Niemcom wystarczyło pół roku, by wcielić w życie nowy plan zbrojeniowy. Początkiem była marcowa decyzja o zmianie konstytucji. Bundestag zezwolił wówczas na wyłączenie wydatków na obronność, przekraczających 1 proc. PKB, z obszaru działania hamulca zadłużenia. Efektem tych zmian jest największy w Europie plan wydatków zbrojeniowych. W ciągu najbliższych 15 lat wynieść mają one 350 mld euro.

Niemcy chcą zbudować najsilniejszą armię Europy

Pierwsze kroki już poczyniono, planując budżet na 2026 r. Kiedy w roku bieżącym na zakupy nowego uzbrojenia dla Bundeswehry przeznaczanych jest 8,2 mld euro, to za rok kwota ta wzrośnie do 22,3 mld euro. Dodać trzeba do tego jeszcze pieniądze z uchwalonego w 2022 r. funduszu Zeitenwende (100 mld euro), który jest przeznaczony niemieckiej armii. Z niego do niemieckiego wojska popłynie w latach 2025–2027 ponad 70 mld euro. Cel tych potężnych inwestycji w jasnych słowach przedstawił kanclerz Merz.

– W obliczu nowych zagrożeń dla bezpieczeństwa Europy Niemcy muszą wziąć na siebie większą odpowiedzialność. Naszym celem jest uczynić Bundeswehrę najsilniejszą konwencjonalną siłą militarną na kontynencie, zdolną do skutecznej obrony naszych granic i sojuszników w ramach NATO – mówił szef niemieckiego rządu.

Wraz ze znalezieniem pieniędzy Bundeswehra rozpoczęła zakupy. Powrócił m.in. pomysł nabycia w USA kolejnych 15 myśliwców F-35. Komisja budżetowa Bundestagu zatwierdziła też zakup 300 rakiet Patriot PAC-3 MSE, czterech okrętów podwodnych U212CD oraz fregat F127. Jak przyznał minister obrony Niemiec, Boris Pistorius, Niemcy chcą w najbliższych latach kupić też prawie 1 tys. najnowszych czołgów Leopard 2A8 i 2,5 tys. transporterów opancerzonych Boxer.

Zbrojenia, jakich nie widziano od stulecia

W swych zbrojeniowych planach na najbliższe 15 lat Niemcy ujawnili, na co chcą przeznaczyć zaplanowane 350 mld euro. Najwięcej, bo ponad 70 mld, wydane ma być na produkcję amunicji. Tu inwestycje już się rozpoczęły. Koncern Rheinmetall w sierpniu otworzył największy tego typu obiekt w Europie, tuż obok Hanoweru. Rocznie fabryka ta będzie w stanie wyprodukować 350 tys. szt. amunicji artyleryjskiej. W Weeze, niedaleko Hamburga, powstała natomiast fabryka, gdzie produkowane są elementy kadłuba myśliwca F-35.

Bundeswehra dostanie też 52,5 mld euro na zakup nowych czołgów oraz pojazdów bojowych. Na dozbrajanie marynarki wojennej przyznano ponad 36 mld euro, 16 mld na sprzęt telekomunikacyjny, a ponad 13 mld euro na komunikację satelitarną. Sam sprzęt to jednak dopiero początek. Niemiecka armia musi też zwiększyć zaciąg, o co zaapelował minister obrony. Nowy pomysł zakłada rozbudowę Bundeswehry z obecnych 182 tys. żołnierzy do 260 tys. Potrwać ma to pięć lat. Dodatkowe 200 tys. stanowić mają świeżo przeszkoleni rezerwiści. Aby osiągnąć ten cel, Niemcy postanowili zrobić krok w stronę odwieszenia powszechnej służby wojskowej.

Furtka do powszechnej służby wojskowej

Od 2026 r. wszyscy mężczyźni, gdy tylko ukończą 18. rok życia, otrzymają do wypełnienia kwestionariusz, w którym będą mogli wyrazić ewentualne zainteresowanie wojskiem oraz określić swą zdolność i gotowość do służby. Na podstawie tych ankiet, od 2027 r., kierowani będą na badania lekarskie. Po przejściu tej procedury armia określi, czy dana osoba odpowiada potrzebom sił zbrojnych. I chociaż wstąpienie do wojska nadal będzie dobrowolne, to wprowadzona zostaje zachęta w postaci stworzenia statusu „żołnierza tymczasowego”. Decydując się na taką służbę, młody człowiek będzie mógł zarobić ponad 2 tys. euro miesięcznie.

Minister Pistorius ma nadzieję, iż te zmiany zachęcą młodzież do wybierania kariery wojskowej i tym samym Niemcom uda się wypełnić cel NATO – armię liczącą 260 tys. żołnierzy. Poprzedniego, ustalonego w 2018 r. na poziomie 203 tys. wojskowych, nie udało się zrealizować i dziś Bundeswehrze brakuje ok. 20 tys. żołnierzy. Gdyby teraz też były problemy, rząd w nowych przepisach pozostawił sobie furtkę. Jest nią możliwość przywrócenia powszechnej służby wojskowej, zawieszonej w 2011 r. ©℗