Ktoś posmarował drzwi mieszkania sędziego Igora Tulei. Ktoś wytropił jego syna. A "Gazeta Polska Codziennie" - jego było partnerkę. Matka sędziego Tulei też znalazła się na celowniku prawicowych mediów.

- Dostałem wyraźny sygnał: "wiemy, gdzie mieszkasz". Nie zmieniam codziennego rytmu życia, ale przyznaję, że czuję się trochę nieswojo - powiedział Gazecie Wyborczej sędzia Tuleya.

Wsparcia Tulei publicznie udzieliła część środowiska prawniczego, a Krajowa Rada Sądownictwa w specjalnej uchwale stwierdziła, że "dyskredytowanie sędziego czy potępianie go za to, że wykonuje swoje obowiązki, jest działaniem nie do zaakceptowania". Ale ataki nie ustają. Fora internetowe bliskie prawicowym mediom pełne są bluzgów (m.in. jednej z ławniczek!) - pisze Wyborcza.

Zwierzchnik Tuleyi, sędzia Wojciech Małek: - To sytuacja bez precedensu. Zastanawiam się, co można zrobić i nie widzę prostego rozwiązania. Zastanawiam się jak [chronić sędziego - przyp. red.]. Żeby skutek nie był odwrotny do zamierzonego. Pan sędzia nie chodzi i nie opowiada kolegom, co się wokół niego dzieje. Jesteśmy zaskoczeni. Myślałem, że to wszystko szybko ucichnie. Tak zwykle było, nawet po ostrej krytyce sądu przez polityków. Ale to jest sytuacja, z którą się nie zetknęliśmy.