako unijny urzędnik, nie jest więc kojarzony z kontrowersyjnymi zmianami w polskim sądownictwie. To ma ułatwić zdobycie przez Wojciechowskiego aprobaty w europarlamencie. Nie jest to jednak przesądzone, bo już raz polityk został negatywnie oceniony przez europarlament, kiedy zabiegał właśnie o stanowisko audytora.
Formalnie Parlament Europejski nie ma możliwości odrzucenia kandydata jednego państwa, bo w głosowaniu plenarnym izba decyduje w sprawie całego składu KE zaproponowanego przez nowego przewodniczącego. Komisje mogą jednak negatywnie zaopiniować poszczególnych kandydatów lub wymusić zmianę ich portfolio. Przewodniczący nie musi dostosować się do woli europosłów, ale ryzykuje wtedy odrzucenie całego, skompletowanego przez siebie składu. Odsyłanie kandydatów do europejskich stolic zgodnie z wolą europarlamentu lub zmiana zakresu ich uprawnień już się zdarzały, odrzucenie całej KE w głosowaniu plenarnym – nigdy.
Von der Leyen zależało na zachowaniu parytetu płci. Po raz pierwszy w dziejach UE udało się (chociaż z powodu nieparzystej liczby członków KE nadal z niewielką przewagą mężczyzn). 12 kandydatów na komisarzy to kobiety, licząc z samą von der Leyen jest 13 do 14.