Co ma w głowie rosyjski prezydent? Idee narodowe, które na początku ubiegłego stulecia sformułował Iwan Iljin, ulubiony myśliciel Kremla
Iwan Iljin nie należy do najbardziej znanych rosyjskich filozofów. Jest to jednak ciekawa postać, jeśli się weźmie pod uwagę, że zmarły w 1954 r. na emigracji w Szwajcarii konserwatysta należy do ulubionych myślicieli Władimira Putina. Do tego stopnia, że w styczniu 2014 r. administracja prezydenta rozesłała kilkudziesięciu najważniejszym urzędnikom państwowym zbiór artykułów Iljina zatytułowany „Naszy zadaczi” (Nasze zadania).
Lektura pism Iljina częściowo odpowiada na zadawane z różną intensywnością od półtorej dekady pytanie „Co ma Putin w głowie?”. Pytanie, które nie bez kozery umieściliśmy w cudzysłowie – taki bowiem tytuł nosi wydana właśnie w Polsce nakładem Studia Emka książka francuskiego rosjoznawcy Michela Eltchaninoffa. Autor, którego korzenie sięgają rosyjskiego arystokratycznego rodu Jelczaninowów, jest znawcą nadwołżańskiej myśli politycznej – i to widać. To pozwala znane skądinąd cele i działania przywódcy Rosji przedstawić w zupełnie innym niż na co dzień świetle.
To, że Putin nadaje tak duże znaczenie stworzeniu (czy też odświeżeniu) rosyjskiej idei narodowej, dobrze świadczy o jego horyzontach jako przywódcy (czy wyobrażamy sobie Ewę Kopacz pochyloną nad dziełami polskich filozofów z początku ubiegłego wieku?), co z kolei jest złą wiadomością dla państw traktowanych przez Kreml jako państwa wrogie, do których należą kraje Zachodu. Obok dzieł Iljina Putinowscy urzędnicy znaleźli pod choinką także książki Nikołaja Bierdiajewa i Władimira Sołowjowa. My jednak zajmiemy się Iljinem, którego Eltchaninoff określa mianem „pierwszej miłości filozoficznej prezydenta”.
Iwan Iljin, niemal pięć lat po bolszewickim przewrocie wyrzucony z Rosji przez nowe władze, wrócił do ojczyzny – dosłownie i w przenośni – w 2005 r. Wtedy to jego szczątki zostały w uroczysty sposób złożone na klasztornym cmentarzu w Moskwie, razem ze szczątkami „białego” dowódcy Antona Denikina i pisarza Iwana Szmielowa. Miłośnicy caratu triumfują, a wśród nich nadworny reżyser Putina Nikita Michałkow, który – twierdzi Eltchaninoff – naprowadził prezydenta na trop Iljina. Sam rosyjski przywódca po raz kolejny udowadnia swój eklektyzm: uczczenie pamięci Denikina nie gryzło się w jego oczach z przywróceniem pięć lat wcześniej melodii sowieckiego hymnu państwowego.
„Cała historia ludzkości sprowadza się do tego, że w różnych epokach i różnych społecznościach najlepsi umarli pod ciosami gorszych. I tak będzie nadal, dopóki lepsi nie postanowią przeciwstawić gorszym zaplanowanego i zorganizowanego oporu” – pisał Iljin w artykule „O soprotiwlenii złu siłoj” (O przeciwstawieniu się złu siłą) z 1925 r. „Jak Putin wobec Czeczenów, niektórych oligarchów, jak: Boris Bieriezowski, Władimir Gusinski albo Michaił Chodorkowski, NATO i opozycji demokratycznej” – komentuje Eltchaninoff i wskazuje, że w ten sposób Iljin – a za nim Putin – polemizuje z popularyzowaną przez Lwa Tołstoja zasadą biernego oporu.
Do słabszych należą także „narody i plemiona” niezdolne do państwowości. „Prześledźcie tysiącletnią historię Ormian, narodu temperamentnego i samodzielnego kulturowo, ale niepaństwowego; i dalej, zapytajcie: gdzie są samodzielne państwa Flamandów albo Walonów, dlaczego nie są suwerenni Walijczycy i szkoccy Celtowie, gdzie państwa Chorwatów, Słoweńców, Słowaków, Wendów?” – pytał Iljin w tekście „Czto sulit miru rasczlenienije Rossii?” (Co przyniesie światu podział Rosji?). I choć od tego czasu niektóre z wymienionych narodów wybiły się na niepodległość, można w tym konkteście przypomnieć rozmowę Putina z prezydentem USA z 2008 r. „Gdy rozmowa zeszła na Ukrainę, Putin wybuchnął. Zwracając się do Busha, powiedział: »Rozumiesz przecież, George, że Ukraina nawet nie jest państwem. Co to takiego Ukraina? Część jej terytorium to Europa Zachodnia, a część, i to znaczna, została przez nas podarowana!«” – relacjonował „Kommiersant”.
Iljin miał w swoim życiu krótki okres fascynacji faszyzmem i narodowym socjalizmem – przynajmniej dopóki Niemcy nie zmusiły go do kolejnej emigracji, tym razem do Szwajcarii – oraz dłuższy okres fascynacji frankizmem i salazaryzmem. Cytowany przez Eltchaninoffa historyk Nikołaj Mitrochin mówi, że „Iljin stanowi rosyjską alternatywę faszyzmu, sposób uniknięcia faszyzmu, blisko się o niego ocierając”. Iljin, zanim pozbył się złudzeń, wymieniał następujące pozytywne cechy nazizmu: „patriotyzm, wiara w tożsamość narodu niemieckiego i siłę geniuszu germańskiego, poczucie honoru, fakt gotowości poświęcenia własnej osoby, dyscyplina, świadomość społeczna, ponadklasowa jedność, braterska i narodowa”.
W 2005 r. Putin po raz pierwszy przywołuje Iljina w jednym ze swoich przemówień. Cytuje fragment tekstu „Osnownaja zadacza griaduszczej Rossii” (Naczelne zadanie przyszłej Rosji). Fragment stosunkowo niewinny, mówiący o tym, że każda władza powinna znać swoje granice i nie może się mieszać do obyczajów, kultury czy nauki. Nie oznacza to jednak zwrotu do demokracji liberalnej. Iljin jest zwolennikiem – pisze Eltchaninoff – „demokratycznej dyktatury”, nieopartej na poparciu arytmetycznej większości, ale na „demokracji jakości, odpowiedzialności i służby”. Czymś, co ideolog Kremla Władisław Surkow nazwał swego czasu „suwerenną demokracją”.
Najważniejszą treścią artykułu Iljina jest jednak próba odpowiedzi na pytanie, jak powinna wyglądać Rosja po upadku komunizmu. Zdaniem autora jego ojczyzna ma szansę rozkwitnąć tylko wówczas, gdy do władzy dojdą „ludzie oddani Rosji, czujący na sposób narodowy, myślący państwowo, chętni, twórczy ideowo, niosący ludziom nie zemstę i rozpad, ale ducha wyzwolenia, sprawiedliwości i ponadklasowej jedności”. W przeciwnym razie krajowi grozi chaos, demoralizacja i zależność od obcych. Nietrudno dostrzec w tych słowach sposób, w jaki Putin myśli o sobie – a raczej, w jaki sposób Putina przedstawia rosyjska propaganda.
Oto człowiek, który przychodząc po okresie Jelcynowskiej smuty, przywrócił Rosjanom godność, sprawił, że świat zewnętrzny znów się Rosji boi, a sama Rosja „wstała z kolan”. „Iljin nawołuje do budowy nowej »rosyjskiej idei«. Nie ma to być »idea ludowa«, »demokratyczna«, »socjalistyczna«, »imperialistyczna«, »totalitarna«. Potrzeba idei nowej, religijnej u źródła i narodowej w znaczeniu duchowym” – przytacza Eltchaninoff. Trudno nie dostrzec w sojuszu Cerkwi i Kremla oraz retoryce stosowanej w najbardziej podniosłych momentach, choćby w mowie Putina z okazji przyłączenia Krymu, chęci sięgnięcia po ideę „religijną u źródła i narodową w znaczeniu duchowym”.
Wszystko to nie oznacza oczywiście, że Putin jest wzorcem z Sevres współczesnego miłośnika caratu, a jego osobowość w całości jest ukształtowana przez pisma takich ludzi jak Iwan Iljin. Rządy Putina cechuje ideologiczny eklektyzm, pozwalający mu swobodnie odwoływać się do tradycji carskich, sowieckich, a nawet krótkich okresów rosyjskiej demokracji. Potępiać zbrodnie Stalina, by innym razem przymykać oko na odbudowę jego pomników. Flirtować z narodowcami, gdy trzeba wykreować watażków dla Zagłębia Donieckiego, po czym przeprowadzać areszty ludzi pokroju zatrzymanego niedawno na Krymie Jurija Muchina, znanego i poczytnego kłamcę katyńskiego.
Sami rosyjscy nacjonaliści i monarchiści Putinowi nie ufają. Igor Striełkow, najbardziej znany dowódca pierwszej fazy rebelii w Donbasie, wywodzący się z kręgów zbliżonych do ultrakonserwatywnego pisma „Zawtra”, stwierdził, że m.in. ze względu na tolerowanie korupcyjnych i otwarcie złodziejskich praktyk w najwyższych eszelonach władzy oraz niezdecydowanie w kwestii ukraińskiej (czytaj: rezygnacja z pełnowymiarowej inwazji na Kijów) Putin mógłby zbudować „co najwyżej Wielki Honduras, a nie Wielką Rosję”. Michel Eltchaninoff ciekawie tłumaczy, z czego wynika niezgoda Władimira Władimirowicza na tak sformułowany zarzut. Oraz jakie są ideowe korzenie rosyjskiej polityki zagranicznej.
Książka „Co ma Putin w głowie?” Michela Eltchaninoffa ukazała się po polsku nakładem wydawnictwa Studio Emka.
Dziennik Gazeta Prawna jest jednym z patronów medialnych konferencji organizowanej przez Kolegium Europy Wschodniej pt. „Polska polityka wschodnia – 2015”, która odbędzie się w dniach 8–10 października 2015 r.