O tym rozmawiali prof. Maciej Kisilowski i prof. Adam Czarnota z Inkubatora Umowy Społecznej w programie Szymona Glonka z Pierwszej Strony.

Zmienić konstytucję – trudne czy niemożliwe?

Od strony procedury wszystko wydaje się proste: do zmiany konstytucji potrzeba 2/3 głosów w Sejmie (307 posłów), większości w Senacie i podpisu prezydenta. – Formalnie to nie jest niemożliwe, trudniejsze konstytucje istnieją chociażby w Australii – tłumaczy prof. Czarnota. Problem nie leży więc w prawie, lecz w polityce.

Obie strony sporu widzą w konstytucji narzędzie dominacji, a nie współpracy. Chodzi nie o to, by ustalić zasady gry akceptowane przez wszystkich, ale by zapisać takie reguły, które uniemożliwią przeciwnikom realizację ich planów. – Gdyby na boisku futbolowym tak układać przepisy, żeby druga drużyna nigdy nie mogła wygrać, nikt nie chciałby grać – zauważa prof. Kisilowski.

Polska w dwóch obozach

Od 1989 roku system władzy w Polsce jest silnie scentralizowany. Skutkiem tego – jak twierdzą eksperci – jest trwały podział na dwa polityczne obozy, które trudno nazwać inaczej niż „plemionami”. Partie próbujące wyjść poza ten schemat niemal zawsze kończą niepowodzeniem.

Konstytucja, w przeciwieństwie do zwykłej polityki, powinna jednak łączyć. – Jeśli nie potrafimy się w niej dogadać, to tak, jakby tej konstytucji w praktyce w ogóle nie było – podkreśla prof. Czarnota.

Trzecia droga Inkubatora Umowy Społecznej

Propozycja zaprezentowana w książce Umówmy się na Polskę zakłada wyjście poza spór o to, czy silniejszy ma być prezydent, czy premier. Zamiast walki o prerogatywy autorzy proponują dwie główne zmiany:

  1. Więcej władzy dla samorządów – województwa i duże miasta miałyby nie tylko prowadzić szkoły czy instytucje kultury, ale także decydować o programach nauczania czy polityce lokalnej. Warszawa nie rozstrzygałaby o każdym sporze światopoglądowym.
  2. Nowa rola Senatu – izba wyższa stałaby się radą samorządową, w której zasiadaliby przedstawiciele regionów, a nie etatowi politycy. Ich zadaniem byłoby kontrolowanie rządu centralnego i pilnowanie, by nie „przegiął” niezależnie od barw partyjnych.

Taki model miałby zagwarantować, że zarówno Polska konserwatywna, jak i progresywna zawsze będą reprezentowane we władzy. To tzw. power sharing – podział władzy, w którym wygrana nie daje wszystkiego, ale przegrana też nie oznacza całkowitej klęski.

Zaufanie do obywateli

Decentralizacja nie oznacza powrotu do podziału dzielnicowego sprzed wieków. To raczej próba zwiększenia odpowiedzialności lokalnych polityków i oddania większej władzy obywatelom. – Konstytucja z 1997 roku oparta była na nieufności wobec obywateli. Teraz czas zaufać Polkom i Polakom – mówi prof. Czarnota.

Badania od lat pokazują, że samorządy cieszą się w Polsce dużo większym zaufaniem niż instytucje centralne. Dlatego – jak argumentują autorzy – to naturalne, by to im przekazać więcej kompetencji. Sprawy strategiczne, jak bezpieczeństwo, armia czy polityka zagraniczna, muszą pozostać w rękach rządu centralnego. Ale spory o szkoły, programy edukacyjne czy lokalną kulturę mogą być rozwiązywane bliżej ludzi.

Silny przywódca czy silne instytucje?

Polacy często deklarują potrzebę „mocnego lidera”. Ale – jak podkreślają eksperci – prezydent czy premier, którzy mają za sobą tylko połowę społeczeństwa, w rzeczywistości są słabi. Ich siłę osłabia bowiem permanentna, zmobilizowana opozycja.

Prawdziwa siła bierze się nie z ilości kompetencji, lecz z legitymizacji – szerokiego społecznego poparcia. A tego nie da się zbudować w systemie, w którym zwycięzca bierze wszystko, a przegrany zostaje z niczym.

Zmiana konstytucji – czy to jest rozwiązanie ?

Reforma konstytucji nie jest prostym zadaniem, ale – jak podkreślają prawnicy – jest możliwa. Kluczem jest zmiana myślenia: z walki o dominację na poszukiwanie zasad współpracy.

Czy Polska jest gotowa na nową ustawę zasadniczą? Autorzy Umówmy się na Polskę uważają, że po trzydziestu latach transformacji nadszedł czas, by zaufać obywatelom i stworzyć system, w którym obie strony politycznego sporu mają swoją przestrzeń.