Orzeczenie TSUE w sprawie podważenia europejskiego nakazu aresztowania w przypadku Polaka czy wejście w życie przepisów o wieku emerytalnym sędziów Sądu Najwyższego to kolejne możliwe punkty zapalne

Wysłuchanie Polski w sprawie wniosku Komisji Europejskiej dotyczącego art. 7 to tylko element sporu o praworządność między Polską a Unią. Wczoraj ministrowie do spraw europejskich unijnych państw mieli włączyć się w debatę o praworządności w Polsce, zadając pytania m.in. o sędziów Sądu Najwyższego czy skargę nadzwyczajną. Ale gdy zamykaliśmy numer, debata dopiero się skończyła. Powód trzygodzinnego opóźnienia: wydłużyły się poprzednie obrady dotyczące negocjacji z Macedonią i Albanią. Możliwe, że do kwestii art. 7 Rada do Spraw Ogólnych wróci dopiero po wakacjach. Nie oznacza to letniej ciszy w tym temacie. Przeciwnie. Echa sporu o praworządność w Polsce zaczynają zataczać coraz szersze kręgi.

Poważnie wygląda sytuacja w Trybunale Sprawiedliwości w Luksemburgu, który ma orzec w sprawie udziału Polski w procedurze europejskiego nakazu aresztowania (ENA). To pokłosie sprawy Artura C., toczącej się przed irlandzkim sądem. Sędzia High Court nie miała pewności, czy Polak poszukiwany przez polską prokuraturę w związku z zarzutami o przemyt narkotyków może u siebie liczyć na uczciwy proces. Dlatego zawiesiła postępowanie i wystąpiła z zapytaniem do trybunału w Luksemburgu. W czwartek rzecznik generalny TSUE wyda opinię w tej sprawie. Nie będzie ona miała charakteru wiążącego dla sędziów, ale praktyka pokazuje, że rozstrzygnięcia trybunału w Luksemburgu zazwyczaj są zgodne z opiniami rzecznika.

Polsce nie grozi wykluczenie z procedury ENA, możliwe byłoby to tylko w przypadku zastosowania „opcji nuklearnej” z art. 7 prowadzącej do zawieszenia części praw państwa członkowskiego. Prowadzona jest procedura niegrożąca sankcjami, lecz stwierdzeniem ryzyka naruszenia zasad praworządności. Profesor w Instytucie Nauk Prawnych PAN i były sędzia ad hoc Europejskiego Trybunału Praw Człowieka Ireneusz Kamiński zwraca uwagę, że TSUE w swym wyroku może uzależnić zastosowanie europejskiego nakazu aresztowania od zagwarantowania przez Polskę uczciwego procesu Arturowi C. Nawiązał do zapytania skierowanego do trybunału w Luksemburgu przez sąd niemiecki, który miał wątpliwości, czy może przekazać zatrzymanych obywateli Węgier i Rumunii do ich państw, skoro warunki w tamtejszych aresztach i więzieniach nie spełniają europejskich standardów. TSUE w 2016 r. orzekł, że wykonanie europejskiego nakazu aresztowania jest możliwe po uzyskaniu gwarancji, że osoba nie będzie przebywała w zatłoczonej celi.

Sytuacja w przypadku Polski jest trudniejsza: zagwarantowanie niezawisłego postępowania przed sądem w przypadku poważnych wątpliwości dotyczących całego wymiaru sprawiedliwości będzie skomplikowane. – Czy taką sprawę będzie rozpoznawać sąd, w którym nie wymieniono prezesów? Czy Sąd Najwyższy nie będzie rozpoznawać skargi kasacyjnej? – pytał Kamiński. To może poważnie utrudnić wykonywanie polskich wniosków w ramach procedury europejskiego nakazu aresztowania.

TSUE w polskiej sprawie orzeka w trybie pilnym, co oznacza, że wyrok możemy poznać jeszcze w lipcu. Profesor zwrócił uwagę, że okoliczności nie będą Polsce sprzyjać, bo 3 lipca w stan spoczynku przejdą sędziowie Sądu Najwyższego podlegający przepisom o obniżeniu wieku emerytalnego, którzy zgodnie z nową ustawą nie zwrócili się do prezydenta o przedłużenie możliwości orzekania. Nowe przepisy budzą poważne wątpliwości w UE.

Z 74 obecnych sędziów te przepisy dotyczą 27, z czego – jak informowały służby prasowe sądu – oświadczenia o woli dalszego sędziowania złożyło 13. Piątka nie zrobiła tego zgodnie z nowymi przepisami, a powołała się na zasadę nieusuwalności sędziów i wyraziła gotowość pełnienia funkcji do 70. roku życia. Prezes Izby Karnej Stanisław Zabłocki wprost powołał się na art. 180 par. 1 Konstytucji RP, który dotyczy zasady nieusuwalności oraz mówi, że: „Złożenie sędziego z urzędu, zawieszenie w urzędowaniu, przeniesienie do innej siedziby lub na inne stanowisko wbrew jego woli może nastąpić jedynie na mocy orzeczenia sądu i tylko w przypadkach określonych w ustawie”. – Wnioski zgodne z ustawą w większości złożyli akurat ci, których nie można zostawić, bo byli w PZPR, a ci, którzy mieliby szanse na akceptację prezydenta, nie złożyli – mówi nam jeden z polityków obozu rządowego. W gronie sędziów, którzy złożyli oświadczenia, nie ma I prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Gersdorf. Ona powołuje się wprost na kadencję I prezesa Sądu Najwyższego zapisaną w konstytucji. Widać, że dojdzie do konfliktu i sporu na tym tle, gdyż po pierwsze, prezydent musi zdecydować, jak odnieść się do oświadczeń sędziów, które odwołują się wprost do zapisów konstytucji, a nie obecnych przepisów ustawy, której projekt zgłosił prezydent. Po drugie, zapewne ogłosi, że I prezes przestała pełnić swoją funkcję, gdyż zgodnie z ustawą nie złożyła oświadczenia.

– Najlepiej, gdyby te decyzje zostały wstrzymane – mówi osoba związana z Komisją Europejską. Ale o tym nie ma mowy. Rząd i prezydent chcą wprowadzić zmiany. – Gersdorf musi przestać być I prezesem sądu – mówi jeden z polityków obozu rządowego. To może oznaczać kolejną falę demonstracji przeciwników zmian dokonanych przez PiS przed Pałacem Prezydenckim czy Sejmem. A to z kolei będzie argumentem dla Komisji Europejskiej za podtrzymywaniem w Radzie wniosku przeciwko Polsce w sprawie art. 7. To pokazuje, że znów zrobi się w tej sprawie głośno.

Można też postawić tezę, że casus Polski w sprawie art. 7 może sprowokować do częstszego stosowania tych przepisów nie tylko wobec nas. We wrześniu Parlament Europejski zajmie się wnioskiem o zastosowanie art. 7 wobec Węgier. To nowość, bo dotychczas Strasburg był widziany jako miejsce, w którym Budapeszt raczej się chroni, niż gani. Powód takiego stanu rzeczy jest bardzo prosty: Fidesz, czyli ugrupowanie, na czele którego stoi Victor Orbán, należy do największej grupy politycznej w PE, czyli Europejskiej Partii Ludowej – zrzeszającej m.in. CDU Angeli Merkel.

W parlamencie od czasu do czasu pojawiały się jednak postulaty, aby Fidesz z EPL wyrzucić, bo to ugrupowanie firmujące kontrowersyjne zmiany na Węgrzech. Najczęściej jednak kończyło się na słowach. – Na Węgrów zawsze można liczyć. Głosują ramię w ramię z całą EPL – tłumaczy DGP niechęć do podejmowania wrogich kroków wobec Fideszu ekspert zbliżony do środowiska chadecji. Poza tym dominuje przekonanie, że dopóki deputowani od Orbána są w EPL, to można z nimi rozmawiać. Wyrzucenie ich z grupy zamknie kanały komunikacji .

TSUE orzeka w trybie pilnym, wyrok możemy poznać już w lipcu