To mogą być rekordowe pod względem frekwencji wybory prezydenckie na Białorusi. Dotychczas, w ciągu czterech dni przedterminowego głosowania, do urn poszło już ponad 28 procent Białorusinów.

Według danych Centralnej Komisji Wyborczej, najchętniej głosują mieszkańcy obwodu homelskiego, gdzie w wyborach wzięła już udział niemal jednak trzecia uprawnionych. Z kolei w stolicy do urn poszła niespełna jedna czwarta wyborców. W wyborach pięć lat temu w trakcie całego przedterminowego głosowania frekwencja wyniosła nieco ponad 23 procent. Dziś ostatni dzień na wcześniejsze oddanie głosu.

Tymczasem opozycyjne media cytują należącego do opozycji członka stołecznej miejskiej komisji wyborczej, który miał wykryć manipulacje wyborcze. Źmicier Kaspiarowicz twierdzi, że odwiedził kilka komisji wyborczych w Mińsku i zauważył, że liczba wydanych kart do głosowania jest większa od liczby osób, które podpisami potwierdziły ich pobranie. Ma to świadczyć o sztucznym zawyżaniu frekwencji.

Białoruska opozycja dziś po południu organizuje demonstrację - w proteście przeciwko spodziewanym fałszerstwom wyborczym. Jutro właściwy dzień wyborów prezydenckich. Ich faworytem jest urzędujący od 21 lat prezydent Aleksander Łukaszenka.