- Nasz program będzie dotyczył grup, które do tej pory nie skorzystały na rozwiązaniach społecznych, m.in. przedsiębiorców - mówi szef komitetu wykonawczego PiS i jedynka rzeszowskiej listy Krzysztof Sobolewski
Marszałek Kuchciński powinien podać się do dymisji?
Nie przewiduję takich kroków. Po wpłaceniu środków na Caritas, Fundację Budzik oraz Fundusz Modernizacji Sił Zbrojnych temat jest zamknięty. Wprowadzamy nowe regulacje dotyczące płacenia przez polityków za przewożenie rodzin, żeby w przyszłości tego typu sytuacje były jasno określone. Te przeloty nie były bezprawne, były też zgodne z dotychczasową praktyką. Z etycznego punktu widzenia sprawa jest kontrowersyjna i nie powinna się wydarzyć. Na pewno należy przeprosić wszystkich, którzy tą sytuacją czują się zniesmaczeni.
A gdyby się okazało, że dzieci marszałka latały na studia do Warszawy? Wówczas to coś więcej niż kontrowersja?
Z tego, co wiem, to na pewno nie latały same, zawsze z marszałkiem.
Sprawa z marszałkiem wybuchła w przededniu rozpoczęcia kampanii. W jakim stopniu partia jest już gotowa do wyborów?
Ta gotowość trwa od wyborów samorządowych. Jesteśmy w procesie wyborczym, trwa maraton. Różnica jest taka, że mamy przeciwko sobie nie Koalicję Europejską, ale Koalicję Polską, Koalicję Obywatelską i Lewicę Razem. Po wyborach, gdyby zdobyli większość, staną się jednym blokiem, żeby spróbować odsunąć PiS od władzy.
Który wariant jest dla was groźniejszy – opozycja w jednym bloku czy trzech?
To, czy idą osobno, czy w jednym bloku, nie ma dla nas znaczenia. Najgroźniejsze byłoby, gdybyśmy przed wyborami uwierzyli, że już wygraliśmy.
Pycha w partii?
Staramy się, żeby było jej jak najmniej. Sondaże są dla nas korzystne, mamy wysoki wzrost gospodarczy, a więc łatwo o samozadowolenie. Staramy się jednak zachować pokorę. Pilnujemy, by osób myślących, że już nic nie trzeba robić, było jak najmniej.
Co trzeba zrobić, aby wygrać?
Być konsekwentnym i robić swoje.
To mówią wszyscy.
A robią? Grzegorz Schetyna zmienił zdanie o związkach partnerskich w ciągu 26 godzin. Dobę przed konwencją mówił w radiowej Trójce, że nie będzie na nie miejsca, a na konwencji zapowiedział ich wprowadzenie.
Może wypracował nowe stanowisko.
W 26 godzin? Jak zaczynamy pytać opozycję o szczegóły ich propozycji, to okazuje się, że nic nie mają. PiS jest wiarygodny, a opozycja wyróżnia się brakiem merytorycznej wiedzy i skupia się na jałowych dyskusjach czy sensacjach. Przykładem na to był tzw. Ciamajdan, protest części opozycji, która blokowała mównicę w Sejmie w 2016 r. Obraziła się na decyzję wyborczą Polaków i do dziś stara się podważyć ten werdykt.
W sprawie Trybunału Konstytucyjnego mieliście sześć projektów ustaw. Ostatni był całkiem inny od pierwszego. W tej chwili TK prawie nie działa. To dobrze świadczy o waszej wiarygodnośc?
Nie zauważyłem, żeby Trybunał Konstytucyjny nie działał.
Jeśli porównać, ile spraw rozpatruje dziś, a ile za czasów krytykowanego przez PiS Andrzeja Rzeplińskiego, to można tak stwierdzić.
Jest i druga strona medalu. Dziś do TK nie spływa tyle spraw. A część została wycofana.
Tempo prac jest gorsze.
Być może wnioski są wnikliwiej analizowane.
Łatwo wytykać słabości opozycji...
Ona sama się obnaża. Koalicja Europejska miała mieć wielkie idee i wspaniały program pozwalający na odsunięcie PiS od władzy. Gdy Polacy w to nie uwierzyli, koalicja się zwinęła. Dziś w podobny sposób reklamuje się Koalicję Obywatelską, która ma być jedyną siłą zdolną do wygrania z nami. A po ogłoszeniu czołowych miejsc na listach, okazuje się, że – wbrew zapowiedziom – prawie nie ma samorządowców ani społeczników.
W okręgu rzeszowsko-tarnobrzeskim, tam gdzie pan, wystartuje prezydent Rzeszowa, Tadeusz Ferenc.
Ta jedynka bardzo mi się podoba. Mam nadzieję, że rzeszowianie docenią pana prezydenta i pozwolą mu rozwinąć się na froncie parlamentarnym. W efekcie czego zostawi Rzeszów.
I PiS przejmie tam władzę.
Wszystko zależy od wyroku wyborców.
Pan jest tam lokomotywą na liście. Ale to łatwy okręg – PiS wygrywa.
Osiągamy tam wysokie wyniki, ale chcemy, aby były jeszcze lepsze. Mamy tam 12 z 15 mandatów. A są szanse na 13. Południowy okręg ma trudniejsze zadanie: na 11 mandatów siedem ma PiS.
Przeglądacie okręg za okręgiem i liczycie, ile więcej powinniście wziąć w każdym z nich?
Tak.
I co wychodzi z kalkulacji?
Gdyby było 231, będziemy bardzo zadowoleni. Mamy 41 okręgów. Jeśli chociaż w połowie by przybyło...
Z analiz wynika, że w połowie okręgów poprawicie wynik?
Jest na to szansa.
Od czego to zależy?
Od mobilizacji wyborców.
Zawsze tak się mówi, ale jaki macie plan?
Przypomnimy, co zapowiedzieliśmy i co zrobiliśmy. Z naszej pierwszej piątki z 2015 r. zrealizowaliśmy wszystko. Jesienią obiecaliśmy nową piątkę i niedawno prezydent podpisał kolejną ustawę z tego pakietu, czyli zniesienie PIT dla osób do 26. roku życia. W Sejmie znajduje się projekt obniżający PIT do 17 proc. Realizujemy to, z czym szliśmy do Polaków. Do końca kadencji wszystkie obietnice z drugiej piątki zostaną zrealizowane.
Opozycja też będzie przekonywać do swoich propozycji.
Wie pan, jaki jest koszt programu Platformy? My mamy wszystko policzone. To ok. 100 mld zł.
Platforma wyliczyła „wyższe płace” na 30 mld zł.
To jeden z punktów, my liczymy wszystko. Sześciopak to 100 mld. Skąd będą mieli na to pieniądze? Zabiorą wszystkie wprowadzone przez nas programy społeczne.
Mówią, że nie zabiorą.
To skąd będą mieli pieniądze?
Ze wzrostu.
Jakiego? I tu wracamy do punktu wyjścia. Nie podano wiarygodnych wyliczeń.
Ile kosztuje program PiS?
Ogłosimy go na przełomie sierpnia i września.
Co w nim będzie?
Nowe propozycje programowe i finansowe.
Transfery socjalne?
Pokażemy filary, na których chcemy oprzeć dalsze rządy. Konkretne propozycje. Także prospołeczne rozwiązania.
Ten piękny sen może się skończyć. Przychody z uszczelnienia VAT mogą być coraz mniejsze, wzrost gospodarczy będzie hamował. Może nie być środków na kolejne transfery.
Nasz program nie będzie się składał tylko z propozycji prospołecznych. To będą pomysły na dalszy rozwój kraju. Chcielibyśmy, aby Polacy odczuli w portfelach poprawę dzięki zmianom podatkowym.
To też zwiększa koszty.
Sytuacja budżetu jest dobra. Wystarczy umiejętnie zarządzać finansami publicznymi.
Wydatki wzrosną.
Czy do tej pory państwo zadłużało się bardziej? Nie. Dług publiczny spada.
W relacji do PKB, nie nominalnie.
Ale spada. Tak się liczy ten wskaźnik na świecie. A w Polsce osiągnął poziom najniższy od 10 lat. Tak samo deficyt. No i mamy ciekawą propozycję dotyczącą budżetu.
Równowaga budżetowa?
Nie zaprzeczam, nie potwierdzam. Różnie może być.
To byłaby fundamentalna zmiana.
I tu dochodzimy do sedna. Wystarczy dobrze gospodarować pieniędzmi. Tu nie trzeba cudów, wystarczy odpowiednio zarządzać.
Ale na realizację nowych obietnic trzeba pieniędzy. Choćby na Emeryturę plus, która ma się stać rozwiązaniem stałym.
Jeśli będziemy dalej rządzić, to rozwiązanie takie będzie coroczne.
Gdyby do tego doszła równowaga budżetowa, konieczne byłyby nowe źródła finansowania. Zmiany podatkowe?
Wszystko w swoim czasie. Będziemy przedstawiać wyliczenia i konkretne przykłady. Gdy prezentowaliśmy założenia 500+, to dziennikarze rzucili się na liczenie. Teraz, kiedy PO przedstawiła sześciopak, raptem dwóch podjęło temat. My przy 500+ pokazaliśmy, skąd wziąć pieniądze. W grudniu opisaliśmy pomysł, a w styczniu wskazaliśmy drogę wprowadzania i finansowania nowej piątki PiS. Oprócz formułowania obietnic zajmujemy się też ich spełnianiem.
Które grupy wyborców będą w tej kampanii decydujące?
To zależy od mobilizacji. Mogą zdecydować ci, którzy nigdy nie głosowali, jeśli teraz zdecydują się pójść. Mam nadzieję, że szala przechyli się na naszą stronę. Nasz program będzie dotyczył także grup, które dotąd nie skorzystały na rozwiązaniach społecznych.
Przedsiębiorcy?
Będzie na to mocny nacisk, bo mam świadomość, że w tym obszarze nie wszystko, co planowaliśmy, zostało zrobione. Może nawet mniej niż połowa z tego, co chcieliśmy.
Wielu polityków PiS, w tym prezes, to zwolennicy progresji podatkowej. Zmiany będą zmierzały w tym kierunku?
Poczekajmy do września.
Jak chcecie zachęcić tych, którzy nie chodzili na wybory?
Z badań w kampanii europejskiej wynikało, że część wyborców mówiła: „Teraz nie pójdę zagłosować, ale będę was popierał na jesieni”.
To duża część?
Nawet jedna czwarta. Powiedzieli, że te wybory nie są dla nich ważne. Z różnych powodów: np. takiego, że nie będę pomagał europosłom, skoro tyle zarabiają. Ale w wyborach parlamentarnych poprę PiS. Tu szukamy nowych głosów.
Prezydent, decydując, że wybory będą 13 października, spełnił marzenia PiS?
Życzenia i marzenia pozostawiamy opozycji. PiS jest gotowy na wybory w każdym z możliwych terminów. Cała struktura naszej partii przygotowywała się do nich od wielu miesięcy.
Zamierzacie zademonstrować swoją siłę poprzez rejestrację list? Będzie milion podpisów pod listami PiS? Może więcej?
Na pewno będziemy się starali. W 2015 r. zebraliśmy około miliona podpisów. Nie będę rzucał liczb, ale to zawsze pierwszy etap mobilizacji. Tak też będzie tym razem.