Decyzja w sprawie obniżenia poselskich uposażeń nie budzi entuzjazmu - podkreślił w czwartek wiceszef klubu PiS Tadeusz Cymański. Jestem wściekły, mi się to nie podoba i nie tylko mnie - dodał poseł. To konsekwencja błędów naszych, błędów również PO i jej akcji billboardowej - ocenił.

Prezes PiS Jarosław Kaczyński poinformował na początku kwietnia, że Komitet Polityczny PiS na jego wniosek ustalił, że w Sejmie zostanie złożony projekt przewidujący obniżenie o 20 proc. pensji poselskich i senatorskich. Mają też zostać "wprowadzone nowe limity obniżające" wynagrodzenia dla wójtów, burmistrzów, prezydentów, marszałków i starostów, a także dla ich zastępców. Kaczyński zapowiedział też, że ministrowie konstytucyjni i sekretarze stanu, którzy są politykami, zdecydowali się na przekazanie swoich nagród na cele społeczne do Caritasu.

Cymański był pytany w Radiu Zet, czy będzie miał odwagę, żeby zagłosować w Sejmie przeciwko obniżeniu poselskich uposażeń.

"To nie odwaga, to szaleństwo, bo odwaga pozbawiona rozumu jest szaleństwem. Jestem wściekły, mi się to nie podoba i nie tylko mnie. W tej politycznej walce nawet o swoje pensje potrafimy się nawzajem "chlastać" jedni z drugimi. Szaleństwo doprowadziło do tego, że sprawa zaszła w taki daleki teren, że prezes uznał, że jedynym wyjściem jest odwołanie się do starej maksymy łacińskiej: "vox populi, vox Dei". Ta decyzja nie budzi entuzjazmu" - podkreślił wiceszef klubu PiS.

"Jestem wściekły na tę decyzję, bo uważam, że to jest konsekwencja błędów naszych i błędów również - chociaż to przybrało postać sukcesu - PO, która zrobiła nam taką "jazdę" z tymi billboardami" - dodał.

"Konwój wstydu" PiS to akcja PO, w ramach której prezentowane są ruchome billboardy z wizerunkiem ministrów rządu PiS z informacją o wysokości nagród, jakie otrzymali.