Al-Kaidy nigdy nie udało się pokonać. Podobnie będzie z Da’isz. Drugie życie zapewni mu internet. Na razie najwięcej trudności nastręcza pozbawienie Da’isz kontroli nad opanowanymi terenami. Chociaż jeszcze do niedawna premier Iraku Hajdar al-Abadi zapowiadał, że Mosul – leżące na północy kraju, największe miasto pod kontrolą organizacji – zostanie wyzwolony do Bożego Narodzenia, teraz mówi raczej o Wielkiejnocy.
Na syryjską opozycję, która chce uderzyć w Ar-Rakkę – stolicę samozwańczego kalifatu – może czekać kilka tysięcy bojowników. Pomimo ciężkich walk na tych dwóch frontach islamiści wciąż zaskakują możliwościami ofensywnymi, czego dowodem jest odbicie Palmiry.
Odebranie samozwańczemu Państwu Islamskiemu ziem w Syrii i Iraku nie będzie oznaczało jego końca. W zależności od tego, jak ułożą się stosunki społeczne i gospodarcze na wyzwolonych terenach, Da’isz może przez lata utrzymać wpływy na pograniczu obu krajów. Co więcej, dżihadyści mogą zbudować sobie bezpieczną przystań w cyberprzestrzeni. Przestrzega przed tym Harleen Gambhir, autorka przygotowanego pod auspicjami Institute for the Study of War raportu „Wirtualny kalifat: walka informacyjna w wydaniu ISIS”. Przeniesienie do sieci będzie o tyle proste, że Państwo Islamskie od samego początku swojego istnienia wykazywało niezwykłą biegłość w wykorzystywaniu nowych mediów. Da’isz uczyniło z wojny informacyjnej kluczowy front. Panowanie nad przekazem medialnym ułatwia nagłaśnianie sukcesów, kontrolę nad podbitymi terenami, sianie dezinformacji wśród przeciwników, a przede wszystkim prowadzenie akcji rekrutacyjnej.
Dlatego Państwo Islamskie nie szczędziło środków na szkolenie i wyposażenie personelu odpowiedzialnego za komunikację. „Washington Post” na podstawie rozmów z byłymi bojownikami pisał pod koniec 2015 r., że pracownicy pionu medialnego otrzymywali wyższy żołd niż zwykli terroryści, a oprócz tego organizacja nie odmawiała im wygód, jak komfortowe kwatery czy służbowe auta. Oprócz dwumiesięcznego szkolenia wojskowego byli oni kierowani na dodatkowe szkolenie z zakresu tworzenia, obróbki i montażu materiałów wideo. Cały ten know-how – wliczając w to posługiwanie się mediami społecznościowymi, tworzenie witryn internetowych, obsługę szyfrujących komunikatorów internetowych – przyda się do budowy kalifatu po kalifacie.
Wysiłek medialny się opłacił, bowiem Da’isz nie tylko przyciąga rekrutów z całego świata w niespotykanej skali, ale też zapewnia sobie liczne grono sympatyków. „Organizacja stworzyła w sieci łatwo dostępną i aktywną społeczność dżihadystów. Sympatycy pisząc o kalifacie i jego sukcesach tworzą alternatywną rzeczywistość. Treści te mogą zachęcać do szybkiej radykalizacji osób, które w przeciwnym wypadku nie zetknęłyby się z żadnym dżihadystą” – pisze Gambhir. Do owoców tej działalności należy zaliczyć m.in. zamachy w Europie. Za ich część odpowiadały osoby o nieznanej wcześniej służbom historii radykalizacji.
Ta społeczność może stać się zalążkiem wirtualnego kalifatu i utrzymać zdolność rekrutacji, radykalizacji czy zbiórki funduszy nawet bez nadzoru centrali w Syrii. Co więcej, jak prognozuje autorka, organizacja może się oderwać od Da’isz i zacząć działać na włąsną rękę. „Jej członkowie mogą zacząć się organizować wokół idei wirtualnego kalifatu, nawet jeśli jego fizyczny odpowienik będzie wciąż istniał. Grupa może się sama organizować na kształt hakerskiego kolektywu Anonymous z tą różnicą, że jej ataki będą miały miejsce zarówno w świecie wirtualnym, jak i realnym” – utrzymuje autorka.
Powodzenie opisywanego scenariusza będzie zależeć od wielu czynników. W tym od skuteczności europejskich służb w wykorzystywaniu nowych przepisów antyterrorystycznych, które pod wpływem zamachów uchwalono w wielu krajach Europy. Przewidują one m.in. penalizację rozpowszechniania materiałów nawołujących do dżihadu, a także odwiedzania witryn zawierających takie materiały. Przepisy te nie znajdują jednak zastosowania na Bliskim Wschodzie, gdzie wirtualna pozostałość po Da’isz wciąż może szerzyć radykalne treści. Jeśli po wyzwoleniu tych terenów spod kontroli Państwa Islamskiego wciąż będzie się tam szerzył chaos, organizacja będzie mogła nadal działać nie tylko w sposób wirtualny.