Niemcy znów dali przykład, że u nich nie ma miejsca na wiele pustych dyskusji, a władze nie uchylają się przed proponowaniem nawet niezbyt popularnych rozwiązań. Przykład dali we środę, gdy rząd zaproponował nowe prawo, które jest pierwszym krokiem na drodze do przywrócenia obowiązkowej służby wojskowej.

Niemcy zmieniają prawo. Zbliża się pobór do wojska

Przedstawiając projekt nowej ustawy, kanclerz Friedrich Merz zadbał o symboliczne szczegóły. Po raz pierwszy od 30 lat niemiecki szef rządu zorganizował bowiem konferencję nie w Kancelarii, ale w Ministerstwie Obrony. Podkreślił w jej trakcie, że Rosja stała się dla Europy długofalowym zagrożeniem, a dzięki nowemu prawu Niemcy wyślą jej oraz całej Europie jasny sygnał.

- Kwestie bezpieczeństwa są priorytetem. Będzie to silny sygnał z Berlina do europejskich sojuszników, że Niemcy są kompetentnym partnerem w NATO – powiedział kanclerz.

Twórcy nowych przepisów wojskowych wzorowali się na szwedzkim modelu poboru do wojska, jednak wprowadzili do niego własne modyfikacje. I tak, od 2026 r. wszyscy mężczyźni, gdy tylko ukończą 18. rok życia, otrzymają do wypełnienia kwestionariusz, w którym będą mogli wyrazić ewentualne zainteresowanie wojskiem oraz określić swą zdolność i gotowość do służby. Ankiety te będą dostępne również dla kobiet, jednak w tym przypadku ich wypełnienie nie będzie obowiązkowe. Na podstawie ankiet od 2027 r. młodzi mężczyźni skierowani będą następnie na badania lekarskie. Po przejściu tej procedury, którą objęci będą młodzi ludzie w wieku 18-25 lat, armia określi, czy dana osoba odpowiada potrzebom sił zbrojnych.

Tysiące euro za służbę w niemieckiej armii

Na razie, po badaniach lekarskich, każdy młody człowiek będzie mógł zadeklarować chęć wstąpienia do wojska. Chwilowo nie będzie do tego zmuszany, a pobór odbywać ma się na zasadzie dobrowolności. I tu pojawia się kolejna nowość – status „żołnierza tymczasowego”. Otrzyma go każdy młody człowiek, który od 2028 r. zdecyduje się wstąpić w szeregi Bundeswehry. Nie będzie to tylko zwykła nazwa, odróżniająca go od żołnierza zawodowego, ale status ten nieść będzie za sobą dodatkowe profity, jak chociażby wynagrodzenie w wysokości 2 tys. euro miesięcznie. W kolejnych latach kwota ta wzrosnąć ma do 2,3 tys. euro.

Każdy poborowy sam decydować ma, na jak długi okres chce związać się z wojskiem. Dostępne mają być warianty służby trwające od miesiąca, do 23 miesięcy. Żołnierze tymczasowi będą mogli następnie wstąpić do armii zawodowej. Opierając się na razie na zasadzie dobrowolności, niemieccy politycy mają nadzieję, iż odpowiednie zachęty spowodują, że wojsko znów stanie się atrakcyjną formą zatrudnienia.

- Jestem znacznie bardziej optymistyczny. Liczba chętnych będzie nadal rosła. Dzięki atrakcyjnym płacom i atrakcyjnej służbie wojskowej uda nam się – jestem o tym głęboko przekonany – przyciągnąć młodych mężczyzn i kobiety do Bundeswehry – powiedział Boris Pistorius, minister obrony narodowej Niemiec.

Obowiązkowy pobór do wojska – wystarczy rozporządzenie

Nowe prawo to jednak nie tylko zachęty i pieniądze. Zaproponowany przez rząd projekt ustawy zawiera bowiem zapis, pozwalający za pomocą rozporządzenia odwiesić obowiązkowy pobór do wojska (zawieszony w 2011 r.). Podjęcie takiej decyzji będzie możliwe nie tylko w przypadku zagrożenia wojną, ale nawet wtedy, gdy dobrowolny system nie pozwoli na utrzymanie zaplanowanego tempa rozbudowy Bundeswehry. A to w rządowych planach prezentuje się imponująco. Liczącą obecnie 182 tys. żołnierzy Bundeswehrę w kilka lat rząd rozbudować chce do 260 tys. Do tego dojść ma 200 tys. wyszkolonych rezerwistów.

Nowe przepisy, którymi teraz zajmie się Bundestag, to efekt kompromisu pomiędzy współrządzącymi CDU i SPD. Kanclerz Merz, który opowiadał się za natychmiastowym przywróceniem powszechnej służby wojskowej, musiał ulec koalicjantom, jednak jak przekonują niemieccy komentatorzy, na jego decyzję, wpłynęły jeszcze inne elementy. Jednym z nich ma być brak gotowego zaplecza wojskowego, by od razu przyjąć dziesiątki tysięcy młodych ludzi. Wojsko nie ma w koszarach odpowiedniej liczby wolnych miejsc, brakuje karabinów i mundurów, a także kadry szkoleniowej. To jednak ma szybko się zmienić, co wydaje się wielce prawdopodobne, szczególnie gdy spojrzy się na tempo niemieckich zbrojeń. Kraj ten w ciągu kilkunastu najbliższych lat wydać chce aż 350 mld euro na zakup nowego uzbrojenia, a na samą produkcję amunicji – 70 mld euro.