Widać popłoch w obozie władzy, w PiS - tak zapowiedź prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego dotyczącą m.in. oddania nagród przez członków rządu i obniżki pensji parlamentarzystów skomentował szef PO Grzegorz Schetyna. Szef PiS uderza w posłów opozycji, którzy ujawnili aferę z nagrodami - ocenił.

"Konferencja prezesa PiS była dość niespodziewana. Widać popłoch w obozie władzy, w PiS. Nie jestem szczególnie zaskoczony tym, że oni są spłoszeni, wypłoszeni i się rozglądają. Ten okrzyk łapać złodzieja brzmiał bardzo wyraźnie na polskich ulicach i w polskich domach. W czasie świąt wszyscy to słyszeliśmy" - powiedział Schetyna w czwartek na konferencji prasowej w Bydgoszczy.

Szef PO podkreślił, że "wszyscy byli i są zbulwersowani tą ogromną ilością nagród, także sposobem ich udzielania". "Bo nigdy wcześniej nie zdarzyło się - ja nie pamiętam - żadnego takiego przypadku, już nie mówię o zupełnie innych wysokości tych sum, ale to, jak premier Szydło sam sobie przyznała" - powiedział Schetyna.

Zaznaczył, że PO bardzo wyraźnie powiedziała, że trzeba oddać nagrody. Przywołał też akcję swej partii "Konwoje wstydu" w ramach której celem jest przypomnienie o nagrodach, które w 2017 r. przyznała członkom swego rządu ówczesna premier Beata Szydło.

"Przygotowaliśmy jeden konwój wstydu, dwa tygodnie temu, jeszcze przed świętami, pokazywaliśmy go w Warszawie i okolicach. Było wielkie oczekiwanie, że pokażemy następne nazwiska polityków PiS, posłów, ministrów, wiceministrów, wojewodów, urzędników z PiS-owskiego nadania, którzy otrzymywali nagrody w wysokości trudnej o opisania. Te nagrody były dzielone na 12 części żeby były częścią uposażenia, a nie czymś ekstra, czyli nagroda za jakąś dodatkową pracę, czy dodatkowe osiągnięcia. Mówiliśmy bardzo wyraźnie: Polacy oczekują żebyście oddali te pieniądze" - mówił Schetyna.

Lider PO podkreślił że formalnie nie można oddać tych pieniędzy, ale można je przeznaczyć na jakiś cel charytatywny, czy jakiś społeczny. "To już decyzja każdego z tych, którzy otrzymali nagrody. Rozumiem, że prezes Kaczyński taką dyspozycję swoim hufcom, żołnierzom daje: oddajemy pieniądze" - dodał.

Schetyna zaznaczył, że Kaczyński uderza też w parlamentarzystów i samorządowców. Ocenił, że z "uderzenia" w posłów i senatorów prezes PiS "jakoś wytłumaczy się przed swoim klubem parlamentarnym".

"Ale także uderza w posłów opozycji, a przede wszystkim opozycji, którzy ujawnili tę całą aferę. To jest absurdalne, uderzać, zabierać pieniądze z uposażenia poselskiego żeby pokazać, że wszyscy mają być równi. Ale równi w stosunku do kogo? Do ministrów, sekretarzy i podsekretarzy stanu, którzy tak naprawdę mają zwrócić nagrody, a nie będą mieli żadnej obniżki (wynagrodzenia)" - podkreślił szef PO.

Druga sprawa - dodał - to kwestia samorządowców, wśród których - jak stwierdził Schetyna - "PiS najdelikatniej mówiąc, nie jest nadreprezentowany". "I całe szczęście i zrobimy wszytko żeby ten stan trwał. Uderza się w samorządowców i zabiera się im 20 proc. To jest absolutnie populistyczne działanie. To jest nierówna reakcja na spadające sondaże, na zachowanie się w tej sprawie bardzo jednoznacznie Polaków i brak akceptacji dla takiej aktywności, która była w wykonaniu polityków PiS przez blisko dwa lata" - dodał.

Schetyna podkreślił takie działanie PiS, jak ogłoszone w czwartek decyzje, nie zmieni sytuacji, nie zaczaruje rzeczywistości.

"Jeżeli Kaczyński chce oczyszczać klasę polityczną, chce pokazywać transparentność zarobków, chce walczyć z nepotyzmem, to chcę go zapytać, czy zwolnieni będą z pracy liczni członkowie rodzin polityków PiS? Czy córka ministra Szyszki, małżonka ministra Ziobry dalej będą funkcjonować w spółkach Skarbu Państwa?" - pytał lider PO.

Schetyna zapewnił, że PO nie zostawi sprawy, będzie dalej wyjaśniać, pilnować na jakie konta i kiedy zostaną odesłane nagrody. Zaznaczył, że będzie pokazywać nieprawidłowości w spółkach Skarbu Państwa oraz ile kosztują podróże posłów, senatorów i ministrów.

Z kole poseł PO Tomasz Lenz mówił na konferencji w Grudziądzu, że oczekiwałby, aby w czwartkowej konferencji prasowej w siedzibie PiS, "nie brał udziału Jarosław Kaczyński, ale była premier Beata Szydło, która sama sobie przyznała premie i obdarowała wielkimi narodami swoich współpracowników". "Rozumiem, że Kaczyński zmusił te osoby do tego, żeby oddały te pieniądze na rzecz Caritas" - dodał.

Lenz stwierdził, że "trzeba powiedzieć, że PiS dobrze wyczuł nastroje społeczne". "Bo to okradanie, +dojenie+ Polski, ta szarańcza, która na Polskę spadła rzeczywiście budzi ogromne oburzenie i niechęć. To co dzisiaj ogłosił opinii publicznej Kaczyński jest wynikiem tego, że nastroje społeczne są w sposób oczywisty negatywnie nastawione do PiS. Prezes tej partii nie miał innego wyjścia niż spuszczenie bomby atomowej i to zrobił" - dodał Lenz.

Wskazał, że za obniżeniem wynagrodzeń dla parlamentarzystów jest skłonny zagłosować. "Niekoniecznie uważam jednak, że należy ograniczać wynagrodzenia dla samorządowców. Mam nadzieję, że będą to dwie odrębne ustawy i będziemy nad tym rozmawiać" - podkreślił.