Deficyt budżetowy USA osiągnie w tym roku 1,5 biliona dolarów (9,8 proc. PKB), najwięcej w historii. Oznacza to, że nie powiódł się plan Obamy, by przez subwencję zwiększyć wzrost gospodarczy
Prezydent Barack Obama na razie nie myśli o zmianie strategii walki z kryzysem gospodarczym. Dwa dni temu w orędziu o stanie państwa zaproponował poprawę konkurencyjności USA poprzez większe nakłady na edukację, zielone technologie, internet i infrastrukturę transportową. Zapowiedział także bardzo umiarkowany plan ograniczenia innych wydatków federalnych o zaledwie 400 miliardów dolarów w ciągu 10 lat. Dane opublikowane przez Biuro Kongresu ds. Budżetu (CBO) pokazują jednak, że Obama będzie musiał uzgodnić z republikańską większością w Izbie Reprezentantów ostrzejsze plany oszczędnościowe i zrezygnować z nowych wydatków federalnych.
Jeszcze w sierpniu zeszłego roku CBO przewidywało, że dziura w finansach publicznych wyniesie w 2011 r. bilion dolarów i będzie niższa niż w 2009 i 2010 r. (w obu deficyt wyniósł po ok. 1,4 biliona dolarów). Większa luka w budżecie jest spowodowana uzgodnionym przez Republikanów i Demokratów pod koniec zeszłego roku przedłużeniem ulg podatkowych wprowadzonych jeszcze przez George’a W. Busha oraz niższymi, niż zakładano, wpływami podatkowymi.
Wysoki deficyt budżetowy powoduje szybkie narastanie długu. W grudniu zobowiązania amerykańskiego skarbu państwa przekroczyły 14 bilionów dolarów (45 tys. dolarów na jednego Amerykanina).
Dług zaczął gwałtownie pęcznieć po objęciu w 2001 r. prezydentury przez George’a W. Busha (z 5,7 do 10 mld dol.). Było to spowodowane z jednej strony wysokimi kosztami prowadzenia wojen w Iraku i Afganistanie, z drugiej istotnym obniżeniem podatków. Jednak od czasu wprowadzenia się Baracka Obamy do Białego Domu dług państwa zwiększył się o kolejne 4 biliony dolarów z powodu kosztownych planów stymulowania gospodarki, spadku przychodów fiskalnych w pogrążonym w kryzysie kraju, a także wydatków niewliczanych do deficytu budżetowego (m.in. na ubezpieczenia emerytalne i częściowo obronę).
Pod koniec grudnia sekretarz skarbu Timothy Geithner ostrzegł, że już w marcu zobowiązania państwa osiągną ustalony przez Kongres limit 14,3 biliona dolarów. Jego zdaniem jeśli amerykański parlament nie zgodzi się na podniesienie tego progu, Stany Zjednoczone nie będą zdolne do obsługi własnych długów.
Na razie jednak nie ma w tej sprawie porozumienia między Demokratami a Republikanami. Ci ostatni opowiedzieli się za radykalnym obniżeniem wydatków państwa. Cięcia miałyby w tym roku objąć 100 miliardów dolarów, a w perspektywie 10 lat – 2,5 biliona dolarów.
Demokraci są jednak przeciwni forsowanym przez Republikanów oszczędnościom. Ich zdaniem tylko w tym roku doprowadziłyby one do zwiększenia bezrobocia w USA o prawie milion osób. Już teraz bez pracy pozostaje 9,4 proc. dorosłych obywateli USA.