Chińscy internauci zszokowani faktem, że malezyjskie władze do poszukiwań zaginionego Boeinga zatrudniły... szamana.

Już w poniedziałek na lotnisku w Kuala Lumpur, skąd w drogę do Pekinu udał się zaginiony Boeing, "modły" odprawił jeden z najbardziej znanych malezyjskich szamanów. To, co najbardziej zaskoczyło chińskich internautów, to podawany przez malezyjskie media fakt, że mężczyznę poprosił o rytuał na lotnisku jeden z przywódców kraju.

Chińskie media krytykują władze Malezji za przekazywanie nieścisłych, a czasem wręcz błędnych informacji. Negatywnie oceniana jest też praca sztabu kryzysowego w Pekinie.