Już 122 osoby zginęły w rezultacie erupcji wulkanu Merapi na indonezyjskiej wyspie Jawa - podało piątek indonezyjskie centrum zarządzania kryzysowego. Przebudzenie się wulkanu nastąpiło 26 października. Poprzedni bilnas mówił o 92 zabitych.

Wcześniejsze doniesienia mówiły o 12 ofiarach śmiertelnych i 50 osobach z obrażeniach, przede wszystkich z rozległymi poparzeniami. Oznacza to, że od przebudzenia się wulkanu Merapi 26 października życie straciły już 92 osoby.

Wbrew przewidywaniom ekspertów, którzy sądzili, że po serii erupcji ciśnienie w kraterze Merapi opadnie, wybuchy przybierają na sile. W środę Merapi wyrzucił na wysokość 6 km ogromną chmurę sadzy, która pokryła tereny w promieniu 250 km.

W czwartek z Merapi zaczęły wydobywać się tzw. lawiny piroklastyczne - złożone z gorących gazów wulkanicznych, popiołu i fragmentów skalnych - które spływają zboczem wulkanu z prędkością dochodzącą do 100 km na godzinę, paląc wszystko na swej drodze.

Władze postanowiły zwiększyć strefę zagrożenia, z której ewakuowani są okoliczni mieszkańcy; teraz rozciąga się ona w promieniu 20 km od krateru.

Ponad 100 tys. osób przebywa w tymczasowych obozach w pobliżu miasta Jogyakarta.

Do erupcji Merapi dochodzi średnio co cztery lata. Ostatni wybuch nastąpił w czerwcu 2006 roku, a w jego następstwie zginęły dwie osoby. Z kolei w wyniku wybuchu w 1994 roku śmierć poniosło 60 osób, a w 1930 roku - 1400 ludzi.



Pyły wulkaniczne z Merapi paraliżują życie w Indonezji PAP/EPA / DGP