Po otwarciu lokalu wyborczego w Sant Julia de Ramis w hiszpańskiej prowincji Girona, gdzie głos w referendum ws. niepodległości Katalonii planował oddać szef regionalnego rządu Carles Puigdemont, doszło w niedzielę do przepychanek między wyborcami a policją.

Funkcjonariusze Gwardii Cywilnej siłą, wybijając szyby, wkroczyli do lokalu wyborczego w Sant Julia de Ramis - informują agencje.

O 9.00 rano otwarto w Katalonii ponad tysiąc lokali wyborczych, gdzie mieszkańcy tego hiszpańskiego regionu autonomicznego mają głosować w nielegalnym - zdaniem rządu w Madrycie - plebiscycie. Do niektórych lokali wkroczyła policja, przejmując urny i karty wyborcze.

W relacji na żywo prowadzonej na stronie dziennika "El Pais" poinformowano, że są lokale, w których uczestnicy głosują bez przeszkód. Jako przykład podano leżącą 10 km od Barcelony Badalonę. Według mediów tamtejsza szkoła, w której głosują mieszkańcy, nie została zamknięta, ponieważ trwa tam jednocześnie mecz koszykówki.