Projekt ustawy o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej przygotowali senatorowie PiS. W środę projektem zajmowały się senackie Komisje: Ustawodawcza oraz Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej. Za podjęciem inicjatywy ustawodawczej było 10 senatorów, nikt nie był przeciw, jeden senator wstrzymał się od głosu.

Ostatecznie o tym, czy taka inicjatywa zostanie podjęta zdecyduje cały Senat w głosowaniu.

Zgodnie z projektem nazwy budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej, w tym dróg, ulic, mostów i placów, nadawane przez jednostki samorządu terytorialnego nie mogą upamiętniać osób, organizacji, wydarzeń lub dat symbolizujących komunizm lub inny ustrój totalitarny, ani w inny sposób takiego ustroju propagować.

W projekcie ustawy zapisano, że "za propagujące komunizm uważa się także nazwy odwołujące się do osób, organizacji, wydarzeń lub dat symbolizujących represyjny, autorytarny i niesuwerenny system władzy w Polsce w latach 1944–1989".

Oznacza to, że nie można nadawać takich nazw. Ewentualną decyzję o stwierdzeniu nieważności uchwały nadającej nazwę budowli, obiektowi lub urządzeniu użyteczności publicznej - jeśli nosiłby nazwę niezgodną z ustawą o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy - podejmowałby wojewoda. Przed wydaniem takiej decyzji byłby jednak zobowiązany do zasięgnięcia opinii Instytutu Pamięci Narodowej - Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. Wojewoda miałby ponadto prawo zasięgnięcia opinii Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. W razie zakwestionowania nazwy, władze samorządowe miałyby trzy miesiące na to, by nadać danemu obiektowi nową nazwę.

Jednocześnie, zgodnie z projektem, samorządy będą miały dwa lata na zmianę dawnej nadanych nazw, jeśli związane są one z osobami, wydarzeniami i datami, które będą zakazane według projektowanej ustawy. Jeśli nazwa taka, po upływie tego czasu nadal pozostanie Instytut Pamięci Narodowej będzie występował do wojewody z informację o tym. Wówczas wojewoda wystąpi do samorządu w sprawie dostosowania się do ustawy.

Jak napisano w uzasadnieniu do projektu "ustawodawca nie może pozwolić na propagowanie symboliki komunistycznej gdyż byłoby to demoralizujące dla społeczeństwa".

Autorzy projektu chcą by postępowanie przed sądami i organami administracji publicznej w sprawach dotyczących uwzględnienia w księgach wieczystych, rejestrach, ewidencjach i dokumentach urzędowych zmiany nazwy dokonanej na podstawie ustawy było wolne od opłat.

Zmiana nazwy dokonana na podstawie ustawy nie będzie miała wpływu na ważność dokumentów zawierających nazwę dotychczasową. Oznacza to, że np. dowód osobisty, mimo zmiany nazwy ulicy, przy której mieszka osoba legitymująca się nimi, będzie ważny, dopóki nie upłynie zapisany na nim termin ważności.

Jak zaznaczono w uzasadnieniu do projektu wejście ustawy w życie będzie wiązało się z kosztami dla budżetu państwa w postaci zmniejszenia dochodów, spowodowanego zwolnieniem z opłat oraz zwiększeniem wydatków związanych z wymianą dokumentów. Również samorządy poniosą koszty związane z wymianą dokumentów, a ponadto wydatki na zmianę tablic z nazwami ulic.

"Należy pamiętać, że obywatele będą ponosić koszty związane z wymianą dokumentów (inne niż opłaty – np. koszty fotografii zamieszczanej w dokumentach, koszty przejazdów, utracony zarobek), tabliczek oznaczających posesje, oraz takie koszty jak wymiana szyldów, wizytówek, papieru firmowego, koszty poinformowania nadawców korespondencji, koszty zmiany ogłoszeń i reklam" - napisano w uzasadnieniu.

Autorzy projektu chcą by ustawa weszła w życie po upływie 3 miesięcy od dnia jej ogłoszenia.

"Z informacji jakie uzyskałem w IPN wynika, że w Polsce może być jeszcze około 1200-1400 nazw miejsc, które gloryfikują system komunistyczny" - powiedział Robert Mamątow (PiS) reprezentujący na posiedzeniu komisji autorów projektu. "Proszę o poparcie tego projektu, choćby z takich dwóch przyczyn. Mamy dziś w naszej ojczyźnie taką sytuację, że składamy wieńce przed pomnikami Czerwca'1956 roku, składamy wieńce i oddajemy hołd osobom, które brały udział w buncie przeciw komunistom w 1970 roku. A jednocześnie w naszej ojczyźnie są w dalszym ciągu ulice np. Stanisława Popławskiego, który był szefem pacyfikacji w Poznaniu w 1956 r. Tak być dalej nie może" - podkreślił.

Pytany przez dziennikarzy o skalę problemu Mamątow zaznaczył, że różnie ten problem wygląda w zależności od rejonu kraju. "Problem z nazewnictwem ulic gloryfikującym dawny system komunistyczny w zasadzie sprowadza się w zdecydowanej większości do terenu zachodniej Polski, tzw. ziem odzyskanych (…). W części Polski przedwojennej problem występuje w znacznie mniejszej skali" - powiedział. "Ten temat powinien być już dawno załatwiony. 27 lat nie było odważnego, który by ten temat podnosił, z różnych przyczyn. Podejrzewam, ze nie było woli politycznej" - ocenił.

Obecna inicjatywa senatorów PiS jest powtórzeniem inicjatywy podjętej przez Senat minionej kadencji. W 2013 r. podjęła ona uchwałę o skierowaniu projektu w tej sprawie do Sejmu. Ówczesna inicjatywa była odpowiedzią na uchwałę mającą formę petycji Rady Miasta Jastrzębia Zdroju do Senatu.