Do niedawna chińscy politycy odrzucali krytykę prowadzonej przez ChRL ekspansji gospodarczej, w której pierwsze skrzypce grają napompowane do granic możliwości i niewspółmierne do potrzeb zdolności przemysłowe. Stworzone przy wsparciu rządowych subsydiów fabryki, umożliwiające zalewanie świata tanimi towarami i zdobywanie dominacji w wybranych sektorach rynku światowego, wydawały się problemem tylko z punktu widzenia słabnących konkurentów Pekinu. "Obalamy mit przerostu mocy produkcyjnych", "Ukryta agenda w tle narracji o nadprodukcji", "Nadwyżka zdolności produkcyjnych jako wymówka dla ceł na chińskie produkty" – to tytuły tylko kilku z dziesiątek podobnych artykułów ukazujących się w tym czasie na łamach kontrolowanych przez Pekin organów.

Cichy kryzys chińskiego modelu rozwoju

U schyłku trzeciego roku walki z deflacją i w obliczu wielkich przetasowań w globalnym handlu dominujący ton wyraźnie się zmienił. Coraz większa część establishmentu dostrzega, że przerośnięte moce przynoszące coraz mniejsze zyski stają się obciążeniem. Negatywne tendencje są szczególnie alarmujące w fotowoltaice. Ze sprawozdań największych chińskich producentów paneli słonecznych, które przeanalizował Reuters, wynika, że już w zeszłym roku zwolniły one ponad 30 proc. siły roboczej. Wiarygodność oficjalnych statystyk bywa kwestionowana. Mimo to kontynuację bądź pogłębienie negatywnych tendencji w przemyśle sugeruje wiele bieżących wskaźników. Indeks nastrojów w przemyśle (PMI) wyniósł w lipcu 49,3 pkt, o 0,4 pkt mniej niż w czerwcu (w tej skali 50 pkt oznacza stabilizację). Po raz pierwszy od 2022 r. lepszy wynik od Chin zanotowała strefa euro (49,8 pkt). Jak wynika z danych zgromadzonych przez agencję Bloomberga ostatnie tygodnie przyniosły też spowolnienie w portach Państwa Środka, w których na przełomie lipca i sierpnia załadowano najmniej kontenerów od lutego, a wolumen wysłanych towarów był niższy niż o tej samej porze w roku ubiegłym.

Wcześniej, według danych branżowych, hamować zaczął eksport chińskich paneli słonecznych, przy czym głównym motorem napędowym tego trendu był region Azji i Pacyfiku, gdzie z miesiąca na miesiąc trafiło o niemal 1/5 mniej tych urządzeń. W ostatnich tygodniach administracja Donalda Trumpa zawarła umowy handlowe m.in. z Wietnamem, Indonezją, Tajlandią czy Filipinami, w których – jak informowano – znalazły się specjalne klauzule dotyczące reeksportu towarów z krajów trzecich, które stanowiły narzędzie omijania ceł nałożonych na ChRL.

Liderzy przemysłu na celowniku propagandy

Już w zeszłym miesiącu do problemu przemysłowej bańki kilka razy odniósł się Xi Jinping, który opowiedział się za ściślejszym uregulowaniem konkurencji cenowej i stopniowym wygaszaniem przestarzałych mocy produkcyjnych. W stanowiskach biura politycznego Komunistycznej Partii Chin zagościła krytyka koncernów zaangażowanych w wyniszczające wojny cenowe. Obiektem krytyki stały się także nadmierne według władz inwestycje regionalne w hołubione dotąd sektory: elektromobilność i sztuczną inteligencję. Podobny ton pojawił się na łamach partyjnej prasy. Należący do KPCh „Renmin Ribao” wyraził pogląd, że nadmierna konkurencja zakłóciła funkcjonowanie rynku, tworząc dynamikę szkodliwą z punktu widzenia „wysokojakościowego rozwoju”. Gazeta wskazała w tym kontekście praktyki w łańcuchu dostaw fotowoltaiki. Jak zasygnalizowano, spadek cen i wynagrodzeń może czynić ChRL wrażliwą na ograniczenia eksportowe i sprawić, że utraconych rynków nie będzie w stanie zastąpić popyt wewnętrzny.

Na dywanik wzywano przedstawicieli czempionów, m.in. BYD. Wiceprezeska koncernu przyznała, że rywalizacja w sektorze pojazdów elektrycznych przyjmuje ekstremalne formy, które na dłuższą metę będą nie do utrzymania. Szykowane są także zmiany legislacyjne, które mają ograniczyć sprzedaż towarów poniżej kosztów wytworzenia. Trudniejszy może się okazać drugi wymiar zapowiedzianych działań, czyli uporządkowana likwidacja wyeksploatowanych mocy produkcyjnych. Analitycy wskazują jednak, że to może być początek dalej idącej korekty kursu.

Pekin szykuje się na trudne czasy

– Strategia Chin przez dekady opierała się na rozbudowie gigantycznych mocy produkcyjnych i eksporcie przemysłowym, co miało zapewnić im globalną dominację gospodarczą. Dziś widać, że ten model napotyka rosnące ograniczenia, a to, co miało być siłą Państwa Środka, może stać się dla niego obciążeniem – mówi DGP Piotr Arak, główny ekonomista VeloBanku. Według niego można się spodziewać, że Pekin w obliczu kurczącego się pola manewru na rynkach powiązanych z Zachodem postara się przekierować część eksportu do krajów globalnego Południa, jednak to rozwiązanie „ma swoje ograniczenia popytowe i geostrategiczne”.

Priorytetem w tej sytuacji – jak ocenia Arak – staje się nie tyle wzrost gospodarczy za wszelką cenę, ile „bezpieczeństwo narodowe” w jego wielu wymiarach: technologicznym, energetycznym, żywnościowym i społecznym. – Pekin przygotowuje się na długą fazę geopolitycznej konfrontacji – przekonuje ekspert.

– Dotychczasowy model rozwojowy się wyczerpuje. Umowy handlowe zawierane przez USA, tworzące zręby nowego ładu międzynarodowego, objęły już państwa odpowiedzialne za dwie trzecie światowego PKB. One będą oddziaływać na chińską gospodarkę, bo np. dla Azji Południowo-Wschodniej niższa zyskowność handlu z USA związana z nowymi stawkami celnymi siłą rzeczy będzie oznaczać dążenie do ograniczenia deficytu z Chinami – dodaje Krzysztof Mroczkowski ze stowarzyszenia Pacjent Europa. Zastrzega jednak, że nie wiadomo na razie, w jakim kierunku będzie ewoluować strategia gospodarcza Pekinu. – ChRL może się starać nadal omijać bariery handlowe i docierać na rynki, w międzyczasie podejmując wyścig z USA o technologiczną supremację w dziedzinie AI. Atutem w grze o globalny ład będzie dostęp do surowców krytycznych – prognozuje ekonomista. ©℗