Prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin w poniedziałek zaprzeczył, jakoby inicjatywy integracyjne Rosji na obszarze dawnego ZSRR wynikały z jej ambicji odbudowania Związku Radzieckiego.

"Dziwię się, gdy słyszę, jak niektórzy koledzy z zagranicy mówią, że nasze kroki na drodze integracji są konsekwencją odrodzenia się ambicji Rosji jako byłego Związku Radzieckiego. To bzdura. Jest to absolutnie naturalny proces" - oświadczył Putin w Moskwie na spotkaniu ze swoimi mężami zaufania z tegorocznych wyborów prezydenckich.

Mężami zaufania Putina w marcowych wyborach było około 500 znanych naukowców, twórców kultury, sportowców i dziennikarzy. Są wśród nich m.in.: dyrygent Władimir Spiwakow, pianista Denis Macujew, altowiolista Jurij Baszmet, reżyser Nikita Michałkow, raper Timati, satyryk Giennadij Chazanow, kosmonauta Siergiej Krikalow, politolog Siergiej Markow, dziennikarz Arkadij Mamontow, piłkarze Igor Akinfiejew oraz bracia Wasilij i Aleksiej Bieriezuccy, a także łyżwiarze figurowi Tatjana Nawka i Jewgienij Pluszczenko.

Prezydent zaproponował w poniedziałek tym ludziom, aby ich spotkania odbywały się regularnie, co najmniej dwa razy w roku. Według rzecznika Kremla Dmitrija Pieskowa szef państwa oczekuje od nich konstruktywnej krytyki.

Putin podkreślił, że uczestnicy struktur integracyjnych na obszarze dawnego ZSRR - Unii Celnej i Unii Eurazjatyckiej - mają o wiele więcej wspólnego, niż ma to miejsce w przypadku innych ciał integracyjnych. "Mamy wspólny język, mamy w dużym stopniu jednakową mentalność, mamy wspólną infrastrukturę transportową i mamy wspólną infrastrukturę energetyczną" - oznajmił gospodarz Kremla.

Putin zauważył, że cały świat dąży do integracji, a jako przykład wymienił struktury integracyjne w Europie i Ameryce.

W miniony czwartek sekretarz stanu USA Hillary Clinton w kuluarach spotkania szefów dyplomacji państw OBWE w Dublinie oświadczyła, że Stany Zjednoczone będą przeciwdziałać procesom integracyjnym na obszarze poradzieckim, gdyż oceniają je jako próbę odrodzenia Związku Radzieckiego.

"Widać posunięcia w kierunku resowietyzacji regionu" - ostrzegła Clinton, którą cytowała agencja Associated Press. "To nie będzie się tak nazywało. Będzie się to nazywało Unią Celną, Unią Eurazjatycką albo jeszcze inaczej" - zauważyła, nawiązując do ponadnarodowych struktur budowanych na obszarze dawnego ZSRR przez Rosję.

"Ale nie łudźmy się. Wiemy, jakie są tego cele, i staramy się znajdować skuteczne sposoby, aby spowolnić to lub w ogóle temu zapobiec" - powiedziała.

Partnerami Rosji w Unii Celnej i Unii Eurazjatyckiej są Białoruś i Kazachstan. Moskwa intensywnie zabiega o wciągnięcie do tych struktur przede wszystkim Ukrainy. Rosja kusi Kijów tanim gazem i propozycjami szerokiej kooperacji przemysłowej.

Odnosząc się do ujawnienia w ostatnich tygodniach afer korupcyjnych na szczytach władzy w Rosji, prezydent oznajmił, że "nie jest to kampania, lecz długofalowa polityka". Putin wskazał, że w sprawach o korupcję trzeba postępować twardo i konsekwentnie, ale bez pośpiechu.

"Jeśli sądy będą orzekać bez niezbędnej bazy dowodowej, Rosja zostanie cofnięta do 1937 roku" - ostrzegł, dodając, że winnych należy wsadzać do więzień, jednak ważniejsza od surowości kary jest jej nieuchronność. "Właśnie do tego powinniśmy dążyć" - zaznaczył.

W kręgu podejrzeń o korupcję znalazło się już trzech ministrów z byłego gabinetu Putina - szef resortu obrony Anatolij Sierdiukow, minister rolnictwa Jelena Skrynnik i wiceminister rozwoju regionalnego Roman Panow. Ten ostatni został aresztowany.

Pytany o zeszłoroczne i tegoroczne wielotysięczne protesty opozycji w Moskwie Putin oświadczył, że nie widzi w nich niczego dziwnego i że jest przekonany, iż Rosjanie nie chcą rewolucji.

"Każdy obywatel FR ma prawo wyrażać swoje poglądy, walczyć o nie wszelkimi legalnymi metodami" - oznajmił. W jego opinii obecny spadek aktywności opozycji nie jest związany z "przykręcaniem śruby". "Większość obywateli nie chce rewolucji; chce przemian na lepsze. I to im szybciej, tym lepiej" - powiedział.