Jarosław Kaczyński nie przyjął żadnej koperty od Geralda Birgfellnera - mówiła na briefingu w czwartek rzeczniczka PiS Beata Mazurek. Poinformowała również, że jeśli prezes PiS zostanie wezwany do złożenia zeznań w trakcie śledztwa, to złoży takie zeznania.

Pod koniec stycznia "GW" opublikowała zapisy i nagrania rozmowy z lipca 2018 r. m.in. Jarosława Kaczyńskiego z Birgfellnerem dotyczącej planów budowy w Warszawie dwóch wieżowców przez powiązaną ze środowiskiem PiS spółkę Srebrna. Złożone pod koniec stycznia w prokuraturze przez mec. Jacka Dubois pełnomocnika Birgfellnera zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez prezesa PiS dotyczy braku zapłaty za złożone austriackiemu biznesmenowi zlecenie związane z przygotowaniami do tej budowy.

W połowie lutego "GW" podała, że Birgfellner zeznał w prokuraturze, że Jarosław Kaczyński nakłonił go do wręczenia 50 tys. zł księdzu z rady fundacji, która jest właścicielem spółki Srebrna.

Mazurek pytana podczas czwartkowego briefingu, dlaczego Jarosław Kaczyński nie odebrał awizo w sprawie zwrotu Geraldowi Birgfellnerowi 50 tys. zł oraz zawiadomienie do sądu, odpowiedziała, że prezes PiS pracuje i być może nie odebrał awizo, ponieważ "nie było go w domu".

"Kiedy wybuchła sprawa związana ze spółką Srebrna, to mówiliśmy, że jeśli już, to ta sprawa powinna być skierowana do sądu, a nie prokuratury" - mówiła rzeczniczka PiS.

"Przewidywaliśmy, że jeśli prokuratura nie podejmie oczekiwanych przez pana Romana Giertycha działań, to następnym krokiem będzie kierowanie sprawy do sądu i tak też się dzieje. Teatr medialny dalej trwa, natomiast to, że nie odebrał tego awizo z całą pewnością jest związane z tym, że wtedy nie było go w domu" - dodała.

Rzeczniczka PiS Pytana, dlaczego prezes PiS nie odnosi się do zeznań Birgfelnnera w sprawie koperty, odpowiedziała, że "Jarosław Kaczyński nie przyjął żadnej koperty".

"Fundacja Instytut im. Lecha Kaczyńskiego jest legalnie działającą instytucją. Jej celem nie jest i zgodnie z prawem nie może być finansowanie partii politycznej. Spółka Srebrna jest własnością fundacji i jej celem jest dostarczanie środków" - powiedziała Mazurek.

"W tej chwili najważniejszym zadaniem fundacji jest budowa czy stworzenie muzeum prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Fundacja prowadzi też działalność polegającą na organizacji spotkań czy różnego rodzaju dyskusji" - dodała.

Mazurek podkreśliła, że przewodniczenie radzie nadzorczej fundacji i członkostwo w tej radzie nie przynosi żadnych dochodów członkom i przewodniczącym oraz innym podmiotom, w tym partii politycznej. "Jeżeli ktoś zarzuca fundacji, PiS lub prezesowi PiS to, że prowadzi nielegalną działalność polegającą na finansowaniu partii politycznej, to w naszej ocenie powinien wykazać przepływy finansowe między tą partią a fundacją czy spółką Srebrna. Takich przepływów nie było" - zapewniła.

Rzeczniczka PiS potwierdziła, że prezes partii podtrzymuje swoją deklarację, że złoży zeznania, jeśli zostanie wezwany w trakcie śledztwa. "Nic mi na ten temat nie wiadomo, żeby zmienił zdanie. Ilekroć jest wzywany na różnego rodzaju przesłuchania, to stawia się i składa obszerne wyjaśnienia" - mówiła Mazurek.

Pytana, czy według jej wiedzy prokuratura może wszcząć śledztwo ws. spółki Srebrna przed wyborami do europarlamentu, odpowiedziała, że decyzja zależy od prokuratury.

"Z tego co wiemy, ale to też są informacje przedstawione przez media i czasami przez prokuraturę, to to, że pan Austriak nie potrafi udokumentować wydatków poniesionych przez spółki czy podmioty jemu zależne. Nie potrafi udokumentować tego, co jest jego wynagrodzeniem i wydatkami, które poniósł" - stwierdziła Mazurek.

Przed dwoma tygodniami Birgfellner po raz szósty zeznawał w warszawskiej prokuraturze okręgowej w ramach postępowania sprawdzającego w związku z zawiadomieniem o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez prezesa PiS. W ubiegłym tygodniu drugi z pełnomocników austriackiego biznesmena Roman Giertych poinformował o złożeniu zażalenie na bezczynność prokuratury w sprawie złożonego w styczniu zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa.

Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Łukasz Łapczyński powiedział PAP, że zeznania złożone dotychczas przez austriackiego biznesmena "są nieścisłe, ogólne i niepełne". "Budzą wątpliwości i dlatego wymagają szczegółowej weryfikacji i analizy pod względem ich wiarygodności" – dodał. Według Łapczyńskiego, austriacki biznesmen "najczęściej zasłania się niepamięcią i udziela zdawkowych informacji".

Prokuratura przyznaje, że Birgfellner o "rzekomym przekazaniu koperty z pieniędzmi wspomniał na drugim przesłuchaniu", czyli 13 lutego, jednak "na szczegółowe pytania prokuratora nie potrafił udzielić informacji". Kolejne informacje na temat przekazania 50 tys. zł Austriak miał podać podczas przesłuchania 13 marca. Według prok. Łapczyńskiego "ani za pierwszym, ani za drugim razem nie wyjaśnił, komu miałby przekazać pieniądze, ani kto miał być tego świadkiem".